strug ręczny
Moderator: poco
Jeśli można, to odniosę się do pierwszego wpisu w tym wątku, bo przyznam się, że zwariowałem po obejrzeniu tych filmów z linków. Prostota tych strugów jest zachwycająca, a efekty powalające! Czy miał ktoś z kolegów forumowiczów styczność z takim strugiem? Czy kontrola wysunięcia struga jest wystarczająco prosta do szybkiego opanowania, nie mówiąc o technice strugania? Bo wiadomo, że Japończycy mają piękną i prostą sztukę, tylko uczyć jej się długo trzeba (jak kaligrafia)
Czy ostrza na długo starczą? Czy można je samemu ostrzyć tak jak ostrzy się fazę innych ostrzy? Czy te strugi w granicach 200-300zł ze strony chociażby dłuta.pl są już dobre na tyle, żeby mówić, że to jest właśnie to, a nie jakaś najniższa półka, która obok strugów kanna nigdy nie leżała? Z góry dzięki za pomoc
pozdrawiam
Piotr
Czy ostrza na długo starczą? Czy można je samemu ostrzyć tak jak ostrzy się fazę innych ostrzy? Czy te strugi w granicach 200-300zł ze strony chociażby dłuta.pl są już dobre na tyle, żeby mówić, że to jest właśnie to, a nie jakaś najniższa półka, która obok strugów kanna nigdy nie leżała? Z góry dzięki za pomoc
pozdrawiam
Piotr
pozdrowienia
Piotr
Piotr
Stanley Bailey no. 5 z roku... 1926-1930.
Jak widać już po reanimacji, ale z sentymentu nie mogłem go tak dać wyrzucić
Ostrze Record'a, już też nieźle popracowało sobie, a łamacz/docisk już lekko sfatygowany. Jak będę miał czas, ochotę i finanse to zafunduję mu Hocka z łamaczem tej samej firmy. Pomimo tego, że łoże było już spawane, a w zasadzie lutowane brązem to stopa (prawie) równa. Prawdopodobnie jeśli mi kiedyś spadnie na podłogę to się rozpadnie, ale wtedy dam mu dawkę nowoczesności w postaci "no more nails", albo innej substancji epoksydowej do metalu, żeby zreanimowć go po raz kolejny Dla pewności wyszlifowałem ją na idealnie płaskim stole krzyżowym wiertarko-frezarki. Poza tym oczywiście wszystkie elementy zostały dokładnie wyczyszczone. Rozpadający się już u podstawy przedni palisandrowy uchwyt otrzymał nową klonową "stopę". ITD. itp.
Dodatkowo prysnąłem go resztką lakieru z malowania innych przedmiotów i teraz wygląda tak:
Co ciekawe, pomimo sporego zabrudzenia uchwytu, a nawet popaprania jakimiś olejami i farbami, udało się je spokojnie papierem 220 "ściągnąć", a następnie po lekkim przefrunięciu 600 oraz ręcznym wypolerowaniu zwykłą szmatką lekko nasączoną rozcieńczonym G3 uchwyt wyglądał jak przed wyjściem do kościoła.
Nad ostrzem muszę jeszcze ostro popracować, chociaż udało mi się je wyrównać i zlikwidować uszczerbienia, ale mój kamień wodny został nieopatrznie zostawiony podczas mrozu na zewnątrz i postanowił się sypnąć (a mówiłem mu, żeby nie pękał) :/ Mimo to wiórki jakie produkuje są dobrej jakości
Zostaje mi jeszcze regulacja luzu mechanizmu wysuwania ostrza, bo pokrętło ma dosyć sporą ilość "martwych" obrotów, a już nie miałem do tej pory czasu ani okazji, żeby go znowu rozczłonkować.
Jak widać już po reanimacji, ale z sentymentu nie mogłem go tak dać wyrzucić
Ostrze Record'a, już też nieźle popracowało sobie, a łamacz/docisk już lekko sfatygowany. Jak będę miał czas, ochotę i finanse to zafunduję mu Hocka z łamaczem tej samej firmy. Pomimo tego, że łoże było już spawane, a w zasadzie lutowane brązem to stopa (prawie) równa. Prawdopodobnie jeśli mi kiedyś spadnie na podłogę to się rozpadnie, ale wtedy dam mu dawkę nowoczesności w postaci "no more nails", albo innej substancji epoksydowej do metalu, żeby zreanimowć go po raz kolejny Dla pewności wyszlifowałem ją na idealnie płaskim stole krzyżowym wiertarko-frezarki. Poza tym oczywiście wszystkie elementy zostały dokładnie wyczyszczone. Rozpadający się już u podstawy przedni palisandrowy uchwyt otrzymał nową klonową "stopę". ITD. itp.
Dodatkowo prysnąłem go resztką lakieru z malowania innych przedmiotów i teraz wygląda tak:
Co ciekawe, pomimo sporego zabrudzenia uchwytu, a nawet popaprania jakimiś olejami i farbami, udało się je spokojnie papierem 220 "ściągnąć", a następnie po lekkim przefrunięciu 600 oraz ręcznym wypolerowaniu zwykłą szmatką lekko nasączoną rozcieńczonym G3 uchwyt wyglądał jak przed wyjściem do kościoła.
Nad ostrzem muszę jeszcze ostro popracować, chociaż udało mi się je wyrównać i zlikwidować uszczerbienia, ale mój kamień wodny został nieopatrznie zostawiony podczas mrozu na zewnątrz i postanowił się sypnąć (a mówiłem mu, żeby nie pękał) :/ Mimo to wiórki jakie produkuje są dobrej jakości
Zostaje mi jeszcze regulacja luzu mechanizmu wysuwania ostrza, bo pokrętło ma dosyć sporą ilość "martwych" obrotów, a już nie miałem do tej pory czasu ani okazji, żeby go znowu rozczłonkować.
------
Darek
Darek
Ostrze ma standardowe 2,8 - 3mm.
Poprawka w roczniku - to "Type 12", czyli 1925 - 1928 rok, z tym, że postać logo na docisku wskazuje na wcześniejszą wersję.
Poprawka w roczniku - to "Type 12", czyli 1925 - 1928 rok, z tym, że postać logo na docisku wskazuje na wcześniejszą wersję.
------
Darek
Darek
Ależ proszę bardzo Przede wszystkim nie jest to łatwe, bo to nie żadne numery seryjne świadczą o roczniku, po prostu ich nie ma. Każdy element Baileya jest oceniany osobno i dopasowywany do postaci narzędzia produkowanego w danym roczniku.
Dwie największe strony traktujące o narzędziu:
Historia narzędzia Stanley Bailey
oraz:
Plane Feature Timeline
Sprawdzając dokładnie postać swojego narzędzia, czyli np. mojego:
- przedni uchwyt bez odlewanego "pierścienia" w podstawie
- przedni uchwyt o "wysokim i szczupłym" kształcie
- oba uchwyty z palisandru
- nabite napisy na stopie za "żabą", a przed tylnym uchwytem: "U.S. PAT APR-19-10"
- docisk z wybitym maszynowo napisem "STANLEY" na tle składających się z malutkich z rąbów (diamentów), bez malowanego tła
- otwór w docisku w postaci "otworu na klucz"
Gdybym miał większe rozeznanie na temat tych narzędzi, to prawdopodobnie jego waga oraz znajomość materiału, z jakiego został wykonany jeszcze lepiej naprowadziłyby mnie i upewniły w przekonaniu, ale z tym mam zdecydowanie nikłe doświadczenie
Korelując powyższe elementy ze sobą stwierdzam "Type 13" (nie 12, jak omyłkowo napisałem wcześniej), czyli rocznik 1925-1928.
Dwie największe strony traktujące o narzędziu:
Historia narzędzia Stanley Bailey
oraz:
Plane Feature Timeline
Sprawdzając dokładnie postać swojego narzędzia, czyli np. mojego:
- przedni uchwyt bez odlewanego "pierścienia" w podstawie
- przedni uchwyt o "wysokim i szczupłym" kształcie
- oba uchwyty z palisandru
- nabite napisy na stopie za "żabą", a przed tylnym uchwytem: "U.S. PAT APR-19-10"
- docisk z wybitym maszynowo napisem "STANLEY" na tle składających się z malutkich z rąbów (diamentów), bez malowanego tła
- otwór w docisku w postaci "otworu na klucz"
Gdybym miał większe rozeznanie na temat tych narzędzi, to prawdopodobnie jego waga oraz znajomość materiału, z jakiego został wykonany jeszcze lepiej naprowadziłyby mnie i upewniły w przekonaniu, ale z tym mam zdecydowanie nikłe doświadczenie
Korelując powyższe elementy ze sobą stwierdzam "Type 13" (nie 12, jak omyłkowo napisałem wcześniej), czyli rocznik 1925-1928.
------
Darek
Darek
- palisander
- Posty: 1003
- Rejestracja: 2009-04-17, 12:55
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Dzisiaj "wpadł" do mnie kupiony za grosze na zagranicznej aukcji gładzik zardzewiałek numer 4 do odrestaurowania
------
Darek
Darek
spokojnie można na ibeju znaleźć takie cudeńka
NOWOŚĆ - FORUM
więcej na
http://www.defil-vintage.pl
http://www.facebook.com/pages/DEFIL-Vin ... 6225767829
więcej na
http://www.defil-vintage.pl
http://www.facebook.com/pages/DEFIL-Vin ... 6225767829