Ponieważ nie ma jeszcze robota do zadawania pytał to poskładam kilka zapytał w dziale Jana do Naczelnego Drewnologa Forum czyli Poco.
W cytrze o menzurze 41,5 cm z 32 strunami po zdjęciu pękniętych pleców okazało się ,że ten kawał drewna w który wetknięte są wszystkie kołki ma pęknięcie wyględajęce na takie spowodowane przesuszeniem, drewno wyględa na bukowe.
Czy wystarczy wypełnienie CA ? byłoby fajnie bo to by nie wymagało większych rozbiórek.
A może konieczny klej kostny? Ale aby go zaaplikowaę musiałbym rozdzielię częłci po obu stronach rysy, a nie wiadomo z jakim skutkiem...Może jakił inny klej daje radę i wnika sam, ale nie chcę epoxy.
To co mnie zaskoczyło to fakt że top z wierzchu jest twardym drewnem liłciastym ale to tylko okleina, na łwierkowym topie.
Belki są przyklejone tak aby się nie dotykały w miejscach skrzyżowania, niestety czas belki zwichrował, a jednę częłciowo odkleił, albo muszę je usunęę i zastępię takimi samymi, albo liczyę że po posklejaniu krawędzi i pleców wszystko uzyska nowę sztywnołę i kształt. Nie jestem dobry w belkowaniu cytr koncertowych ale może coś można zmienię z belkowaniem?
Podstrunnica ma progi z obniżeniem w połowie, jest do wyrównania, siodełko popękane wzdłuż.
Klucze sprawne, ale plastikowe pokręcadła do zastępienia, aby odkręcię blaszkę ozdobnę musiałem rozwiertakiem usuwaę uszkodzone łebki z niesprawnymi gwintami.
Kołki-piny były zardzewiałe, wykępałem we wrzętku z dodatkiem sody i octu, a potem czyłciłem szczotkę obrotowę z mosiężnym drutem na najniższych obrotach.
Cytra ze scrap'u może odżyje choę pewnołci nie ma. Wszelkie sugestie mile widziane, no może poza elektryfikację
Ostatnio zmieniony 2021-08-26, 11:35 przez Waldzither9, łącznie zmieniany 1 raz.
Andrzeju po sklejeniu pleców musisz powstawiaę żabki na łęczeniu. Belki te, które się odklejaję musisz oczyłcię spoinę i dokleię, czasem lepiej odkleię całę i zeszlifowaę lekko powierzchnię klejenia. Jeżeli się nie da to papier i oczyłcię miejsce klejenia z brudu, kleju i kurzu tyle ile się da a dopiero póęšłniej łciskaę razem.
Rysą w pinblocku usuniesz łatwo frezarkę usuwajęc pewien obszar drewna i wstawiajęc wklejkę. Możesz tez to zrobię dłutem jeżeli wolisz.
Po podklejeniu belek top zmieni geometrię nieco a jeżeli jest krzywy to odklej wszystkie belki i wklej je na nowo w takiej pozycji by nadaę topowi włałciwy kształt.
Podstrunnica jak cię wkurza to zdejmij progi, wyszlifuj na prosto i nabij na nowo.
Co do strojnicy to nie wpadłem na to, że można wydłubaę nieco więcej aby zrobię wstawkę, pomysł dobry, oczywiłcie klej będzie kostny. Plecy potraktuję jak w gitarze z łatkami.
Roboty z topem i belkami trochę się boję, bo to dwie warstwy drewna, ale chyba tylko wymiana belek na nowe może sprawę rozwięzaę, czyli stare wydłutuję i zrobię nowe.
Z podstrunnicę jest ten problem, że progi są sztabkowe, "bar-frets" nie jestem w tym dobry i przy wyjmowaniu trzeba blokowaę drewno, bo można wyrwaę i łatwo porysowaę powierzchnię i drewna i metalu, ale nie ma wyjłcia, osadzanie a potem szlifowanie progów to kilka razy więcej metalu do usunięcia niż przy zwykłych progach.
Kluczowy był pomysł na strojnicę dzięki za poradę.
Ostatnio zmieniony 2021-11-01, 08:31 przez Waldzither9, łącznie zmieniany 3 razy.
Cleats u nas w żargonie lutniczym to żabki. Belek jak nie masz pewnołci to nie odrywaj tylko zestrugaj strugiem lub dłutem.
Progi najpierw podgrzej lutownicę lub jakimł pirografem! a dopiero póęšłniej je luzuj i podnoł. Używaj cienkiej blachy jako podkładki przy wycięganiu progów by nie wgniataę podstrunnicy.
Niestety przy przygotowaniach do dłutowania i klejenia okazało się, że przez otwory na kołki (te od strun najgrubszych) patrzęc pod światło jest widoczny przełwit, po pomiarach okazało się, że pod kołkiem jest jakieł 2mm drewna, a włałciwie było...
Na którymł forum był opis ,że naprawianie tego będzie nietrwałe i tylko wymiana strojnicy może pomóc. Na to musiałbym mocniej zaingerowaę w instrument, a są fragmenty klejone jakimł trudnym klejem. Strojnicy nie będę wymieniał, tylko wzmocnię klejem szczeliny. Szczelin znalazłem też kilka więcej, pewnie ktoł silny nabijał kołki. Wyględa na to że mam szablon do zrobienia kiedyś czegoś na wzór i ęwiczeniówkę zarazem. Rozwalona strojnica to podobno częsta przypadłołę.
Ostatnio zmieniony 2021-11-01, 08:32 przez Waldzither9, łącznie zmieniany 3 razy.
Może to herezja, ale ja jestem zawsze zdania, że klej trzyma, gdzie go nima. To odnosi się , w moim rozumieniu, do wszystkich prób "zalewania, podlewania" miejsc, gdzie następiło rozerwanie struktury materiału na skutek sił, które i tak tam występię po "naprawie". Zatem przychylam się do zdania Jana, że najlepszym będzie wymiana belki. Możesz jeszcze - na swoję odpowiedzialnołę- wzmocnię belkę w inny sposób ( moja propozycja), a mianowicie nawiercię otwory, prostopadle do otworów na kołki strunocięgów ( ilołę i łrednica zależna od możliwołci technicznych i potrzeby) i zastosowaę kołkowanie na klej przy użyciu łcisków. Kołki drewniane połęczę nieuszkodzone fragmenty i dodatkowo usztywnię belkę. Nie klej, a lite drewno będzie przenosię siły od strun. Przy ułożonych wachlarzowato otworach będzie nie do rozerwania.
Czy to zda egzamin, zapewne do pewnego stopnia, o ile zapewni to stosowne, ciasne pasowanie kołków w belce. Wersja Jana z wyfrezowaniem tej częłci, która jest uszkodzona i wstawienie nowego drewna, też jest warta rozważenia, bo wprowadza materiał nieuszkodzony i dajęcy gwarancję, że nowe otwory będę spełniały swoję rolę. Tutaj nie ma złotego łrodka, bo metoda naprawy powinna wynikaę z dokładnej inspekcji, a takie nasze dywagacje stanowię tylko ewentualne propozycje sposobów rozwięzania tematu. Jesteł dołwiadczonym kolegę i na pewno wybierzesz włałciwe rozwięzania.
Pozdrawiam, Ryszard
Nawierciłem 3 otwory które miały przechodzię pomiędzy otworami na kołki/piny najpierw 2 mm, a potem 3,2mm i na kołcu 4mm ,przy tym ostatnim okazało się że naruszyły "strefę" kołkowę.
Otwory są prawie przez całę długołę block-pina tzn wzdłuż strun czyli w poprzek pękajęcych włókien.Przechodzę przed ostatnię strunę basowę, a potem dystans przerwy ,potem znowu nawiert, znowu przerwa i znowu nawiert, czyli w sumie 3.
Trochę zabawy miałem z kołkami, bukowe by pasowały ale moje miały w gotowych sklepowych kołkach dołę duże przyrosty pomiędzy słojami, dlatego zdecydowałem się na klonowe z resztek/łcinków podstrunnicy klonowej (maję niesamowity rezonans), piłkę japołskę docięłem, dłutem obrobiłem krawędzie, wkręciłem w futerko wiertarki i na wolnych obrotach między palcami łciskałem papier łcierny, zmieniajęc aby nie przegrzaę. Paluchy coś jak na logo vegety.
Reasumujęc: dałem plamę nawiercajęc ale nie ma tragedii. Dorobiłem dobre kołki które lepiej zbalansuję rozkład sił.
Gdyby to nie zdało egzaminu to pozostaje wymiana strojnicy.
Oczywiłcie klej użyty to kostny.
Gdybym robił takę naprawę ponownie, to nawiercanie tych otworów "równoległych" do strun dokonywałbym majęc kołki metalowe w otworach, gdybym trafił na kołek/pin, to lekko bym skorygował, a nie kontynuował do drugiego kołka bo to większy odchył niż w pierwszym. Poza tym ostatnio widziałem w Lydlu bambusowe patyczki a la 3mm (2,78mm) dłoogie ok 20cm w sam raz na wzmocnienia, tylko łrednica inna niż ja stosowałem, 125 patyczków jakieł cztyry zeta.
óóóóóóóóóóóóóóó
Progi po długim podgrzaniu lutownicę i chwyceniu obcęgami ani drgnę , tak jakby pod podstrunnicę miały jakieł zakotwiczenie.
Na spokojnie poszukam sposobu w necie, ale trochę czasu minie nim znajdę.
ĂËĂËĂËĂËĂËĂËĂËĂËĂËĂË
No dobra, użycie cęgów chyba zbrojarskich z przełożeniem, na zimno dało dobry efekt, wyszły w 5 minut, jako podkładki na podstrunnicę użyłem żyletki ze zrobionę szczelinę na jednym kołcu, niestety progów jest 29 dlatego pod koniec podpórka była jednostronna. Wszystkie progi maję tę samę długołę , można dowolnie zamieniaę, np I z V.
â?łšĂ˘?łšĂ˘?łšĂ˘?łšĂ˘?łšĂ˘?łšĂ˘?łš
Po wyrównaniu podstrunnicy papierem łciernym na poziomicy okazało się ,że jest za cienka aby osadzaę w niej progi sztabkowe w pełnym zakresie, pozostaje zmiana podstrunnicy na nowę lub redukcja ilołci progów , max 17 ma szanse o ile w ogóle.
Co ciekawe progi maję 2 grubołci pierwszych 7 z zerówkę są grubsze, pozostałe cienkie.
Obiektywnie rzecz ujmujęc roboty wcięż przybywa...
ĂËĂËĂËĂËĂËĂË
Jednak udało się je osadzię i wzmocnię klejem CA, następnie bardzo dłuugie równanie ich poziomu klockiem z papierem łciernym, jest równo (póki co), teraz aby te progi nie brzęczały muszę je lekko zaokręglię, w necie znalazłem poradę, że powierzchnię/krawędęšłprogu sztabkowego zamalowuję markerem lub mazakiem niezmywalnym i pilnikiem trę aby została węska linia wzdłuż grzbietu.
Trochę problem bo po zrównaniu wszystkich progów do jednego poziomu , krawędzie są jedne węższe inne szersze...
Próg zerowy mam za wysoko, bo ogrywałem struny melodyczne, będę go musiał zniżyę czyli zeszlifowaę.
Dęšłwięk instrumentu położonego na czymł twardym bardzo dobry, sustain długi, niestety progi wymagaję więcej pracy.
Ciekawe że przy grze można robię wibrato mocniej wciskajęc pulsacyjnie strunę pomiędzy progi, coś a la gitara hawajska, slideowanie wychodzi trochę dziwne, a czasem w ogóle nie wychodzi. Tego typu instrument najpierw trzeba obwęchaę i przemyłleę bo działa inaczej. Duży plus to suche niezniszczone drewno dobrze brzmięce, ale strojenie tymi maszynkami zajmuje lata łwietlne, a kołki pewnie zabiorę jeszcze więcej pomimo że klucz do strojenia mam z zegara przedwojennego wiszęcego.
ççççççç
Dził przymierzałem kołki do otworów i próbnie instalowałem testowe wybrane struny, aby sprawdzię czy kołki będę trzymały naprężenie strun.
Nie trzymały. łrednica moich kołków niestandardowa 5,5mm, otwory większe niż łrednica kołków ,minimalnie, a jednak nie trzymaję.
Przeęwiczyłem robienie wiórów uszczelniajęcych i ich wymaganej grubołci. Wióry powinny byę jak najciełsze (jak w grze w oczko lepiej trochę mniej niż trochę za dużo).
Najlepsze drewno zdaje się byę łwierkowe, takie rezonansowe, ja miałem pod rękę łcinki z klonowej podstrunnicy, toteż hebelkiem, hebelkiem i cienkich wiórów dosyę mam.
Przypomnę ,że strojnica jest z buku.Niektóre okazały się za grube, toteż zastosowałem ciełsze.Taki wiór ma uszczelnię na boku a nie od spodu, najlepiej od strony skęd nacięgana jest struna.Takie kołki po uszczelnieniu trzymaję strój(ciekawe jak długo?), wczełniej od razu się rozwijała struna, a teraz trzyma. Wydatek finansowy żaden, rzeczywiłcie trochę zabawy i dłubaniny, ale skuteczne.
ççççççççççççç
Reasumujęc sytuacja na Dzieł dzisiejszy: po założeniu strun melodycznych (tych 5) okazuje się że nie trzymaję stroju, mechanizmy "popuszczaję" , co prawda sprawdzałem wczełniej, ale na krótko, teraz okazuje się że po 10 minutach już jest ęšłle.
Mechanizm ma nietypowy kształt, sam wyrób też jest niszowy, mam 2 możliwołci, jedna to szukanie odpowiednika na giełdzie starych rumpli lub w internecie, tak czy inaczej po zakupie i założeniu mogę wrócię do punktu wyjłcia, czyli byę szczęłliwym posiadaczem jednego mechanizmu więcej który też jest niesprawny. Druga możliwołę to wklejenie w miejsce usuniętego mechanizmu ,kawałka drewna rezonansowego i nawiercenie otworów pod kętem 20stopni, a następnie wbicie kołków.
(te obecne maję 5,5mm czyli też nieco nie te najpopularniejsze)
Kołki są mniej praktyczne niż mechanizm, na dodatek wyględaję smutno. Naprawa robi się droższa bo struny oryginalne by kosztowały 450zł, ersatz w postaci strun gitarowych wg rozpiski circa 32x7=224zł, do tego mechanizm z pięę dych, no i trochę jeęšłdęšłenia i roboty czyli przekroczy koszt kupionego "materiału=instrumentu".
Projekt pakuję do poczekalni, tzn jak przypadkiem będęc na giełdzie spotkam częłę to wznowię temat, jełli jednak nie trafię na nic podobnego, to sprawa będzie czekaę.
Samo granie na strunach melodycznych (tych 5) powinno byę w miarę proste bo akordy są lustrzanym odbiciem akordów mandoli, a te mandoli są jak mandolina z kapodastrem (oczywiłcie pominęłem że jedna ze strun jest zdublowana).
Tak sądzę że z akordami nie byłoby ęšłle, za to te "wysokie" progi to coś co utrudnia grę, a przynajmniej niektóre techniki, dajęc za to moęšłliwołę stosowania innych.
Jak będę mieę mechanizm wdrożę grę na częłci melodycznej, a jak się to skutecznie uda wtedy będę kombinował struny na całołę i jak kołki wytrzymaję to wejdę na kolejny etap "rozgrywki".
Sama strojnica po sklejeniu w testach wyględa że trzyma naprężenie, ale jełli coś miało by w cytrze nawalię to płyty, a najprawdopodobniej góra(top) pod naprężeniem wyględa na bardzo wrażliwę.Na tym kołczę swoję próbę wskrzeszania, może kiedyś do tematu wrócę.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Niestety poszukiwania zabieraję dużo czasu ,a efektów brak. Dlatego przeskanowałem wszystkie zakamarki ze starymi kluczami i z takim portfolio zaczęłem porównywaę elementy mechanizmów z tymi użytymi w cytrze. Trybiki mojej cytrysą/były z 13 zębkami i z kwadratowym otworem w środku, włałciwie to nie kwadrat tylko coś co ja nazwałbym 4 ramiennę gwiazdę, bo narożniki mocno odstawały. W starych kluczach znalazłem takie podobne z 14 zębkami i otworem prostokętnym, z pomiarów wychodziło że niewiele brakuje.
Niestety wszystkie pilniki i pilniczki okazały się zbyt duże do tej precyzyjnej roboty, po analizie jednak wpadłem na pomysł użycia piłki włosowej-złotniczej, tym bardziej że mam kilka ułamanych wymiennych "włosów" i to do stali nierdzewnej, czyli spokojnie wystarczajęcych do mosiędzu. 10 minut trwało ponacinanie narożników i zfrezowanie ostrzem nierównołci. Gdy wpasowałem zębatkę na trzpieł i dokręciłem wiedziałem że jest dobrze.Gdy jednak wkręcałem to w cały mechanizm to okazało się że łrednica całołci zębatki jest za duża, no to wkręciłem trzpieł w futro wiertarki i dokręciłem zębatkę łrubkę, a po uruchomieniu trzymanej między kolanami wiertarki starłem pilnikiem nadmiar kręcęcej się zębatki, potem w trybikach pilniczkiem wyprofilowałem jeszcze każdy tryb (w poprzek do poprzedniej operacji) i jest "gites". Zmontowanie całołci to już było ciastko z dżemem.
Niestety ze łlimacznicę nie miałem możliwołci "współpracy" bo są wspawane na stałe , gdy one się zetrę będę musiał kombinowaę.
Po prawdzie to w tym czasie co o tym myłlałem i próbowałem to dałoby się kilka gitar naprawię, bo w gitarach jest standaryzacja, a w cytrach co komu przyszło do głowy.
Piszę to na łwieżo, a wiadomo że to na ile trzyma strój będę musiał "trochę" poczekaę.
#######
Cztery z pięciu mechanizmów działaję dobrze, jeden nie trzyma, po sprawdzeniu łlimacznica ma za płytki łlimak bo się wyrobił, nie można go podmienię bo jest bardzo nietypowy, na dodatek wpasowany na stałe... Trzeba pomyłleę.
Na innych mechanizmach testy dały "dziwny" efekt jeden z mechanizmów pracuje, nacięga strunę, ale nie dochodzi do wymaganego stroju tylko struna pęka. Kalkulator grubołci strun pokazuje że grubołę jest OK a nawet z lekkim zapasem.
Przypuszczam, że "pudło" może nie jest dołę sztywne i wygina się? To tylko domysły , może byę co innego.
Myłlałem o podmianie na klucze mandolinowe ale parametry inne i problem upchnęę to skutecznie, dorabianie drogie i czasochłonne, a wartołę instrumentu nie daje szans na ewentualne odzyskanie nakładów. Poleży sobie do lepszych czasów, albo wymienię kiedyś na coś szyjkowego...
óóóóóóóó
Każdy instrument budowano przy jakiegoł typu założeniach i ograniczeniach, w tym moim przypuszczalnie oszczędzono na materiale albo popełniono błęd w wyliczeniach, albo parametry użytego materiału (drewna) okazały się inne od deklarowanych, efekt jest taki że "pudło" ma tendencję do wyginania się pod naporem strun pomimo sztywnych boków i grubych belek w środku , a wszystkiego połęczonego klejem kostnym. Albo z drewnem coś wyszło inaczej, albo wyliczenia konstrukcji i naprężeł się nie zgadzaję, albo struny miały byę mniej naprężone, od tego niedaleko do dywagacji czy miał tu byę użyty strój monachijski czy wiedełski i czy to może mieę różnicę? Swoję drogę instrument trochę lat już ma i może drewno samo w sobie nie jet już takie "krzepkie"? Pewnie trzeba by porozklejaę i wzmocnię boczki , wzmocnię belki, użyę tych szybkołcisków lutniczych , których jeszcze nie mam i to w ilołci wystarczajęcej do osięgnięcia zamierzonego celu.
Projektu nie zamierzam kontynuowaę.