Mojej mandoliny renowacja

Dyskusje na temat instrumentów nie mieszczących się w innych kategoriach.

Moderator: poco

Awatar użytkownika
SebastianL
Posty: 749
Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
Lokalizacja: Gliwice

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: SebastianL » 2020-11-13, 08:37

Andrzeju, klej CA zastosowałem nie na spoinę, tylko na jej krawędź, gdy połączenie było już sklejone. Klej CA utrzymał części przylegające do siebie, podczas gdy właściwy klej to tył Titebond. Gdybym całość łączył klejem CA, to i tak nie byłby to problem, ponieważ te wstawki w całości zostaną wycięte na rzecz bindingu :)

No właśnie, pomierzyłem trochę i wygląda na to, że jeśli wykonam odpowiednio szeroki binding, to otwory na płycie nie będą problemem.

Co będą robił teraz?
1. Wykonam gięcie płyty. Muszę się do tego przygotować, ponieważ nigdy czegoś takiego nie robiłem. Wiem że płytę trzeba od wewnętrznej strony naciąć i zwykle nacięcie to nagrzewa się metalową szpatułką. Później nacięcie najlepiej zabezpieczyć poprzez doklejenie listewki lub tkaniny/papieru nasączonego klejem. Na filmie z budowy gamby widziałem, że budowniczy nic nie nagrzewał, tylko odgiął i podkleił. Będę musiał dobrać metodę tak, by nie uszkodzić płyty. Gdy ta będzie już gotowa, zamontowana na instrumencie, uważać będę musiał by nie szlifować zagięcia.

2. Zastanawiałem się nad wykonaniem formy potrzebnej do obklejenia kopuły. Problem w tym, że nie mogę zastosować takiej samej metody co podczas produkcji instrumentu.
Wymyśliłem, że na wzór rusztowania przykręcanego do budowli, na przykład podczas renowacji elewacji, przykleję do mandoliny elementy umożliwiające obklejanie.
Sposób jest taki, że do krawędzi pudła w równych odstępach przykleję listwy, prostopadłe do osi instrumentu. Coś jak żebra płyty wierzchniej, tylko te będą szersze, wystające poza krawędź oraz przystosowane do owijania na nich sznurka. Przyklejane elementy będę dociskał owijając je sznurkiem i może zabezpieczając ich krawędzie pinezkami.

Trochę będę musiał się napracować z ustaleniem jaki kształt mają mieć żebra i wykonać jakiś szablon do ich wycinania. Spróbuję taki wymiar jakoś zdjąć z powierzchni kopuły.
Awatar użytkownika
SebastianL
Posty: 749
Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
Lokalizacja: Gliwice

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: SebastianL » 2020-11-13, 08:45

Na rysunkach poniżej zobrazowałem:
1. Schemat doklejenia czerwonych wstawek do krawędzi boków.
2. Ogólny schemat doklejonych żeber na czas obklejania kopuły mandoliny. Po obklejeniu żebra zdemontuję.
Załączniki
mando 1.png
mando 2.png
mando 2.png (4.13 KiB) Przejrzano 5947 razy
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: Waldzither9 » 2020-11-13, 09:01

Bez kopyta będzie to niezły balet. Niektóre operacje na topie teoretycznie można kombinować ściskami lutniczymi jak we wpisie 3 od końca w tym wątku.
https://www.forumlutnicze.pl/viewtopic. ... ski#p44879
a co do pomysłów to prawdziwym i ostatecznym weryfikatorem jest dżwięk instrumentu i jego trwałość
Pozdrawiam Andrzej
Awatar użytkownika
SebastianL
Posty: 749
Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
Lokalizacja: Gliwice

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: SebastianL » 2020-11-13, 09:10

Przyklejenie płyty to inna sprawa. Te doklejone żebra będą tylko do obklejenia kopuły fornirem.
Nad metodą przyklejenia płyty zastanowię się dopiero gdy obklejanie będzie zakończone i doklejone żebra będą usunięte.
Awatar użytkownika
SebastianL
Posty: 749
Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
Lokalizacja: Gliwice

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: SebastianL » 2020-11-21, 09:56

Słoneczny sobotni poranek to idealny czas by usiąść przy klawiaturze i kontynuować relację.

Początkowo miała być renowacja instrumentu. W trakcie pracy jednak doszedłem do wniosku, o czym już pisałem, że obkleję nieładne wręgi nowiutkim fornirem, by instrument zyskał na estetyce. Przygotowując się do obklejenia kopuły pierw musiałem trochę ogarnąć gryf. Wtedy doszedłem do wniosku, że gryf również pragnę okleić, bo pasuje mi inna estetyka. Wychodzi na to, że na widoku nie będzie ani jednego fragmentu oryginalnego instrumentu. Renowacja jest więc niedokładnym określeniem. Przemiana jest raczej jak reformacja.

Poniżej opiszę przebieg prac, tymczasem chciałbym zaprezentować kilka modeli mandolin, które są dla mnie inspiracją. Nie oznacza to oczywiście, że moja mandolina będzie identyczna do tych instrumentów. Po prostu gdybając nad kolejnymi rozwiązaniami szukam natchnienia analizując ich budowę i estetykę.

Główna inspiracja - http://www.labraid.ca/vinaccia
Inne:
https://tiny.pl/72zsr
https://tiny.pl/72zs9
https://tiny.pl/72zsw
https://tiny.pl/72zsc
https://tiny.pl/72zsd
https://tiny.pl/72zsc

Opis prac nad pudłem:
Przygotowując się do obklejenia mandoliny gdybałem co zrobić z połączeniem gryfu z pudłem, gdzie jest dużo nierówności, szpachli i ogólnie połączenie to wydało mi się nieestetyczne. Gryf tuż przed pudłem stawał się szeroki, tak że posiadał swego rodzaju kołnierz. Właśnie to rozwiązanie mi się nie spodobało. Doszedłem więc do wniosku, że usunę tam trochę materiału i ukształtuję gryf w taki sposób, by był prosty na całej długości. Oprócz uzyskania bardziej satysfakcjonującej mnie estetyki, zyskałem miejsce do przyklejenia pasków okleiny, a rejon końcówek właściwych wręg nie będzie już sprawiał problemów.

W jednym z pierwszych odcinków napisałem że tnąc i szlifując lakier wydaje on słodkawy zapach i zastanawiałem się jaki to może być typ lakieru. Otóż usuwając tym razem lakier z podstrunnicy, znów czułem ten zapach. Jest on bardzo podobny do whisky z colą... Skojarzenie dość dziwne, bo nie przepadam za tym napojem, ale na prawdę tak pachnie. Tym razem usuwałem lakier cykliną, po uprzednim zwilżeniu lakieru acetonem. Nie wiem na ile aceton pomógł, ale usuwanie było łatwe i przyjemne.

Przy okazji prac nad gryfem przemodelowałem główkę tak, by była odchylona pod większym kątem oraz zaobliłem profil gryfu przy łączeniu z główką. Szczegóły na zdjęciach.
i (1).JPG
Tak prezentuje się gryf po usunięciu lakieru.
i (2).JPG
To jest nieszczęsne połączenie gryfu z pudłem. Gryf zbliżając się do pudła staje się nagle grubszy i wręgi jakby wchodzą pod jego powierzchnię.
i (3).JPG
Zaznaczyłem miejsce na prożek uwzględniając jego grubość 3,5 mm oraz menzurę instrumentu 330 mm.
i (4).JPG
Ostrugałem wstępnie powierzchnię główki do tego poziomu, wyraźnie zbierając więcej na końcu główki, która w efekcie staje się cieńsza w kierunku końca.
i (5).JPG
Tak to wygląda z profilu. Widać przy okazji kolejne rozwiązanie, które mi ani trochę nie pasuje - gryf przed główką staje się nagle coraz cieńszy i wtedy przechodzi w główkę. Nie pasuje mi to. Wolę przejście równomierne
i (5.1).png
i (6).JPG
Postanowiłem podkleić główkę od spodu. W ten sposób będę mógł wypełnić oryginalne przejście z gryfu na główkę oraz jeszcze bardziej odchylić główkę, strugając ją z wierzchu.
i (7).JPG
Widok z profilu. Wykonałem schodek przy w miejscu gdzie wstawka będzie miała kontakt z gryfem.
i (8).JPG
Klejenie.
i (9).JPG
Wstawka ma postać jaworowej deski. Nie miałem wystarczająco grubej, więc przykleić trzeba jeszcze jedną.
Zmagania z płytą wierzchnią przyjęły formę wojny pozycyjnej. Zagięcie wydawało mi się proste do wykonania. Faktycznie takie się okazało, ale mimo to potrafiło zaskoczyć mnie, który robił je pierwszy raz. Nie zmieszczę wszystkiego w jednym poście, więc ten opis będzie bardziej rozwinięty w kolejnych postach.
i (10).JPG
Linię zagięcia naciąłem piłą i dłutem ściąłem krawędzie, tak by podczas gięcia nie przeszkadzały krawędzie cięcia oraz by wkleić tam usztywnienie/zabezpieczenie gięcia.

Zagięcie uelastyczniłem podgrzewając na mokro żelazkiem do gięcia boków.

Gdy łączenie było już elastyczne, zamontowałem płytę na desce i wsadziłem od spodu blok, by uzyskać wygięcie nieco wyższe od docelowego (10 stopni).
i (11).JPG
Widok z boku.
i (12).JPG
Wygięta płyta.

Spodziewałem się, że po zdjęciu zacisków płyta trochę się wyprostuje. Tymczasem ładnie zachowała kształt. Nie było potrzeby by wyginać ją bardziej niż do poziomu docelowego.
i (13).JPG
i (14).JPG
i (15).JPG
Widać wyraźnie trójkątny rowek.
i (16).JPG
W rowek wkleiłem poprzeczne wzmocnienie, pasujące do jego kształtu.

Przy okazji wkleiłem również górną belkę poprzeczną.
Awatar użytkownika
SebastianL
Posty: 749
Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
Lokalizacja: Gliwice

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: SebastianL » 2020-11-21, 10:22

Ciąg dalszy.
j (1).JPG
Główka z wklejkami.
j (2).JPG
j (3).JPG
j (4).JPG
Mandolinę zamocowałem w imadle by ostrugać ostatecznie wierzch główki.
j (5).JPG
Doszedłem do poziomu poniżej grubości oryginalnego instrumentu.
j (6).JPG
Szlifowanie. Prace wykonywałem z doklejonym uchwytem, umożliwiającym montaż główki w imadle oraz ułatwiającym chwyt podczas szlifowania.
j (7).JPG
Zapragnąłem mieć gryf cieńszy i bardziej obły niż oryginalny (oryginalny miał kształt litery V)
j (8).JPG
j (9).JPG
Pora usunąć materiał ze spodniej części gryfu. Widać pozostałość po usunięciu uchwytu. Użyłem za dużo kleju. W ogóle mogłem go przykręcić wkrętami, skoro główka będzie obklejona.
j (10).JPG
Cieniowanie dłutem.
j (11).JPG
Szlifowanie.
j (12).JPG
Przeszlifowałem się przez warstwy wklejek. To nie szkodzi, bo całość będzie obklejona.
j (13).JPG
Widok z wierzchu.
j (14).JPG
Widok z profilu.
j (15).JPG
Przejście gryfu w główkę.
j (16).JPG
Cały gryf i łączenie z pudłem - tutaj w końcu widać o jaki efekt mi chodziło.
Wyprostowałem również krawędzie boczne gryfu (dla łączenia z podstrunnicą).
Wymiary dla nowego gryfu ustaliłem opierając się na poniższej stronie:
https://tiny.pl/72zbt

Obecnie gryf ma następujące wymiary:
- grubość na progu 0: 13,8 mm
- grubość na progu VII: 17,4 mm
- szerokość na progu 0: 16,7 mm
- szerokość na progu X: 36,5 mm

Szerokość na progu 0 miała wynosić 17,0; lecz musiałem zebrać gryf bardziej z boku, by wyprostować krawędź (gryf był węższy na środku)

Po wykonaniu okleiny grubości wzrosną o pół milimetra, a szerokości o milimetr.
Awatar użytkownika
SebastianL
Posty: 749
Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
Lokalizacja: Gliwice

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: SebastianL » 2020-11-21, 10:54

Ostatnia porcja zdjęć na dziś. Tym razem poświęcona głównie zmaganiom z wierzchem.

Gryf jest wstępnie gotowy, więc pora zająć się obklejeniem kopuły. Zacząłem się już do tego zadania przymierzać. Zacznę od wyrównania jej powierzchni i ścieniowania, bo warstw trochę już jest przecież. Przy okazji znalazłem kolejny efekt niedbałego wykonania instrumentu, zaburzający symetrię.
k (1).JPG
Wszelkie górki będą ścięte i zeszlifowane, a tam gdzie trzeba wkleję wstawki, by nie było pustych przestrzeni pod okleiną.
k (2).JPG
Krawędzie listew bocznych i zwornika wypełnię fornirem i pokleję, by nie zostawiać luźnych przestrzeni wewnątrz ścian instrumentu. Krawędzie będą zaklejone ozdobami.
k (3).JPG
k (4).JPG
Gdy oglądałem listwy boczne, zorientowałem się że coś jest nie tak. Wykonałem pomiar względem osi i okazało się, że boczne listwy łączą się ze zwornikiem w innych miejscach. Po lewej ta listwa jest krótsza, a po prawej dłuższa...
k (5).JPG
Dokładniejsze wyjaśnienie. Ołówkiem zaznaczone jest miejsce zagięcia nowej płyty. Na stronie strun basowych wypada ono za łączeniem.
k (6).JPG
Na stronie strun wiolinowych wypada ono przed łączeniem.
A co się działo z płytą wierzchnią?
Pomimo mojej przewagi, kilka razy mnie przechytrzyła i na dzień dzisiejszy efekt pracy opisać mogę w formie dowcipu:

- Szefie, mam dwie wiadomości, dobrą i złą.
- Jaka jest dobra?
- Zrobiliśmy!
- To świetnie... A zła?
- Nie działa.

Wygięcie płyty wierzchniej było proste, ale błędy popełniłem podczas wklejania wzmocnienia tegoż zagięcia. W ogóle sam pomysł wklejania tego w takiej formie i na takim etapie był niewłaściwy.

Gdy płyta była wygięta, to wystrugałem żebro, które miałem wkleić w rowek powstały po gięciu. Żebro dopasowałem i wkleiłem. Podczas wklejania żebra płyta stawiła opór - nie wziąłem pod uwagę, że jak nałożę na zagięcie ciepły klej i przycisnę żebro ściskami, to zagięcie się wyprostuje... Tak się właśnie stało. Wyprostowało się ono prawie że do poziomu sprzed gięcia... Udało się to na szczęście poprawić, wstawiając pod spód belkę zmuszającą płytę do ponownego wygięcia się.

Zostawiłem to w takim stanie i postanowiłem poczekać na rozwój sytuacji oraz sprawdzić stan płyty kolejnego dnia, po wyschnięciu całości.

Wstawka ładnie się wkleiła, ale kąt wygięcia znów wykonałem za duży. Mimo to wyrównałem wstępnie wstawkę i oczyściłem. Pomyślałem że kąt wygięcia spłaszczy się trochę podczas wklejania belek poprzecznych, które mają nadać krzywiznę płycie. Okazało się jednak, że zaklejone zagięcie jest tak sztywne, że nie ma możliwości nadać płycie krzywizny... Teraz wydaje mi się to logiczne, ale wcześniej tego nie przewidziałem.
k (7).JPG
Płyta z wierzchu.
k (8).JPG
Płyta od spodu.
k (9).JPG
Zbliżenie na wstawkę.
Mój pomysł na poprawienie tego jest następujący.
Zagięcie natnę i usunę trochę materiału wstawki. Zagięcie podgrzeję i zmniejszę jego kąt. Wkleję belki poprzeczne, gdy zagięcie jeszcze nie jest usztywnione, bo z tego wynika, że taka powinna być właściwa kolejność.
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: Waldzither9 » 2020-11-22, 08:15

Kiedyś rozmawiałem z osobą która robiła takie nacięcie płyty w celu przeprowadzenia zagięcia i sklejenia pod kątem.
Używana była dociskana prowadnica, wzdłuż której przesuwało się coś co kształtem przypominało krótką poziomicę z zainstalowaną pośrodku maszynką wycinającą jak skalpel pod kątem rowek na chyba 1/3 głębokości, przy czym wysunięcie ostrza było regulowane.
Samo klejenie odbywało się w zaciskanych kształtkach z zadanym stałym kątem, aby przy ściskaniu kąt topu się nie zmienił.
Pomimo tego wszystkiego podobno cięcie poszło nie tak bo drewno było za miękkie (lata 80-te ,niedosuszone?) lub docisk za mocny i w efekcie nie wyszło. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Podobno za mała lub za duża szczelina zagięcia to utrata parametrów dźwiękowych.
Trzeba lubić te mandoliny , większość osób wcześniej lub później coś trafia, najgorsze są poprawki jak już się zamknie pudło, nie wspominając o samym zamykaniu...
Pozdrawiam Andrzej
poco
Moderator
Posty: 4626
Rejestracja: 2010-12-06, 14:36
Lokalizacja: Blok Dobryszyce

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: poco » 2020-11-23, 10:31

Nie widziałem oryginalnej płyty wierzchniej, ale coś mi przeczucie mówi, że kąt zagięcia uzyskiwany był metodami chałupniczymi i bez kątomierzy. Raczej tak, jak opisał go Wadzither9, tylko ja bym przyjął głębokość 2/3, a przed sprawdzeniem poprawności nacięcia, dla zabezpieczenia przed pękaniem zewnętrznych włókien wzdłużnych potraktował bym parą samo nacięcie. Podobne sposoby uzyskiwania kąta bez przecinania materiału stosuje się w stalowych profilach zamkniętych (przed spawaniem) i stąd nasunęło mi się skojarzenie, że w nacięcie nic się nie wstawiało , a szczelina zamykała się na O, na styk, właśnie tylko na kleju i to w trakcie wklejania topu.
Przyznam, że godne podziwu działanie restauratorskie.
P.S Jak potrzebujesz jawora, to wpadnij do mnie :-D
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Awatar użytkownika
SebastianL
Posty: 749
Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
Lokalizacja: Gliwice

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: SebastianL » 2020-11-23, 14:41

Kąt nie ustalałem za pomocą kątomierza. Po prostu policzyłem sobie cotnangens i pi razy drzwi wygiąłem. Nie jestem jeszcze pewien, czy wklejone usztywnienie jest dobrym pomysłem. Możliwe że całkiem je usunę. Ponoć czasem to łączenie zaklejało się powierzchownie nasączonym klejem paskiem tkaniny. Cokolwiek będę tam wklejał, to za drugim razem pierw wkleję poprzeczne belki, by nadały krzywiznę płycie, a dopiero potem zabezpieczę to nacięcie.

Restauracja dość karkołomna i sam się dziwię, że ją wykonuję. Wygląda to trochę jak składanie mandoliny z puzzli, ale postaram się o ładny efekt na końcu. Myślę że zbudowanie mandoliny na szkielecie starej pochłonie i tak mniej pracy, niż jakbym miał kupić materiał i przygotować się do budowy mandoliny od zera. Biorąc pod uwagę, że na razie nie planuję regularnie tworzyć takich instrumentów, rozwiązanie obecne satysfakcjonuje mnie.
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: Waldzither9 » 2020-11-23, 15:05

W mojej Mando to zagięcie było "przykryte" belką. Top był perfidnie zaokrąglony, pewnie zrobili z minimalnym zaokrągleniem, a czas i praca drewna nagięły mocniej, dźwięk dawało to cudowny, ale akcja strun uniemożliwiała grę, trzeba było wymienić belkę i skorygować zaokrąglenie, ale takie 100 letnie drewno nie toleruje zmian i pękło, no trzeba było klinić i kleić.
Ja belkowanie całe wymieniłem na V. Binding póki co mam tymczasowy, w 2021 będę go robił, bo poprzedni był filigranowy, a ja dopiero się tego nauczę. Wklejanie topu to był taki potrójny axel za 3 podejściem się udał gdy płaszczyzny były pokryte klejem i wystygły, a ciepłym klejem smarowałem końcówki belek i klocki, po dociśnięciu i odczekaniu kilku minut bardzo ciepłą mokrym nożem wciskanymi w miejscach gdzie płaskie powierzchnie pokryte klejem, ale nie sklejone dotykały siebie, to po rozgrzaniu nożem i dociśnięciu ulegały sklejeniu.
Pozdrawiam Andrzej
Awatar użytkownika
SebastianL
Posty: 749
Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
Lokalizacja: Gliwice

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: SebastianL » 2021-08-25, 11:50

Nieładnie potraktowałem mandolinę, zapominając o niej na długie miesiące. Pora wziąć się za robotę. Jesienią, gdy będą gotowe obie tworzone przeze mnie gitary, planuję wielkie politurowanie, gdzie tamte instrumenty i opisywana tutaj mandolina będą politurowane.

Dawno temu, choć nie pamiętam jak bardzo, zapewne jeszcze w zeszłym roku, przykleiłem do krawędzi skorupy rusztowanie, które posłuży mi do oklejenia mandoliny fornirem. Pisałem o tym zamiarze kilka postów wcześniej. W najbliższym czasie oszlifuję skorupę, by miała równy kolisty kształt.

Teraz zastanawiam się nad kilkoma szczegółami:
- czy okleić jedną warstwą forniru, czy może zrobić laminat z dwóch lub trzech jego warstw. Mam wrażenie, że z grubszymi listwami będzie mi się lepiej pracowało podczas nadawania im kształtu.
- w jaki sposób ustalić kształt listew? Mam pomysł, by porozciągać sznurki lub narysować linijką na liniach łączeń, co wydaje mi się wykonalne i wtem przyłożyć kalkę techniczną i odrysować kształt. Koniec końców i tak będę przyklejał je pojedynczo, uprzednio dopasowując do już przyklejonych.
- czy przykleić listwy do kolistej powierzchni, czy może wykonać je w formie fasetek, co czyni się budując takie instrumenty, później zaoblając całość lub też tego nie robiąc, w zależności od woli twórcy. Wtedy mandolinę tą wykonałbym w drugim wariancie, gdyż fornir jest zbyt cienki, by go szlifować.
Załączniki
mandolina włoska (155).JPG
mandolina włoska (156).JPG
mandolina włoska (157).JPG
Awatar użytkownika
Jan
Posty: 1987
Rejestracja: 2017-05-11, 19:22
Lokalizacja: Racibórz

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: Jan » 2021-08-25, 13:37

Sebastian - praca tytaniczna.
Jeżeli chodzi o top to najmniej nakładu pracy i najprościej było by naciąć wklejkę na zgięciu, nagrzać ją i w szczelinę wprowadzić klej, zgiąć nieco więcej niż wartość nominalna i zostawić do wyschnięcia. Ugięcie można regulować poprzez szerokość naciętej szczeliny pilnikiem nożowym.
Pozdrawiam Janek
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: Waldzither9 » 2021-08-25, 17:15

Pocienianie lamelek obniżyło ich konstrukcję, doklejanie na to dodatkowej warstwy może zadziała na jakiś czas, ale ewentualna naprawa będzie pracochłonna i karkołomna. Doklejanie tej dodatkowej warstwy jest wykonalne tylko jako bardzo cienkie paseczki, bo krzywizny są zbyt duże, niestety poprzecznie może to być mało stabilne. Gdyby dawać szersze paski to musiałyby być dość grube aby "nadrobić " krzywiznę, potem byłyby problemy z dopasowaniem krzywizny i dużo szlifowania. Mniej roboty zdaje się byłoby z robieniem nowych lamelek/pasków .Metod wykonania tego jest kilka tu jest cośpodobnego z jednym z rozwiązań.\
viewtopic.php?f=8&t=4611
Pozdrawiam Andrzej
Awatar użytkownika
SebastianL
Posty: 749
Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
Lokalizacja: Gliwice

Re: Mojej mandoliny renowacja

Post autor: SebastianL » 2021-08-25, 18:01

Właśnie, niestety nie mam luksusu budowy tego instrumentu od zera po bożemu, więc muszę kombinować. Tak postanowiłem, bo chciałem mieć mandolinę, ale bez przygotowywania form dla budowy jednorazowego instrumentu, lecz na kadłubie starego.

Moje lamelki są podklejone od wewnątrz dwoma warstwami forniru, nasączonego klejem kostnym. Wierzę, że to plus zewnętrzna okleina da radę.

Już się nie wycofam ;)
ODPOWIEDZ