W obliczu tego, co napisaliście,to ja już powinienem być martwy.
Ja po prostu nie umiem pracować w takich "sterylnych" warunkach
Pozdrawiam, Ryszard
MInimum środków, maximum efektu
Moderator: poco
Re: MInimum środków, maximum efektu
via vita curva est
Re: MInimum środków, maximum efektu
Rysiu - nie umiesz pracować w takich warunkach czy nie umiesz takich utrzymać? Twój nieład artystyczny znam - wiadomo po kim córa takie grafiki tworzy (mistrzostwo świata), a ogród żony - ładniejszego nie widziałem...
Ja się od jakiegoś czasu przymuszam do zasady - skończyłeś używać? odłóż na miejsce i posprzątaj stanowisko. Od tamtej pory wszystko mi idzie lepiej - warto spróbować, nawet na stare tak zwane lata
Ja się od jakiegoś czasu przymuszam do zasady - skończyłeś używać? odłóż na miejsce i posprzątaj stanowisko. Od tamtej pory wszystko mi idzie lepiej - warto spróbować, nawet na stare tak zwane lata
pozdrowienia
Piotr
Piotr
Re: MInimum środków, maximum efektu
To drugie, Piotrze.
Po latach stwierdzam, że jest to skutkiem nagminnego korzystania z "przydasiów", których ilość rośnie zwykle w postępie geometrycznym kosztem miejsca na ich składowanie.
Skutkuje to "zawłaszczaniem" miejsca w domu, które powinno pełnić inne funkcje, a tworzy obraz sajgonu. Brrrrr. Sam się wkurzam, ale to jest silniejsze.
Medycznie to można nazwać natręctwem zbieractwa, na jutro, bo może się przydać.
W końcu nauczyłem się żyć i funkcjonować w takim bałaganie, a wyrzucić szkoda i nie jest ważne, że przyda się (lub nie) po np 20 latach, bo i tak zajmuje miejsce.
Ważne, że zawsze wiem gdzie , co leży i powiem szczerze, że nie zdarzyło się, abym coś zniszczył z tego powodu.
Ale. Każdy ma jakiegoś robala, który go gryzie.
Pozdrawiam, Ryszard
Po latach stwierdzam, że jest to skutkiem nagminnego korzystania z "przydasiów", których ilość rośnie zwykle w postępie geometrycznym kosztem miejsca na ich składowanie.
Skutkuje to "zawłaszczaniem" miejsca w domu, które powinno pełnić inne funkcje, a tworzy obraz sajgonu. Brrrrr. Sam się wkurzam, ale to jest silniejsze.
Medycznie to można nazwać natręctwem zbieractwa, na jutro, bo może się przydać.
W końcu nauczyłem się żyć i funkcjonować w takim bałaganie, a wyrzucić szkoda i nie jest ważne, że przyda się (lub nie) po np 20 latach, bo i tak zajmuje miejsce.
Ważne, że zawsze wiem gdzie , co leży i powiem szczerze, że nie zdarzyło się, abym coś zniszczył z tego powodu.
Ale. Każdy ma jakiegoś robala, który go gryzie.
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est