Mandolina Louis Patenotte

Dyskusje na temat instrumentów nie mieszczących się w innych kategoriach.

Moderator: poco

Awatar użytkownika
PiotrCh
Posty: 4398
Rejestracja: 2013-02-12, 00:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Mandolina Louis Patenotte

Post autor: PiotrCh » 2021-08-21, 20:02

Mandolina jest tu i ówdzie porozklejania. Stan jest jaki jest, widać ząb czasu. Niestety renowacje takich instrumentów (poklejenie, nowy lakier, korekta gryfu) są czasochłonne i wymagają sporego doświadczenia i umiejętności. Może to przewyższyć kilkakrotnie koszt tego instrumentu. Jak nie przeszkadza stan - to nic tylko się cieszyć i grać.
pozdrowienia
Piotr
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1171
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mandolina Louis Patenotte

Post autor: Waldzither9 » 2021-08-22, 09:55

Karolino co do "Chwyty na tak wąskim gryfie to sztuka" to większość starych mandolin ma taką szerokość i nie jest łatwo ale się da, ja nawet stosuję na codzień Barre'owe , no ale wysokość strun wpływa na zmęczenie. Kiedyś na forum z USA czytałem poradę aby część chwytów (te które się da) grać w ten sposób aby gryf nie był "na kciuku" ale w dołku pomiędzy kciukiem i palcem wskazującym, co pozwala dłużej i mocniej wciskać paluchy w podstrunnicę, poza tym w niektórych chwytach pomija się którąś skrajną strunę.
Taki np Amol gram robiąc poprzeczkę palcem wskazującym na drugim progu i tylko dostawiam dwie opuszki na 3 i 5.
H7 to 2422 czyli barowy na 2 i opuszka na 4, etc.
Co do wspominanego Vivaldiego425 to większość da się zagrać "od razu" aczkolwiek powoli.
Co do doklejania pleców to sprawa łatwa i prosta, lepiej skleić niż czekać aż naprężenie odklei resztę, w przyszłości gdyby coś się pojawiło to Forum zawsze doradzi i pokieruje. Naprawy starych i budowa nowych mandolin to "konik" PiotraCh, ma ich najwięcej przerobionych gdyby potrzeba naprawiać to najlepiej to zrobi Piotr z powodu doświadczenia ,wiedzy i warsztatu.
Póki co zaklej sobie plecy i "enjoy playing" czyli delektuj się graniem, a jak zapragniesz napraw to wiesz gdzie szukać i pytać.
Pozdrawiam Andrzej
Awatar użytkownika
PiotrCh
Posty: 4398
Rejestracja: 2013-02-12, 00:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Mandolina Louis Patenotte

Post autor: PiotrCh » 2021-08-22, 10:13

Andrzeju - nie poczuwam się do takiego poziomu jaki przedstawiłeś :( Coś przy mandolinach robiłem, ale to okazjonalnie raczej.
Ważne jest to, że renowacja starego instrumentu to raczej ciężka sprawa, tu dotkniesz, tam wyłazi. Chcesz naprawić jedną rzecz, a przy okazji wyłażą kolejne. Więc albo prowizorka (zalać epoksydem szczelinę, docisnąć i liczyć na działanie, albo kompleksowa rozbiórka, czyszczenie, uzupełnianie, porządne klejenie i wykończenie. Dlatego napisałem, że u lutnika, który nie chce robić (z założenia) fuszerki będzie to raczej droga impreza. Ale co jednemu jest drogo, drugiemu może być znośnie.
pozdrowienia
Piotr
Karo
Posty: 15
Rejestracja: 2021-08-15, 12:14

Re: Mandolina Louis Patenotte

Post autor: Karo » 2021-08-22, 11:51

Andrzeju, chwyty to sztuką, i trzeba nabyć umiejętność przez trening. Nie piszę, że to niemożliwe, ale dla mnie to jeszcze trudne. Zależy od chwytu oczywiście. Jak spróbowałam, to Vivaldi wyglądał gorzej na pierwszy rzut oka, ale po odsłuchaniu utworu, zaczęło mi to nawet brzmieć w moim wykonaniu. Może nie doceniłam swoich umiejętności.
Co do renowacji, to teraz ani miejsca ani odwagi nie mam by zrobić coś więcej niż podklejenie pleców. Klej już zamówiłam.
Piotrze co do kosztu, to na mandolinę wydałam niewiele ponad sto złotych, ale nie znałam się wtedy na mandolinach i po prostu miałam nosa, że to coś dobrego. Zdaję sobie sprawę, że renowacja to o wile wyższy koszt. Może kiedyś jak mnie będzie na to stać dam ją w ręce kogoś doświadczonego. Odezwę się wtedy na forum w tej sprawie ;)

Pozdrawiam, Karolina
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1171
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mandolina Louis Patenotte

Post autor: Waldzither9 » 2021-08-22, 15:35

Piotrze, prezentujesz na forum wiele swoich prac i niepodobna się czegoś "uczepić" , masz nawet "zaliczenie" z progów sztabkowych/bar frets, a to nieczęste. Nie podejrzewam aby w tej mandolinie mogło by Ciebie coś zaskoczyć, no może klej gdyby był nieodwracalny bo lutnik na pewno by tak nie robił, ale ktoś kiedyś mógł "poprawić".
Karolino Vivaldi na początku jest łatwy potem średni, a do końca jeszcze nie dotarłem, tak czy inaczej podobno ksiądz Vivaldi podczas mszy odstawił kielich, szybko uciekł na zakrystię zanotował nuty, po czym wrócił i dokończył mszę. Było warto.
Co do instrumentu to ćwicz na nim ale nie maltretuj opuszek, za jakiś czas będziesz świadomą mandolinistką z wizją czy chcesz grać na obecnym sprzęcie, czy przesiąść się na mandolinę oktawową, mandolę albo jakiś iny instrument.
Jak się "zrośniesz" z mandoliną Louisa i żadnej innej nie zdzierżysz to nadejdzie pora na upgrade czyli poprawę szczegółów.
Ja mam taką niemiecką mandolinę neapolitańską na której uwielbiam grać z powodu jej dźwięku, staruszka ma 100 lat a brzmi czysto, ale aby się to stało spędziłem wiele godzin kilka razy wracając do punktu wyjścia, oczywiście rozbiórka była prawie zupełna.
Oczywiście gdyby wcześniej dało się na niej grać to bym nie był zdeterminowany.
Ja teraz tak mam że jak mam jakiś problem, albo zagwozdkę to zamykam się z mandoliną i gram kawałki Dżemu, Maanamu oraz Nalepy i grawitacja już nie działa ;-)
Jeśli instrument staje się istotnym elementem Twojej codzienności to inaczej patrzysz na wydatki, jak grasz tylko na święta, to remont instrumentu byłby przeinwestowaniem.
Pozdrawiam Andrzej
ODPOWIEDZ