Mikrowczepy powstały z jednego powodu - oszczędność.
Takie połączenie pozwala odpady poprodukcyjne zagospodarować w inny sposób, niż tylko przemiał na wióry lub spalenie. Co więcej taki blat potrafi zaskakująco dobrze wyglądać, ale nadal będzie on traktowany jako wersja budżetowa (tańsza od blatu z tradycyjnej klejonki). Z tych samych powodów stosuje się je do wykonywania długich listew ozdobnych czy długich belek, które nie przenoszą dużych obciążeń.
Faktem jest, że to połączenie bardzo mocne, ale ma też swoje wady. Przede wszystkim jakość frezu musi być bardzo wysoka, bo nawet niewielka odchyłka powoduje powstanie dziur zalanych klejem albo szpary, które są widoczne nawet pod lakierem. Przy blatach to nikomu nie przeszkadza, ale przy korpusie...
W dodatku nagminne jest mieszanie układu słojów, co z estetycznego punktu widzenia może się podobać lub nie, ale przy obróbce jest kłopotliwe.
Najgorsze w tym jest to, że poszczególne lamelki mogą się nieznacznie różnic wilgotnością, co bardzo szybko widać na takim połączeniu. W tradycyjnej klejonce co najwyżej dostaniemy uskok, który i tak jest w sporym stopniu niwelowany przez układ słojów w kolejnych lamelach. Tutaj jest loteria - albo zygzak będzie gładki, albo niedługo będzie widoczny. Trzeba też pamiętać, że dwa, na pozór identyczne kawałki drewna mogą nieco inaczej reagować na zmiany wilgotności, czego nie da się zniwelować na takim połączeniu.
Dla siebie bym spróbował. Ale jest w tym tyle niewiadomych, że nasuwa się pytanie, czy warto?
Ta główka wygląda ciekawie, ale gdyby to połączenie było tak świetne, to byłoby znacznie popularniejsze w instrumentach