Na swoim koncie mam cztery stworzone gitary, a dwie są w trakcie budowy, opisywane w tym wątku. Nieraz napotykałem trudności których się spodziewałem, aż do dziś, gdy budowana gitara zachowała się w sposób dla mnie zupełnie nowy, o jakim ponadto nie czytałem nigdy w sieci.
Pierw jednak napiszę ogólnie co się działo:
Cyprys który mam był tani i niestety jest słabej jakości. Ma silną tendencję do pękania podczas gięcia. Płyty mają 1,5 mm grubości, a mimo to musiałem giąć ostrożniej niż zwykle. Raz trochę mi pękła jedna strona, ale skleiłem to i podkleiłem od wewnątrz fornirem, co widać na jednym ze zdjęć. Prawie całe to pęknięcie będzie jednak pod krawędzią, więc nie boję się o nie. Z powodu tej tendencji powklejałem na bokach poprzeczne żebra, by zapobiec pękaniu.
Boki wkleiłem w stopę za pomocą klinów ze świerkowych odpadków. Postanowiłem, że przy kolejnych budowach nie będę stosował tego typu montażu, tylko bardziej tradycyjny, polegający na instalacji boków w zwykłych nacięciach. Dopasowanie klinów zajmuje dużo czasu, a nie przynosi żadnej korzyści. Koniec płyty można ścieniować, by pasował do zbyt szerokiego nacięcia. Można go też pogrubić, podklejając przykładowo fornirem.
Ząbki które użyłem do połączenia boków z wierzchem są kupne i kiepskiej jakości. Bardzo różnią się wymiarami, więc chyba na przyszłość będę je robił zawsze samodzielnie.
Problem który zapowiedziałem na początku, jest on następujący:
Składając gitarę jestem już na etapie, gdy można ją zamknąć. Niestety, zauważyłem dziwne zachowanie płyty wierzchniej. W środkowej części, która w trakcie montażu była dociśnięta do formy, płyta ładnie do niej przylega. Jednak na obszarze między wachlarzem a ząbkami płyta stała się wypukła (z perspektywy wnętrza, czyli w gotowym instrumencie byłaby w tym miejscu wklęsła). Jak to wygląda i gdzie jest zobrazowane jest na zdjęciu poniżej.
Nie wiem jaka może być przyczyna tego wybrzuszenia. Pilnuję zawsze, by nie kleić gdy jest wilgotno znacznie powyżej średniej, a takie rzeczy mogą być powodowane pracą drewna przy wymianie wody właśnie. Mam teorię, że to przez to, że wycierałem mokrym pędzlem ząbki podczas ich wklejania. Robię to dlatego, ponieważ w taki sposób mają mniej odkształcać się podczas klejenia (gdy jedna strona jest mokra, a druga sucha, to taki element mógłby się potencjalnie odkształcić).
Opisany przypadek jest dla strony strun basowych. Co ciekawe, to samo miejsce po drugiej stronie gitary również jest wybrzuszone, ale dużo słabiej.
Zachowanie to zaskoczyło mnie, bo nigdy wcześniej nie miało miejsce, a zamknąłem przecież już pięć gitar.
Jaki mam pomysł na poprawę? Wkleję w poprzek kawałki jaworowego forniru i docisnę, by podczas schnięcia płyta zapamiętała lepiej kształt formy.