Drogi Kolego Ryszardzie,
Czuję że mamy zbieżne poglądy w ważnych sprawach. Jeśli można, odniosę się szerzej do treści Twego wpisu.
Oczywiście wiedza jest podstawą. W mojej obserwacji spraw gitarowych ważna literatura jest po angielsku. Myślę, że choćby dostateczna znajomość tego języka jest dziś kluczem do bardzo wielu ważnych spraw np. w zakresie istnienia zawodowego a nie tylko w zakresie gitarystyki.
Wracając do spraw gitarowych: choćby wspominany portal prof. Delcampa wraz z jego edukacją muzyczną, działem i wypowiedziali na tematy lutnictwa aż do najdrobniejszych detali jest znakomitą szkoła. Tyle - że znów wychodzi kwestia językowa. Pragnę powtórzyć iż panuje tam znakomita, ciepła, pełna kultury, zrozumienia i przyjaźni atmosfera. Tam są wszak czynni ludzie w każdym wieku, na każdym stopniu zaaawansowania od wiecznych początkujących do super profesjonalistow i pochodzący ze wszystkich kultur świata.
Mialem sporadyczne co prawda kontakty z niektórymi polskimi lutnikami. I znów było mi przykro widząc braki w edukacji spowodowane jak sądzę brakiem znajomości języka oraz brakiem praktyki POZA krajem; owszem, maestro Stanisław Partyka doskonalił swe lutnictwo w Australii i stąd jego gitary mają konstrukcję kratownicową a’la Smallman ze wszystkimi plusami i minusami tej konstrukcji (patrz analiza w pidanym artykule Marcusa Dominelli); ostatnio mi Pan Stanisław wspominał że przeemyśliwuje nad konstrukcjami o belkowaniu wachlarzowym (w stylu Torresa z grubsza biorąc).
Jasne można być fachowcem bez solidnego profesjonalnego wykształcenia, ale nie jest to moim zdaniem dobra droga w czasach dzisiejszych sposobów edukacji, podręczników, metod, metodologii etc.
Aby się zbytnio nie rozwodzić: ci, którzy widzą swą przyszłość w budowaniu gitar tak przeorganizowywują swoje życie aby czas jakiś spędzić jako pomocnik/pracownik w którejś z poważnych pracowni, dobrze aby w którymś z centrów budowy gitar. Niemcy - Markenkirchen, Anglia - cały szereg znakomitych lutników/pracowni, Hiszpania ale może raczej prowincja. Znów koniecznością jest język angielski - lingua franka dzisiejszego świata.
Cały szereg dziś dobrych lutników po latach uczenia się przeniosło się na stałe do miejsca gdzie się uczyło; i tak John Ray
http://www.granadaexpert.com/johnray/
http://www.classicalguitarstore.com/john-ray/
czy Rene Barslag
http://guitar-renebaarslag-anaespinosa. ... x_eng.html
zamieszkali w końcu w Granadzie; Jim Frieson który się doskonalił chyba w Meksyku a na pewno w Hiszpanii w końcu jednak osiadł w Japonii; nota bene temat gitar japońskich a dziś chińskich wbrew instniejącym jeszcze stereotypom jest bardzo ciekawą sprawą…
Jak to ruszyć u nas ?
Po pierwsze - język.
Po drugie - stanąć na przysłowiowej głowie, zakupić choćby podane przeze mnie pozycje
http://www.forumlutnicze.pl/viewtopic.p ... 097#p30097
pierwsze dwie sa za darmo do ściągnięcia z internetu, na pozostałe może się składac po kilka osób jeśli są to książki zbyt kosztowne i uczyć się. Tą metodą w latach ’70 doskonaliłem się z gronem Kolegów w swoich zakresch zawodowych.
Ale w międzyczasie może by przy okazji którejś z imprez ogólnokrajowych (działania prof. Krzysztofa Pełecha z Wrocławia w Krzyżowej)
http://www.gitara.krzyzowa.pl/pl/
czy poznańska - wielkopolska impreza Akademia Gitary z dyrektorem - wirtuozem Łukaszem Kuropaczewskim
http://www.akademiagitary.pl
- zorganizować jakieś wprowadzające warsztaty z zakresu propedeutyki lutnictwa gitarowego z udzialem na początek kogoś od nas ? p. Jacek Łozak lutnik z Warszawy (nie znam Go osobiście) dysponuje wykształceniem akademickim muzycznym a jest na pewno w kraju wbrew moim ograniczonym wszak doświadczeniom pewna liczba znakomitych lutników gitarowych. A w zależności od ewentualnego rozwoju takich warsztatów - może z czasem na takie warsztaty uda się zaprosić kogoś zza granicy tak, jak na wspomniane imprezy zapraszani są muzycy zza granicy, prowadzą klasy mistrzowskie etc.
Oczywiście taką salę trzeba uzbroić, ale tu trudno mi widzieć dla motywowanych kłopot - sam byłem także “wędrownym” nauczycielem np. konserwacji starych sreber wożąc w aucie dobrze ponad 100 kg. narzedzi, literatury etc. dla uzbrojenia czy specjalistycznego dozbrojenia sali w której odbywały się zajęcia.
To garść uwag tak “z marszu”.
Pozdrawiam serdecznie
Jacek A. R.