Budowa Flying V
Moderator: poco
Kolejne etapy prac i kolejne opóźnienia
Podstrunnica została przyklejona do gryfu (zapomniałem zrobić zdjęć). Pod ostatnimi progami jest plastikowy kołek średnicy 2mm, wchodzący kilka mm w gryf i spód podstrunnicy. Zapobiega on przesuwaniu się podstrunnicy przy klejeniu. Dla równomiernego docisku od strony podstrunnicy ściski opierają się na prostym kawałku łaty, a łata na dwóch listewkach o kwadratowym przekroju, opierających się na brzegach podstrunnicy ( bo podstrunnica ma już promień).
Następnie boki gryfu zostały zeszlifowane na ostateczną szerokość razem z podstrunnicą, a tył gryfu został wyprofilowany do ostatecznego kształtu, przy użyciu głównie szlifierki oscylacyjnej.
Kolejny etap prac to wyrównanie podstrunnicy na 'dead flat'. Przydaje się tu dwustronny pręt regulacyjny, szczególnie jeśli podstrunnica ma po klejeniu lekkie wybrzuszenie na środku. Podstrunnicę wyrównywałem szlifując na długim kawałku idealnie płaskiej łaty. Należy oczywiście pamiętać przy tym o właściwym (delikatnym) dociskaniu gryfu do papieru ściernego, aby ściągać materiał tylko z najwyższych miejsc i nie zniekształcić promienia podstrunnicy.
Jeszcze przed ostatecznym szlifem wygładzającym powierzchnię zamontowałem markery. Osiem z nich to kropki, więc sprawa jest łatwa, wiertło 5mm i kropka jest idealnie dopasowana. Na dwunastej pozycji klient zażyczył sobie jednak customowy marker w kształcie gotyckiej litery "P" - od pierwszej litery nazwy zespołu. Przy użyciu miniszlifierki z tarczą diamentową wyciąłem ten marker z owalu z masy perłowej (kolczyk czy coś takiego, kupiony na allegro za 1zł).
Frezowanie podstrunnicy pod ten marker to była masakra, szczególnie przeszkadzał wystający 'cycek' w środku P. Za późno wpadłem na pomysł, żeby go odłamać i osobno wcisnąć w środek litery. Generalnie przydałyby mi się jakieś korepetycje z inkrustacji
Rowki pod progi zostały delikatnie pogłębione, i już wczoraj zacząłbym nabijanie progów, ale w ostatniej chwili przypomniałem sobie, że na ostatnich pozycjach ma być zrobiony scalloping pod cienkimi strunami.
W międzyczasie korpus został sfrezowany na grubość 41mm (mniej niż w oryginale dla mniejszej wagi). Boczne powierzchnie korpusu zostały również sfrezowane z użyciem szablonu i frezu z łożyskiem górnym (do zewnętrznych krawędzi użyłem strugarki, żeby uniknąć strzępienia włókien drewna, gdy frez idzie 'pod włos').
Podstrunnica została przyklejona do gryfu (zapomniałem zrobić zdjęć). Pod ostatnimi progami jest plastikowy kołek średnicy 2mm, wchodzący kilka mm w gryf i spód podstrunnicy. Zapobiega on przesuwaniu się podstrunnicy przy klejeniu. Dla równomiernego docisku od strony podstrunnicy ściski opierają się na prostym kawałku łaty, a łata na dwóch listewkach o kwadratowym przekroju, opierających się na brzegach podstrunnicy ( bo podstrunnica ma już promień).
Następnie boki gryfu zostały zeszlifowane na ostateczną szerokość razem z podstrunnicą, a tył gryfu został wyprofilowany do ostatecznego kształtu, przy użyciu głównie szlifierki oscylacyjnej.
Kolejny etap prac to wyrównanie podstrunnicy na 'dead flat'. Przydaje się tu dwustronny pręt regulacyjny, szczególnie jeśli podstrunnica ma po klejeniu lekkie wybrzuszenie na środku. Podstrunnicę wyrównywałem szlifując na długim kawałku idealnie płaskiej łaty. Należy oczywiście pamiętać przy tym o właściwym (delikatnym) dociskaniu gryfu do papieru ściernego, aby ściągać materiał tylko z najwyższych miejsc i nie zniekształcić promienia podstrunnicy.
Jeszcze przed ostatecznym szlifem wygładzającym powierzchnię zamontowałem markery. Osiem z nich to kropki, więc sprawa jest łatwa, wiertło 5mm i kropka jest idealnie dopasowana. Na dwunastej pozycji klient zażyczył sobie jednak customowy marker w kształcie gotyckiej litery "P" - od pierwszej litery nazwy zespołu. Przy użyciu miniszlifierki z tarczą diamentową wyciąłem ten marker z owalu z masy perłowej (kolczyk czy coś takiego, kupiony na allegro za 1zł).
Frezowanie podstrunnicy pod ten marker to była masakra, szczególnie przeszkadzał wystający 'cycek' w środku P. Za późno wpadłem na pomysł, żeby go odłamać i osobno wcisnąć w środek litery. Generalnie przydałyby mi się jakieś korepetycje z inkrustacji
Rowki pod progi zostały delikatnie pogłębione, i już wczoraj zacząłbym nabijanie progów, ale w ostatniej chwili przypomniałem sobie, że na ostatnich pozycjach ma być zrobiony scalloping pod cienkimi strunami.
W międzyczasie korpus został sfrezowany na grubość 41mm (mniej niż w oryginale dla mniejszej wagi). Boczne powierzchnie korpusu zostały również sfrezowane z użyciem szablonu i frezu z łożyskiem górnym (do zewnętrznych krawędzi użyłem strugarki, żeby uniknąć strzępienia włókien drewna, gdy frez idzie 'pod włos').
- Załączniki
Zamawiający zdecydował, że scalloping ma być zrobiony tylko na dwóch ostatnich pozycjach. Do wykonania użyłem okrągłych pilników do metalu i papieru ściernego.
Następnie wypolerowałem podstrunnicę papierem 600-1500, odpyliłem, próbnie nasączyłem olejkiem i zabrałem się za nabijanie progów. Używam do tego zwykłego młotka, bodajże ćwierć kilowego, z przyklejonym kawałkiem twardej i grubej skóry.
Udało mi się też dzisiaj (może nie "też", bo progów nie skończyłem nabijać... za późna pora na walenie młotkiem) wyfrezować kieszeń na gryf.
Przed frezowaniem większość materiału usunąłem poprzez wiercenie i dłutowanie.
Szablon, którego używałem do frezowania kieszeni w PRS'ach okazał się za krótki. Żeby nie tracić czasu na robienie nowego szablonu użyłem sposobu, który niedawno pojawił się na forum w którymś z wątków, czyli doklejanie kawałków sklejki wokół prawidłowo ustawionego na korpusie gryfu.
Właściwą pozycję (a właściwie zgranie osi) udało mi się uzyskać przez zgranie środka końca stopki gryfu z linią klejenia połówek korpusu, i zaznaczanie na korpusie kresek wg linijki przykładanej do boków stopki, na wysokości mostka. Kiedy kreski na obu połówkach korpusu były w równej odległości od osi korpusu, wiedziałem, że gryf jest ułożony prawidłowo.
Tłumaczenie jak zwykle zawiłe, może zdjęcie prościej to wyjaśni.
Następnie wokół korpusu dokleiłem kawałki sklejki z prostymi krawędziami, używając taśmy dwustronnej. Po ściągnięciu ścisku łączącego korpus z gryfem okazało się, że gryf ma nieco luzu między bokami ze sklejki, więc nakleiłem na te boczne krawędzie po pasku taśmy dwustronnej bez ściągania żółtej izolacji. Dało to dodatkowy ułamek grubości i zlikwidowało luz.
Kieszeń na gryf wklejany ma sporą głębokość, w tym wypadku 36mm, mogłem więc użyć mojego jedynego frezu z łożyskiem górnym, który ma długość ostrzy 38mm. Jego średnica to 19mm, więc też sporo, ale nie ma to znaczenia w tym przypadku.
Samo frezowanie przebiegło szybko i bez problemów. Kieszeń wyszła wymiarowo bardzo dobrze, gryf wchodzi ze sporym oporem i pewnie trzyma się na sam wcisk.
Następnie wypolerowałem podstrunnicę papierem 600-1500, odpyliłem, próbnie nasączyłem olejkiem i zabrałem się za nabijanie progów. Używam do tego zwykłego młotka, bodajże ćwierć kilowego, z przyklejonym kawałkiem twardej i grubej skóry.
Udało mi się też dzisiaj (może nie "też", bo progów nie skończyłem nabijać... za późna pora na walenie młotkiem) wyfrezować kieszeń na gryf.
Przed frezowaniem większość materiału usunąłem poprzez wiercenie i dłutowanie.
Szablon, którego używałem do frezowania kieszeni w PRS'ach okazał się za krótki. Żeby nie tracić czasu na robienie nowego szablonu użyłem sposobu, który niedawno pojawił się na forum w którymś z wątków, czyli doklejanie kawałków sklejki wokół prawidłowo ustawionego na korpusie gryfu.
Właściwą pozycję (a właściwie zgranie osi) udało mi się uzyskać przez zgranie środka końca stopki gryfu z linią klejenia połówek korpusu, i zaznaczanie na korpusie kresek wg linijki przykładanej do boków stopki, na wysokości mostka. Kiedy kreski na obu połówkach korpusu były w równej odległości od osi korpusu, wiedziałem, że gryf jest ułożony prawidłowo.
Tłumaczenie jak zwykle zawiłe, może zdjęcie prościej to wyjaśni.
Następnie wokół korpusu dokleiłem kawałki sklejki z prostymi krawędziami, używając taśmy dwustronnej. Po ściągnięciu ścisku łączącego korpus z gryfem okazało się, że gryf ma nieco luzu między bokami ze sklejki, więc nakleiłem na te boczne krawędzie po pasku taśmy dwustronnej bez ściągania żółtej izolacji. Dało to dodatkowy ułamek grubości i zlikwidowało luz.
Kieszeń na gryf wklejany ma sporą głębokość, w tym wypadku 36mm, mogłem więc użyć mojego jedynego frezu z łożyskiem górnym, który ma długość ostrzy 38mm. Jego średnica to 19mm, więc też sporo, ale nie ma to znaczenia w tym przypadku.
Samo frezowanie przebiegło szybko i bez problemów. Kieszeń wyszła wymiarowo bardzo dobrze, gryf wchodzi ze sporym oporem i pewnie trzyma się na sam wcisk.
A masz jakiś namiar na tanie i dobre?
Because'u nie narobię tak łatwo, bo mam ogranicznik głębokości
Chyba że masz na myśli bigos przy wyciąganiu i ponownym wkładaniu w otwór obracającego się wiertła, które potrafi wtedy odmówić wejścia i nakreślić wokół otworu linie jak orbity elektronów w atomie... to też mam już opanowane
Because'u nie narobię tak łatwo, bo mam ogranicznik głębokości
Chyba że masz na myśli bigos przy wyciąganiu i ponownym wkładaniu w otwór obracającego się wiertła, które potrafi wtedy odmówić wejścia i nakreślić wokół otworu linie jak orbity elektronów w atomie... to też mam już opanowane
Ten centymetr stopy to jest wszystko do czego będzie doklejona szyjka (pomijając boki oczywiście)? Nie łączyłeś na typowe gibsonowskie "kopyto", jakie wyraźnie masz zaznaczone na szablonie?
------
Darek
Darek
Dareczku, żebyś nie był gołosłowny. Te 300 %, to chyba z zakupem /dostawą i wykonaniem
Ale do rzeczy. Znaleźć nie jest problemem. Wystarcza google mieć w zasięgu, no i wiedzieć czego się chce.
http://allegro.pl/wiertlo-puszkowe-praw ... 87041.html w naszych zastosowaniach zda egzamin. Co do ceny, to już inna para kaloszy, bo np. Globusa cena ok. 80 zł.
Inne http://www.pro-tech.bydgoszcz.pl/oferta ... otowe.html
http://leitz.pl/images/Katalog/06_drilling.pdf
http://www.okazje.info.pl/szukaj/dedra- ... /ceny.html
Myślę, że więcej każdy znajdzie na własną rękę.
Sękownik proponowany przez mola, też jest dobrym rozwiązaniem.
Co do wierteł piórowych, to nie we wszystkich /nie każdych warunkach zdają egzamin.
Te z długą płetwą prowadzącą bardziej sprawdzają się przy pracy "z wolnej ręki", natomiast z krótkim, w uchwytach stacjonarnych - wiertarka kolumnowa.
W obu przypadkach istotne jest stosowanie się do zaleceń producenta co do zasad stosowania dobranych do gatunku drewna - prędkość obrotowa/posuw/głębokość/usuwanie wiórów itp.
Pozdrawiam, Ryszard
Ale do rzeczy. Znaleźć nie jest problemem. Wystarcza google mieć w zasięgu, no i wiedzieć czego się chce.
http://allegro.pl/wiertlo-puszkowe-praw ... 87041.html w naszych zastosowaniach zda egzamin. Co do ceny, to już inna para kaloszy, bo np. Globusa cena ok. 80 zł.
Inne http://www.pro-tech.bydgoszcz.pl/oferta ... otowe.html
http://leitz.pl/images/Katalog/06_drilling.pdf
http://www.okazje.info.pl/szukaj/dedra- ... /ceny.html
Myślę, że więcej każdy znajdzie na własną rękę.
Sękownik proponowany przez mola, też jest dobrym rozwiązaniem.
Co do wierteł piórowych, to nie we wszystkich /nie każdych warunkach zdają egzamin.
Te z długą płetwą prowadzącą bardziej sprawdzają się przy pracy "z wolnej ręki", natomiast z krótkim, w uchwytach stacjonarnych - wiertarka kolumnowa.
W obu przypadkach istotne jest stosowanie się do zaleceń producenta co do zasad stosowania dobranych do gatunku drewna - prędkość obrotowa/posuw/głębokość/usuwanie wiórów itp.
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
W pracach nastąpił chwilowy zastój, spowodowany wątpliwościami co do płytki maskującej. Jest ona wykonana z tłoczonej (ryflowanej?) w romby blachy kwasoodpornej 2,2mm. I waży pół kilo Plan pierwotny przewidywał odchudzenie jej od tyłu, żeby pozbyć się 100-200g i uzyskać płaską powierzchnię do wiercenia otworów, bo oryginalnie miała gęstą siatkę wklęsłych rombów. W praktyce nie wyszło to najlepiej, szlifowanie spodniej płaszczyzny zwykłą tarczą do metalu szło tragicznie wolno, a przy tym blacha wyginała się w banan i przebarwiała od temperatury. Po trzech godzinach pracy spód blachy był w większości płaski, waga nie zmieniła się znacząco (450g).
Jako że pickguard był powyginany, przebarwiony i ciężki, namawiałem klienta do poszukiwań innej, płaskiej tym razem blachy. W końcu jednak zdecydowaliśmy, że zostaje ta. Na szczęście udało się ją przywrócić do stanu względnej płaskości, a przebarwienia po przegrzaniu udało się usunąć (dopiero kwas siarkowy dał radę).
Po zażegnaniu tych chwilowych perturbacji prace ruszyły dalej. W blasze wywierciłem otwory na mostek (na razie za małe, bo brakuje mi wiertła 14mm) i wyciąłem otwór na przetwornik.
Korpus potraktowałem czarnym pigmentem z tubki dla wstępnej przymiarki kolorystycznej (no dobra, nudziło mi się ). Zrobiłem otwór na elektronikę, inaczej niż w oryginale bo na wylot (z tyłu będzie klapka). Powód jest prosty, przetwornik jest aktywny, a ściąganie całego pickguardu do zmiany baterii nie jest zbyt wygodne. Ponadto chciałem pozbyć się dodatkowej wagi, więc otwór jest nieco większy.
Wykorzystałem do frezowania szablon pod sprężyny tremolo. Wyciąłem materiał ze środka wyrzynarką, następnie od tyłu prostokątny szablon i frezowanie z tuleją na 3/4 głębokości, reszta frezowana od góry frezem z łożyskiem dolnym.
Korzystając z rozłożonego sprzętu wyfrezowałem od razu otwór pod przetwornik, wcześniej usuwając większość materiału ze środka wiertarką.
Ostatnią rzeczą, jaką udało mi się zrobić wczoraj, było wycięcie pod brzuch. W oryginale rzadko spotykane, wg mnie wyraźnie poprawia komfort. Zresztą, co ja tu mam do gadania, tak zażyczył sobie klient
Jako że pickguard był powyginany, przebarwiony i ciężki, namawiałem klienta do poszukiwań innej, płaskiej tym razem blachy. W końcu jednak zdecydowaliśmy, że zostaje ta. Na szczęście udało się ją przywrócić do stanu względnej płaskości, a przebarwienia po przegrzaniu udało się usunąć (dopiero kwas siarkowy dał radę).
Po zażegnaniu tych chwilowych perturbacji prace ruszyły dalej. W blasze wywierciłem otwory na mostek (na razie za małe, bo brakuje mi wiertła 14mm) i wyciąłem otwór na przetwornik.
Korpus potraktowałem czarnym pigmentem z tubki dla wstępnej przymiarki kolorystycznej (no dobra, nudziło mi się ). Zrobiłem otwór na elektronikę, inaczej niż w oryginale bo na wylot (z tyłu będzie klapka). Powód jest prosty, przetwornik jest aktywny, a ściąganie całego pickguardu do zmiany baterii nie jest zbyt wygodne. Ponadto chciałem pozbyć się dodatkowej wagi, więc otwór jest nieco większy.
Wykorzystałem do frezowania szablon pod sprężyny tremolo. Wyciąłem materiał ze środka wyrzynarką, następnie od tyłu prostokątny szablon i frezowanie z tuleją na 3/4 głębokości, reszta frezowana od góry frezem z łożyskiem dolnym.
Korzystając z rozłożonego sprzętu wyfrezowałem od razu otwór pod przetwornik, wcześniej usuwając większość materiału ze środka wiertarką.
Ostatnią rzeczą, jaką udało mi się zrobić wczoraj, było wycięcie pod brzuch. W oryginale rzadko spotykane, wg mnie wyraźnie poprawia komfort. Zresztą, co ja tu mam do gadania, tak zażyczył sobie klient
Przebarwienia znowu są, bo pojawiły się nowe przy finalnym wygładzaniu spodu
Blacha jest taka, jaką udało się klientowi zdobyć za friko, więc nie ma co wybrzydzać. Aluminiowa blacha to dobre rozwiązanie, na pewno wagowo jest znacznie lepsza od stali. Nie wiem jednak, czy aluminium jest wystarczająco 'tru'
Blacha jest taka, jaką udało się klientowi zdobyć za friko, więc nie ma co wybrzydzać. Aluminiowa blacha to dobre rozwiązanie, na pewno wagowo jest znacznie lepsza od stali. Nie wiem jednak, czy aluminium jest wystarczająco 'tru'
Zwykła tarcza do cięcia metalu średnio się nadaje do 'odchudzania' blachy, wygodniejsze były by tarcze z papierem ściernym, z dużym ziarnem do zdzierania materiału, a potem drobnym do wygładzenia. Łatwiej nimi utrzymać płaską powierzchnię. Ideałem byłą by kątówka z regulacją obrotów, bo standardowo są zbyt wysokie do takich zabaw czego efektem jest właśnie przegrzewanie metalu. Mając szlifierkę bez regulacji obrotów da się zrobić ale trzeba pamiętać że by nie dociskać zbyt mocno. Po prostu - robić to z wyczuciem. Trzeba też pamiętać że metal ma inną twardość niż drewno i uzbroić się w cierpliwośćOdi pisze:... szlifowanie spodniej płaszczyzny zwykłą tarczą do metalu szło tragicznie wolno, a przy tym blacha wyginała się w banan i przebarwiała od temperatury.
Ten pickguard jest fatalny kurde... Nie mówię o wykonaniu ale o ogólnym wyglądzie i koncepcji. Ogólne wrażenie jest takie jak spodnie od garnituru wpuszczone w Relaxy. Jak chińskie dywaniki z metalizowanej folii do samochodu mające udawać "tuningowe". Kupa dobrej roboty lutniczej a na koniec takie "coś"...
Kocham V-ki i zrobiłbym wszystko żeby odwieźć klienta od tego pomysłu...
Nie wiem, szczotkowane aluminium albo nawet czarna perła wyglądałaby o wiele bardziej "heavy".
Kocham V-ki i zrobiłbym wszystko żeby odwieźć klienta od tego pomysłu...
Nie wiem, szczotkowane aluminium albo nawet czarna perła wyglądałaby o wiele bardziej "heavy".
Oczywiście tarczą do cięcia nie należy szlifować. Do tego są grubsze i cięższe tarcze korundowe. Co do tarcz lamelkowych, to może tak podpowiadają mi doświadczenia z tanimi tarczami, ale myślę że taka tarcza z grubą ziarnistością zużyłaby się po dwudziestu minutach. Obroty też nie grają dużej roli, wystarczy nie szlifować długo jednego miejsca i zmieniać co chwilę obszar obróbki. Zresztą, to nie przebarwienia były tu problemem, a wyginanie się blachy (jest twarda i sprężysta, więc trudno było ją z powrotem spłaszczać) i powolne tempo, z jakim schodził materiał.Tanto pisze:Zwykła tarcza do cięcia metalu średnio się nadaje do 'odchudzania' blachy, wygodniejsze były by tarcze z papierem ściernym, z dużym ziarnem do zdzierania materiału, a potem drobnym do wygładzenia. Łatwiej nimi utrzymać płaską powierzchnię. Ideałem byłą by kątówka z regulacją obrotów, bo standardowo są zbyt wysokie do takich zabaw czego efektem jest właśnie przegrzewanie metalu. Mając szlifierkę bez regulacji obrotów da się zrobić ale trzeba pamiętać że by nie dociskać zbyt mocno. Po prostu - robić to z wyczuciem. Trzeba też pamiętać że metal ma inną twardość niż drewno i uzbroić się w cierpliwośćOdi pisze:... szlifowanie spodniej płaszczyzny zwykłą tarczą do metalu szło tragicznie wolno, a przy tym blacha wyginała się w banan i przebarwiała od temperatury.
mtness pisze:Ten pickguard jest fatalny kurde... Nie mówię o wykonaniu ale o ogólnym wyglądzie i koncepcji. Ogólne wrażenie jest takie jak spodnie od garnituru wpuszczone w Relaxy. Jak chińskie dywaniki z metalizowanej folii do samochodu mające udawać "tuningowe". Kupa dobrej roboty lutniczej a na koniec takie "coś"...
Kocham V-ki i zrobiłbym wszystko żeby odwieźć klienta od tego pomysłu...
Nie wiem, szczotkowane aluminium albo nawet czarna perła wyglądałaby o wiele bardziej "heavy".
To jest już kwestia gustu. W rzeczywistości połączenie tej blachy z czarnym drewnem wygląda bardzo fajnie i oryginalnie, i jak najbardziej 'heavy'. Nie wiem jeszcze jak będzie wyglądać całość po lakierowaniu drewna na jednolity czarny z połyskiem. Dopuszczamy też możliwość zmiany pickguarda w późniejszym czasie, jeśli ten wagowo i wizualnie się nie sprawdzi. To akurat pozostawiam już do oceny tego, kto zamawia gitarę. Na szczęście przesadne uwielbienie kształtu V nie jest moim problemem i nie czuję się w obowiązku odwodzić nikogo od jakiejś wizji
Ja przepraszam że się uniosłem, ale dla mnie ten pickguard jest jakiś taki przytłaczający. Średnio też pasuje do złotego osprzętu jak na mój gust,\. Nie myślałeś, żeby go przyciąć inaczej, jak np. w '58 albo 83' Korina, tyle że z zasłoniętym pickiem? Problem nadmiernej wagi sam by się rozwiązał.
Załączyłbym rysunek, ale się nie da.
Załączyłbym rysunek, ale się nie da.