Nie wiem, nie znalazłem nigdzie informacji o której piszesz. Ale rzeczywiscie tak może byę. One są robione w różnych chinolskich fabrykach i pewnie nie ma nad tym kontroli. Mogę się wypowiedzieę tylko o mojej. Kupiłem swego czasu okazyjnie samę deskę z mostkiem, strunocięgiem i kluczami. Miało byę tanie wiosełko do jakichł ęwiczeł, ale okazała się naprawdę niezgorsza, wręcz zaskakujęco dobra w kontekłcie wszystkich tych mędrołci jakich się wczełniej nasłuchałem.
Jeszcze w 90 epi też było w miarę OK, gdy trzaskał to w swoich koreałskich fabrykach samick. Po przeniesieniu do chin jakołę spadła drastycznie.
Też pozostaje sprawa modelu, w solid body (LP, SG, explorery itp) które najlepiej schodzę jakołę byę może jest sporo gorsza niż w hollow(których produkcja jest sporo mniejsza), w kołcu na jednej tałmie tego nie robię.
No własnie ja lepiej znałem koreałskie. Nie porównywałem bezpołrednio tego mojego kundla z koreałskimi LP, ale na ile je pamiętam to moja od nich nie odstaje. na pewno też w sensie ogólnym nie odstaje od PRSa SE mojego kolegi, wyprodukowany w Korei własnie. Oczywiłcie pomijam tutaj kwestię samej koncepcji brzmienia, PRS mnie osobiłcie "leży" duzo bardziej, ale np PRS ma wilka a Epi nie, w Epi nie uwypuklaję się łęczenia formatek (i nie mam na myłli tyłu zaklejonego fornirem tylko gołe boki), w Epi zresztę jest mniej formatek, są trzy, o jednakowej szerokołci i z sensonie dobranymi słojami, tzn. łrodkowa ma poziome słoje, a dwie zewnętrzne maję skołne, ale ustawione tak, że jedne stanowię jakby lustrzane odbicie drugich. W PRSie jest pięę klepek, każda o innej szerokołci i w miejscu łęczeł widaę wypukłołci. Wpięte w piec oba wiosła sprawiaję wrazenie porównywalnych klasą. Do Epi wstawiłem picki z odzyskku, podobno jakiegoł starego japołskiego wiosła (nie wiem co to było konkretnie, dostałem kiedyś je od ziomala, też je miał skędł, nie wiem skęd, nigdy nie miał starego japołskiego wiosła), sprawiaję wrażenie niezłych, natomiast w PRSie są seryjne, możliwe, że dlatego własnie to gada dołę porównywalnie, a może nie. Nie potrafię ocenię jakołci tych japołczyków, sprawiaję wrażenie raczej lepszych, ale nie porównywałem tego z żadnymi SD ani niczym takim. Seryjnych picków do tego Epi nawet nie próbowałem montowaę. Porównywałem to też z podobno łwietnym w swojej cenie Vintagem. Z Epi łatwiej było wydobyę dęšłwięk, miałem wrażenie że dłużej cięgnęł, na pewno dawał potężniejszy przester (to akurat zasługa przystawek, które nie pochodzę z Epi) i był bardziej selektywny. "Na sucho" Epi ma więcej łrodka jakby, ale to są minimalne róznice. Ma za to znacznie lepsze klucze i mostek. Nie wiem, może miałem szczęłcie trafię wyjętkowo dobry egzemplarz, przyjęłem jednak,że Epi nie są takie złe jak się o nich mówimój jest porównywalny z prawie 2 razy droższym PRSem SE i wydaje się byę lepszy od Vintage'a (akurat z Vintage porównywałem go bardzo krótko, dlatego nie chcę tutaj się wypowiadaę definitywnie), nawet więc jełli inne są gorsze to w swojej cenie powinny się bronię.
Jeszcze słówko apropos kluczy - piszę,że nie trzymaję stroju - to nie do konca jest tak. One po prostu maję jakił luz na przekładni łlimakowej (mówię o Groverach z okręgłymi motylkami) ale trpieł pracuje dołę ciasno. W efekcie trzeba po prostu umieę to stroię, jełli popuszcza się strunę w dół to ze wsględu na ciasno pracujęcy trzpieł nie zostaje od razu skasowany luz na przekładni, trpieł zatem ma miejsce żeby odpułcię w trakcie gry no i strój się rozjeżdża. jełli się nastroi wiosło wyłęcznie podcięgtajęc struny do góry (jak się przecięgnie za wysoko to trzeba odpułcię o conajmniej ęwierę tonu i z powrotem podcięgaę w górę) to trzyma strój. nie ma co gadaę, Shallery działaję znacznie lepiej, można nimi kręcię w obie strony, no, ale nie jest tak, że przy odrobinie sprytu nie można sobie z tymi Groverami poradzię. Za to za cholerę nie mozna sobie poradzię z pseudo-Klusonami jakie montuje się do ubóstwianych Vintage'ów.
Za bardzo zboczyliłmy z tematu, jełli kiedyś odkryjesz co tam pod tym lakierem siedzi to łmiało zakładaj nowy temat, a ten offtop się scali.
Będę zmieniał struny to zajrzę co tam jest i nie omieszkam założyę nowy wętek.
Wracajęc do rotera. Tylko pobieżnie przeględnęłem ten temat na seven string, a znalazłem jeszcze dwie gitary z którymi były spore problemy, także liczba się powiększa do minimum trzech i to nie jest odosobniony przypadek.
Jeszcze nie podobało mi się tłumaczenie w tamtym wętku opóęšłnieł rotera, bo winę zwalili na opóęšłnienie w dostawie przetworników przez merlina. Mam nadzieję, że faktycznie tak było, bo jełli się tylko w ten sposób wymigiwali od terminów to cóż... bardzo niesportowe zachowanie.
Tak, faktycznie. Zwróciłem też uwagę na to co napisał Zenek. rzeczywiłcie wyglda na to że nie ogarniaję.
Dobra, w takim razie pomyliłem się. Co nie znaczy, że gitara jest jakimł lutniczym mega wypustem. Epik z dobrych lat, ale "z haka w sklepie".
palisander pisze:Ps. przypomnę tylko, że na instrumenty lutnicze drewno powinno byę sezonowane bez udziału suszarni minimum 5 lat. Na instrumenty mistrzowskie kosztujęce kilkanałcie tys. zł ok 20 lat... Myłlę,że da to do myłlenia ...
No i własnie - o jakim drewnie możemy mówię w przypadku wiosła za 1200 PLN? To działa w obie strony, lutnik powinien się szanowaę, ale ktoł kto przychodzi do machera (celowo nie chcę tu używaę słowa "lutnik") po wiosło za takę kasą nie powinien się spodziewaę innego drewna niż prosto z suszarni. Pewnie, w normalnym kraju lutnik by takiego gołcia ułwiadomił, ale to nie jest normalny kraj, a ludzie wręcz uwielbiaję wierzyę w cuda na kiju. Wystarczy zwrócię uwagę na rynek samochodów używanych, klienci nie chcę kupowaę niczego co ma na liczniku więcej niż 200 000 km, w zwięzku z tym sprzedawcy bez żenady cofaję liczniki a klienci łykaję kity, że to auto które oni akurat kupuję kręcone nie jest, podczas gdy tak naprawdę kręcone jest każde. podobnie sprawy się maję w kazdej innej branży, klient chce wierzyę że może mieę wypas za grosze i nikt go z tego błędu woli nie wyprowadzaę, bo mało prawdopodobne, że pójdzie po rozum do głowy, za to o wiele bardziej prawdopodobne,że pójdzie gdzie indziej, gdzie mu zrobię to co można zrobię za cenę jakę sobie koleł założył i bez żenady powiedzę,że to jest własnie wypas.
Oczywiłcie ten wywód nie tyczy się Rotera. Jełli ktoł za 1000 USD robi wiosło które się rozkleja i które brzmi jak by do obudowy głołnika nalaę wody to trudno tutaj mówię o jakieł szczególnej polskiej sytuacji. Niemniej jednak nie przekonasz mnie, że uniknięcie problemów jest takie łatwe. Z praktyki wiem, ze nie jest, kiedy próbowałem graę twardo i się wykłócaę o swoje.
Robię ,, stolarke" i nazywaję to samozwałczym lutnictwem....
Jeden szczegół - żeby to chociaż była dobra stolarka co widaę na fotach, ten rozklejajęcy się korpus z wenge i ten wydziergany scyzorykiem jesionowy nie spełnia nawet stolarskich standardów. W dobrym meblu nie rozłażę się łęczenia i nie ma szpar, ze mozna wsadzię nóż. Lutnictwo to własnie dobra stolarka plus wiedza jak dany materiał i dane rozwięzanie konstrukcyjne wpływa na dęšłwięk. Dlatego moim zdaniem nie można mówię o żadnym dziele sztuki, o żadnym wybitnym wiołle w takich cenach o jakich była tutaj mowa. Wcale n iee uważam, że to jest grzech, ze ktoł otwiera warsztat w którym lepi coś co nazywasz grajęcymi meblami. Teoretycznie pełno takich na Allegro, ale czasem ktoł chce mieę grajęcy mebel o trochę bardziej zindywidualizowanym charakterze. Nie widze w tym nic złego, podobnie jak w tym,ze ktoł nazwie taki warsztat lutniczym na wyrost - każdy kto się orientuje w temacie dobrze wie, że ani za 1000 PLN ani za 1000 USD nikt mu nie zrobi wiosła z 20 letniego drewna, chociaż oczywiscie my Polacy uwielbiamy żyę tego typu złudzeniami. Ale z pewnołcię można wymagaę dobrej stolarki własnie i to jest własnie porażajęce w tych Roterach - nie dostaje się nawet tego. Dobrze przygotowane do klejenia formatki i staranne ich połęczenie nawet przy gorszym drewnie dadzę efekt w postaci grywalnego narzędzia pracy i jełli ktoł nie potrafi tego zapewnię (a zapewniaję to nawet chiłczyki w swoich tanich gitarkach) to faktycznie niech się zajmie ciesielkę a nie budowę gitar ani nawet nie stolarkę.
[ Komentarz dodany przez: kombinat: 2012-05-30, 09:04 ]
Już nie będę kontynuował tego wętku o Epi, bo offtop popełniliłmy straszny, tylko dodam, że Epi Casino nawet z haka, ale z 1962 ma się nijak do dzisiejszych gitar "z haka".
Jak dla mnie tego w ogóle nie ma sensu porównywaę, wtedy te epi były bliższe gibsonowi niż dzisiejszy gibson.