backapacker
Moderator: poco
Re: backapacker
No tak, to prawda, są to jednak seryjne produkty. Ale kto wie, może ktoś to opukuje i mówi pracownikowi - zbierz jeszcze 2 mm i będzie lux:)
pozdrowienia
Piotr
Piotr
Re: backapacker
Może tak być, to w końcu fabryka, duża częstotliwość, wymagana powtarzalność itp.
A ja właśnie zacisnąłem top do korpusu.
A ja właśnie zacisnąłem top do korpusu.
pozdrowienia
Piotr
Piotr
Re: backapacker
Skrzypce – przyrząd do łaskotania wnętrza ucha za pomocą tarcia końskiego ogona o wnętrzności barana.
Re: backapacker
U mnie się zabawa w lutnictwo zaczęła od takiego karzełka - backpakera.
Ostatnio zmieniony 2019-03-31, 21:55 przez Jan, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam Janek
Re: backapacker
Ostatnio zmieniony 2019-03-31, 21:57 przez Jan, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam Janek
Re: backapacker
Pogoda dzisiaj chyba nie taka.
Ostatnio zmieniony 2019-03-31, 21:59 przez Jan, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam Janek
Re: backapacker
No i Darek nam powoli znika. A taki fajny był Darek
Re: backapacker
Skupmy się na rozważaniach związanych z tematem, a nie tym, czy ktoś walnie focha i z jakiego powodu. Jego wybór.
To, że darek z własnej nieprzymuszonej woli usunął swoje wpisy w tym wątku w żaden sposób nie wpływa na jego merytoryczną stronę. Jeżeli tak się stało, to dla przejrzystości tematu należało by usunąć te puste wpisy.
Śledzę te poczynania jak i wszystkie zresztą, bo każdy element jest ważny. Każdy przynosi i wnosi nowe spojrzenie na instrumenty i ich budowę. Zwłaszcza kiedy nie można znaleźć w necie nic poza tym.
Przy takich okazjach znajduje się miejsce na techniki, narzędzia i "dżigi", które można zaadoptować do innych poczynań.
I tak mam pytanie w związku z klejeniem i tymi ściskami.
Czy przećwiczyłeś może użycie kleju glutenowego, bo uwagi w tej kwestii mogą być bezcenne, to pierwsze. Drugie, to ściski.
Ale do rzeczy. Sam zrobiłem sobie takie, bo były potrzebne, ale w necie widziałem też inne rozwiązanie polegające na tym, że klocki dociskowe mają zamiast otworu rozcięcie umożliwiające wsunięcie ich na śrubę w trakcie dociskania; coś w rodzaju zawleczki. Czy to opisane rozwiązanie ma jakieś uzasadnienie, bo dla mnie nie za bardzo, poza wygodą użycia.
Pozdrawiam, Ryszard
To, że darek z własnej nieprzymuszonej woli usunął swoje wpisy w tym wątku w żaden sposób nie wpływa na jego merytoryczną stronę. Jeżeli tak się stało, to dla przejrzystości tematu należało by usunąć te puste wpisy.
Śledzę te poczynania jak i wszystkie zresztą, bo każdy element jest ważny. Każdy przynosi i wnosi nowe spojrzenie na instrumenty i ich budowę. Zwłaszcza kiedy nie można znaleźć w necie nic poza tym.
Przy takich okazjach znajduje się miejsce na techniki, narzędzia i "dżigi", które można zaadoptować do innych poczynań.
I tak mam pytanie w związku z klejeniem i tymi ściskami.
Czy przećwiczyłeś może użycie kleju glutenowego, bo uwagi w tej kwestii mogą być bezcenne, to pierwsze. Drugie, to ściski.
Ale do rzeczy. Sam zrobiłem sobie takie, bo były potrzebne, ale w necie widziałem też inne rozwiązanie polegające na tym, że klocki dociskowe mają zamiast otworu rozcięcie umożliwiające wsunięcie ich na śrubę w trakcie dociskania; coś w rodzaju zawleczki. Czy to opisane rozwiązanie ma jakieś uzasadnienie, bo dla mnie nie za bardzo, poza wygodą użycia.
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Re: backapacker
Ryszard,
ściski kupiłem od kolegi z forum. Mają zdecydowanie więcej zalet niż wad.
To co przy nich zrobiłem to przesmarowałem pręty gwintowane woskiem świecy żeby korki drewniane szybko chodziły góra-dół.
Nie wiem czy wsuwanie korka przyniosłoby jakiś pozytywny aspekt. Ja sobie wcześniej przed ściśnięciem przygotowuję komplet ścisków na odpowiednią wysokość i szybko zakładam i dociskam. Co do kleju - od jakiegoś czasu stosuję głównie Titebond Oryginal.
Za kolegę Darka tłumaczył się nie będę i proszę nie wpisujcie w tym wątku uwag ad personam. Czy każdemu musi się podobać to co sobie pokazujemy? Koledzy - to forum lutnicze i musimy zdawać sobie sprawę, że poprzeczka wisi wysoko. Instrument lutniczy musi mieć odpowiednią jakość. Do takiej jakości dochodzi się latami ale tylko wówczas gdy czujemy niedosyt, widzimy mankamenty, jesteśmy bardziej niezadowoleni z tego co spieprzyliśmy niż zadowoleni itp. Każdy z nas kaszani i musimy nazywać rzeczy po imieniu. Czasem krytykę trzeba wziąć na klatę i iść do przodu.
ściski kupiłem od kolegi z forum. Mają zdecydowanie więcej zalet niż wad.
To co przy nich zrobiłem to przesmarowałem pręty gwintowane woskiem świecy żeby korki drewniane szybko chodziły góra-dół.
Nie wiem czy wsuwanie korka przyniosłoby jakiś pozytywny aspekt. Ja sobie wcześniej przed ściśnięciem przygotowuję komplet ścisków na odpowiednią wysokość i szybko zakładam i dociskam. Co do kleju - od jakiegoś czasu stosuję głównie Titebond Oryginal.
Za kolegę Darka tłumaczył się nie będę i proszę nie wpisujcie w tym wątku uwag ad personam. Czy każdemu musi się podobać to co sobie pokazujemy? Koledzy - to forum lutnicze i musimy zdawać sobie sprawę, że poprzeczka wisi wysoko. Instrument lutniczy musi mieć odpowiednią jakość. Do takiej jakości dochodzi się latami ale tylko wówczas gdy czujemy niedosyt, widzimy mankamenty, jesteśmy bardziej niezadowoleni z tego co spieprzyliśmy niż zadowoleni itp. Każdy z nas kaszani i musimy nazywać rzeczy po imieniu. Czasem krytykę trzeba wziąć na klatę i iść do przodu.
pozdrowienia
Piotr
Piotr
Re: backapacker
Też myślę jak Ty w sprawie tych korków. Jedyną rzecz, którą kiedyś poprawię lub to, co wykonam przy kolejnych, to niesymetryczne wywiercenie otworu, taki rodzaj mimośrodu, co pozwoli docisnąć na wąskiej i szerokiej płaszczyźnie.
Nie mam tylko patentu na uniwersalną osłonę odkrytej części gwintu, aby ten nie kaleczył przypadkiem tego, co ściskamy.
Myślałem o rurce instalacyjnej karbowanej, ale ona też nie załatwi całej rozpiętości, lub też pierścieni oring - 2 na wysokości odkrytej śruby, dające się szybko przestawić. Pozostaje też oklejenie taśmą gwintu lub przedmiotu, bądź włożenie folii pcv pomiędzy.
Jak nie jest to problemem przy surowym drewnie, tak jest przy naprawach już lakierowanych instrumentów.
Na własnej skórze to odczułem, ale ponoć na własnych błędach się uczymy i stąd moje dywagacje na temat.
Pozdrawiam, Ryszard
Nie mam tylko patentu na uniwersalną osłonę odkrytej części gwintu, aby ten nie kaleczył przypadkiem tego, co ściskamy.
Myślałem o rurce instalacyjnej karbowanej, ale ona też nie załatwi całej rozpiętości, lub też pierścieni oring - 2 na wysokości odkrytej śruby, dające się szybko przestawić. Pozostaje też oklejenie taśmą gwintu lub przedmiotu, bądź włożenie folii pcv pomiędzy.
Jak nie jest to problemem przy surowym drewnie, tak jest przy naprawach już lakierowanych instrumentów.
Na własnej skórze to odczułem, ale ponoć na własnych błędach się uczymy i stąd moje dywagacje na temat.
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est