Nie obejrzałem całego filmu, ale znacznę jego częłę. Pierwszy wniosek jaki mi się nasuwa to: do zbudowania gitary, potrzeba kilometr sznurka i kilka klinów.

To nie zarzut. Fajnie jest popatrzeę jak ktoł wie co robi i robi to z takę łatwołcię, że aż gębę zatyka.
Na dwie rzeczy zwróciłem uwagę, sorki trzy...
Mocowanie płyty wierzchniej do szyjki gwoęšłdzikami. Klej jaki był tam używany, wyględał na PVA, ale nie sądzę żeby to było to. Ma ktoł jakił pomysł co to za klej? I na kołcu nie widziałem na tym filmie dbałołci o dziesięte milimetra, nawet przy trasowaniu progów.
To również nie jest zarzut, bo nie zamierzam się kłócię z kimł kto w życiu zbudował więcej gitar niż ja widziałem. Po prostu taka refleksja na temat tychże dziesiętych milimetrów...