Jestem nowy (co widać)
Jestem z Marek pod Warszawą, gitarzysta od trzech lat i kilku miesięcy, ogarnięty wokal, początkujący perkusista, no i organy nie są mi obce. Zapomniał bym harmonijka ustna też ujdzie.
Zaczęło się przygodę z graniem od metalu.
Pierwsze wiosło... Klasyk Urala znaleziony pod śmietnikiem.
Odklejony gryf, wylądował w ognisku.
Następny był (jest) Mensfeld z 1995 roku. Kształt Rhandy Rhoads V.
Świetne przetworniki po zalaniu od nowa. Bardzo miła gitara.
Później przyszedł czas na LTD M-300FM. Była to moja pierwsza gitara ze sklepu. Dokładnie dwa lata temu ją kupiłem)
...I raczej ostatnia...
Rok po jej kupnie poznałem bluesa (wielkie dzięki dla mojego kumpla za ten czyn) i się zakochałem w tej muzyce.
Zamieniłem się dwa miesiące temu tym LTD na Washburna PS-10 którego niezmiernie uwielbiam, jednak ma jedną ogromną wadę. Przetworniki które piszczą przy każdej cichej okazji.
Rok temu kupiłem Squier-a stratocastera.
Jest to zwykły Bullet (tak wiem co myślicie) jednak po kilku (nastu :P) zmianach w nim jest świetną gitarą. Kiedyś, kiedyś zainwestuję w nowy gryf (albo zrobię) który będzie jak najbardziej podobny do tego, nowe pickupy i nowy mostek z siodełkiem.
Uwielbiam grube, tłuste gryfy.(tak, klasyczny Bullet ma cienki niewygodny gryf. Ten jest limitowanym w kolorze Mint i ma bardzo gruby gryf)
Rok temu pierwszy akustyk Fender CD120SCE wykończonie natural.
Kupiłem go od znajomego ćpuna za 250 złotych. Potrzebował pilnie hajsu, wiadomo dla kogo.
Nie brał bym go, bo żaden akustyk poniżej 1000 nie podobał mi się brzmieniowo. Ten jednak co innego.
Squier i Fender to dwie gitary których nigdy nie sprzedam.
Inny sprzęt?
EHX Soul Food
EHX Double Muff (podstawowy efekt, bez niego nigdzie się nie ruszam)
EHX Big Muff
Moja kopia Z.VEX Fuzz Factory
Podpięte pod Roland Cube 20XL, zawsze na kanale czystym.
Moje granie to naprawdę wszystko.
Jednak moi mentorzy to (bez kolejności):
Stevie Ray Vaughan
Jack White
Bob Dylan
Witam Szanowne grono jeszcze raz!
