Mandolina z lat 50...

Dyskusje na temat instrumentów nie mieszczących się w innych kategoriach.

Moderator: poco

Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: Waldzither9 » 2020-11-30, 19:49

Piraci grali na ukulele i do tego śpiewali, da się, komfortowo nie jest, ale da się i na mandolinie.
Dżwięk strun zależy od ich długości i grubości. Jak chcesz pogrubić struny to gryf będzie jak rogi muflona.
Ja nie gram z nut a z tabulatur dostępnych w necie lub z podanych akordów piosenek na gitarę.
Grać można wszystko, Ciukszę też o ile masz znajomych którzy to lubią, ja wolę bluesa i inne w tym stylu.
dobór grubości strun jest omawiany tu
https://www.forumlutnicze.pl/viewtopic.php?f=22&t=3950
Pozdrawiam Andrzej
Awatar użytkownika
PiotrCh
Posty: 4398
Rejestracja: 2013-02-12, 00:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: PiotrCh » 2020-11-30, 20:03

I w końcu patriotyczna postawa:) Nie, że wszystko siam, trzeba wspomagać lutników zwłaszcza w czasach pandemii. Lutnik ustawi Ci tę mandolinę na przyzwoitą grywalność. Jak dołożysz trochę grosza to i gryf wygodniejszy zrobi, progi przepoleruje, podstrunnicę odżywi, menzurę ustawi, prożki popoprawia. A jak jeszcze dołożysz to i lakier odświeży. Zanim samemu ustawi się instrument prawidłowo..to trzeba trochę napsuć ;)
pozdrowienia
Piotr
Awatar użytkownika
SebastianL
Posty: 749
Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
Lokalizacja: Gliwice

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: SebastianL » 2020-11-30, 20:16

Na zdjęciu boku podstrunnicy od strony basowej wygląda to tak, jakby odkleiła się ona przed oraz za łączeniem z pudłem. A może to tylko binding?
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: Waldzither9 » 2020-12-01, 11:56

Skoro grasz na niej to widocznie nic Ci w graniu nie przeszkodzi. Gdybyś jednak miał możliwość wejść do sklepu stacjonarnego, albo u kogoś kto gra możliwość zagrać na sprawnej Mandolinie to koniecznie spróbuj. Te współczesne mają najczęściej dobrą ergonomię, docisk strun jest łatwy, dźwięk przyzwoity (pomimo mnóstwa powłok i faktu że większość to sklejki) są łatwe do grania, choć prawda, że dźwięk litego drewna byłby lepszy. Ja uwielbiam dźwięk instrumentów z lat 30stych, ale grałbym najchętniej na współczesnych, zawsze coś trzeba poświęcić , albo dźwięk, albo wygodę, a jak chce się mieć jedno i drugie to trzeba poświęcić trochę grosza.
Kiedyś możesz pomyśleć o uzdrowieniu instrumentu czyli gryfu, można poprawiać stary lub go zastąpić.
Poprawa może polegać na wstawieniu pręta, albo przecięciu wzdłuź, ale nie do końca i wklejenie klonu lub coś innego sztywnego, można ewentualnie przerobić główkę, ale to już zmieni charakter i styl instrumentu, można wyjąć cały gryf i dać klonowy podobny lub zupełnie inny, czy podstrunnica z białymi wstawkami utrzyma swój charakter, trudno powiedzieć.
Ja jestem bezkompromisowy i dla dobrego dźwięku poświęcam estetykę i konwenanse, ale inni tak nie mają, każdy sam musi określić czego chce.
Pozdrawiam Andrzej
Janucik
Posty: 26
Rejestracja: 2020-11-27, 20:51

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: Janucik » 2020-12-02, 20:54

Jeszcze raz dzięki za rzeczowe wprowadzenie mnie w tajniki mandoliny. Tak jest z każdym instrumentem, że nic samo nie przyjdzie. Postaram się parę prostych kawałków opanować, choćby dla własnej satysfakcji. Może już z jakąś kolędą zdążę?
Pozdrawiam Was - Janusz
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: Waldzither9 » 2020-12-06, 18:14

Na Twoim instrumencie powinno się dać zagrać zazizuzizuzaj
https://spiewnik.wywrota.pl/formacja-ni ... dema-dyzmy
już "zamknęli" (to jest jeden z powodów dlaczego chętniej gram kawałki zagraniczne, czyli nasze rodzime ukazują się na chwilę w necie a potem nagle znikają , domyślam się że komuś nie pasuje że one tam są i robi coś albo coś sugeruje, żeby ich tam dłużej nie było, z utworami zagranicznymi tego problemu nie ma, więc jak nie chcę mieć problemów to lepiej grać anglosaskie kawałki) doradzam w notesie sobie zapisywać tekst i chwyty plus bicie, bo niedługo w internecie nic nie będzie wolne i dostępne za darmo, poszukaj "księżyc znów w górze lśni chwyty"
chwyty znajdziesz we wcześniejszych linkach w przywitaniu, a bicie możesz jak gitarowe stosować, albo stosowne do ówczesnej epoki jak Wilhelmi na filmie ;-) , ja stosuję bicie gitarowe , na każdą linijkę bicie: D,D,G,DGD, (D-dół/G-góra) a jak w linijce są dwa chwyty to ostatnie jedno (lub dwa) uderzenie odnosi się do drugiego chwytu, ale graj jak Ci pasuje. Jak by nie szło to napój słodowy pomaga ;-)
#################
Co do rodzimego repertuaru to warto sobie poszukać to co się lubi, obecnie istnieje wiele kapel folkowych z repertuarem rodzimym lub obcym i w tej ilości utworów na pewno znajdzie się coś ciekawego, trzeba ich namierzyć, posłuchać i spróbować naśladować.
https://folk24.pl/wykonawcy/
Ostatnio zmieniony 2022-01-20, 17:27 przez Waldzither9, łącznie zmieniany 3 razy.
Pozdrawiam Andrzej
Janucik
Posty: 26
Rejestracja: 2020-11-27, 20:51

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: Janucik » 2020-12-22, 11:42

Czołem Koleżeństwu! Mija miesiąc od kiedy zaczęły się moje kontakty z mandoliną i z Wami. W tym czasie starałem się czegoś nauczyć, i teraz efekty tego chcę pokazać. Niczego przy instrumencie nie poprawiałem, jedynie strojenie.
Oczywiście pomijamy poziom mojego brzdąkania po tak krótkim czasie, ale myślę że pomysł, aby temu zabytkowemu "migdałowi" towarzyszył równie stary akordeon, może urozmaicić ponure dni i poprawić humory. Na mnie taka zabawa zawsze wpływa pozytywnie.
Nie znalazłem na forum miejsca gdzie prezentujecie swoje granie (a może nie gracie, tylko budujecie?), więc tutaj wstawiam link do nagrania na moim kanale YT: https://youtu.be/RWZDNUu_piY
Nie krępujcie się z konkretnymi uwagami - na pewno skorzystam..:-)
Przy okazji przesyłam wszystkim Forumowiczom najlepsze życzenia świąteczno-noworoczne.
Pozdrówki!
Janusz
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: Waldzither9 » 2020-12-23, 17:44

Wesołych Świąt,
co do nagrań to generalnie wszelka "dowolna" działalność jest w dziale "wszystko co chcecie".
Oczywiście jeśli ktoś zbudował lub naprawił instrument to wskazane aby nagranie stanowiło dopełnienie całości prezentacji, co daje pełny obraz możliwości instrumentu. Jeśli jednak byłby to cykl wykonywanych osiągnięć wirtuozerskich w szerokiej gamie instrumentarium to chyba lepszy byłby dział "wszystko co chcecie".
Mnie kiedyś chodził po głowie pomysł założenia osobnego forum pod nazwą "Mandolnięci.pl" ale jak sobie podliczyłem to jest to połykacz czasu a i pieniądze też są wskazane. Bardziej rozsądne byłoby się ożenić ;-)
Co do nagrania, to w obecnym stanie nie mam dostępu do Utube i nie zweryfikuję, ale skoro grasz na harmoszce to szacun, bo to wymaga dobrej orientacji w tym o co chodzi w dźwiękach. Mandolina jest jednym z prostszych instrumentów i na pewno nie sprawia Ci trudności, jak już ze dwa lata polatasz na mandolinie, to może się okazać, że niedaleko do skrzypiec bo strój i menzura te same część utworów na jeden instrument da się zagrać na drugim...
Pozdrawiam Andrzej
Janucik
Posty: 26
Rejestracja: 2020-11-27, 20:51

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: Janucik » 2020-12-23, 21:52

Dziękuję za wyjaśnienie, i od razu uspokajam - żadnego cyklu nie będzie..:-)
Wstawiłem to tutaj, żeby zamknąć temat tej mandoliny. Wcześniej trochę podyskutowaliśmy, były różne Wasze propozycje i przypuszczenia co do stanu i ew. remontu tego instrumentu, więc pomyślałem że zaciekawi kogoś dźwięk, jaki jeszcze można z niego wydobyć, i czy warto poświęcać czas na naukę, pozostając przy takim sprzęcie...
Pozdrawiam
Janusz
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: Waldzither9 » 2020-12-24, 09:29

Kiedyś w necie znalazłem mandolinę o pięknym brzmieniu, grał na niej wirtuoz mandoliny bardzo trudny kawałek, a wykonywał go w całości z pamięci, jest w tym linku we wpisie z 10 lutego 2020
viewtopic.php?f=8&t=3863&start=45
ja tak nigdy grać nie będę i takiej mandoliny też raczej się nie dorobię, ale z drugiej strony nie chodzi o wytrzaskany repertuar na wytrzaskanych instrumentach, tylko o pogranie sobie na codzień na tym co mamy. Forum daje szansę nam wszystkim próbować zaingerować w swoje instrumenty, aby awansowały o szczebel wyżej dając jeszcze więcj frajdy z grania tego co lubimy wtedy kiedy chcemy, nawet jak wyłączą prąd i internet. Ja umiem grać bez patrzenia na ręce, bo wyćwiczyłem orientację gry na mandolinie, na gitarze jest dużo trudniej.
A co do prezentacji swojej działalności muzycznej to nie jest ona zabroniona, ja tylko pisałem, że gdyby miałoby być więcej to jest lepszy zakątek na łamach forum, z drugiej strony to nie ja tu rządzę, ja jestem skromnym użytkownikiem forum.
&&&&&&&&&&&&&
Wszystkim mandolniętym lub planującym zajęcia z mandoliną warto uświadomić o alternatywie bo zawsze jakaś jest.
Oprócz mandoliny są też inne większe formy pokrewne do mandoliny, zasada jest taka że im większy instrument, a właściwie im dłuższa menzura (siodełko do mostka) tym dźwięk niższy. Niestety te instrumenty z dużą menzurą są trudniejsze do grania, bo dystanse pomiędzy progami większe , czyli niektórych chwytów można nie "załapać" dystans pomiędzy opuszką zagiętego palca wskazującego, a opuszką zagiętego palca małego u każdego jest inny ale decyduje o możliwościach typowy test to chwyt F-dur czyli 5301. Duże dłonie z kolei utrudniają "zmieszczenie" palców na podstrunnicy mandoliny np chwyt E-dur czyli 1220.
Mandolina ma strój GDAE jej typ A czyli jajo albo migdał, albo z okrągłym tyłem mają skalę 33 cm, mandolina F ma 35cm.
Mandola ma 42cm i strój CGDA , Mandolina Oktawowa ma strój GDAE i od 48 do 65cm najczęściej 53cm w MO krótsze menzury umożliwiają grę akordową solową i co kto chce, przy najdłuższej menzurze 65cm uchwycić akordy bywa trudno, czas "dotarcia" lub "przejścia" pomiędzy akordami robi się dłuższy i pomimo pięknego dźwięku gra się trudno. MO o dobrych parametrach i komfortową do grania robi się z akustycznej gitary 1/2, a z gitary akustycznej 3/4 też wyjdzie MO ale jest to dla osób o dużych dłoniach lub niezłomnym charakterze (czyli nie dla mnie).
Największa forma mandolinowatych to Mandocello którego menzura to 63cm , można ją zrobić z gitary akustycznej z prętem regulacyjnym, jej struny jednak są bardzo grube gra trudna, ale dźwięk ciężki i ciemny, co daje świetny akompaniament dla mandoliny.
Dla początkujących mandolina , mandola lub MO o małej menzurze są OK, ale reszta jest dla zaprawionych w bojach.
Przeróbka z gitary na MO lub Mandocello wymaga zmiany mostka i siodełka (inna ilość nacięć na struny) oraz strun no i oczywiście kluczy, w przypadku jeśli nie było pręta warto rozważyć sens jego założenia a czasem zmiana obelkowania topu. Trochę roboty ale warto bo wychodzi dużo taniej niż nowe mandolinowate.
Dociskanie strun stalowych do podstrunnicy wymaga brutalnej siły, czasem długotrwałej, czyli jest to instrument dla murarzy i cieśli oraz piekarzy, kierowców etc albo hobbystów.
@@@
Jeszcze jedna uwaga, mandolina jest strojona G3D4A4E5 i takie E5 można uzyskać na 010' (pocienianie strun niewiele daje) strunach stalowych do menzury max 37cm ,jeśli pojawia się dłuższa menzura (mandola, MO) to musimy przejść o oktawę dalej na G2D3A3E4 i tam na E4 grubość struny to najczęściej 015', ewentualnie można przejść na strój C3G3D4A4, bo nie ma E.
Próby strojenia strun 010' na E5 przy menzurze dłuższej niż 37cm kończą się zerwaniem struny.
Do typowej MO pasują struny do mandoli o grubości 015', 025', 035', 050'.
Pozdrawiam Andrzej
Janucik
Posty: 26
Rejestracja: 2020-11-27, 20:51

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: Janucik » 2021-11-25, 20:08

Witajcie Koledzy.
Na początku roku zameldowałem się tutaj z moją starą polską mandoliną, o której niewiele wiedziałem. Wasze uwagi co do grania i do samego instrumentu były bardzo przydatne.
Nadal staram się robić użytek z tego zabytku. Nie zrażam się tym, że nikogo moją pasją brzdąkania nie zaraziłem, przynajmniej mam wolną rękę, i zero krytyki co do poziomu..:-)
Ostatnio postanowiłem wymienić struny, które najprawdopodobniej nie były nigdy zmieniane. Idzie je nastroić i grać, ale co nowe, to nowe.
Kupiłem w sklepie muzycznym na Śniadeckich komplet strun i zabrałem się do wymiany. W porę jednak zauważyłem, że będzie z tym problem, bo zakończenia strun różnią się kształtem. Ja potrzebuję zwykłe "oczka", a te nowe mają jakieś tulejki - nie wiem jak to się fachowo określa.
Załączam zdjęcia, żeby uzyskać od Was jakąś poradę. Może te "tulejki" da się wyjąć, żeby został goły drut?
Jeszcze następna sprawa... Jeden z kluczy jest wykrzywiony (zdjęcie), ale można nim obracać i stroić, trzyma się solidnie. Czy zatem warto go prostować, i narażać na ułamanie, a wtedy problem byłby dużo większy. Jak to oceniacie?
Gdyby ktoś mi coś doradził, byłbym wdzięczny...

Pozdrawiam.
Janusz

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: Waldzither9 » 2021-11-26, 01:41

Te "tuleje" można skruszyć ściskając kombinerkami z jednego boku tulei. Bardzo ważne aby nie uczestniczyła w tym sama struna, bo można uszkodzić strunę.Warto na chwilę założyć okulary bo taki odprysk w oku może być "niefajny".
Tuleje są z bardzo kruchego stopu. Alternatywnie małe imadełko też daje radę.
Gdyby coś poszło nie tak, to jest instruktarz jak zrobić "loop end" czyli pętelkę (bo to z tulejami to "ball end").
https://davidprueckert.wordpress.com/20 ... d-strings/
W przypadku mandoliny aby z naprężeniem było ok to powinno być 10 owinięć, a ząbkami kombinerek lepiej strun nie kaleczyć.
Ja na ząbki daję zabezpieczenie w postaci taśmy malarskiej z papieru lub używam kombinerki bez ząbków (płaskie).
Pozdrawiam Andrzej
Janucik
Posty: 26
Rejestracja: 2020-11-27, 20:51

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: Janucik » 2021-11-26, 09:18

Serdeczne dzięki Andrzeju za informację. O tych istotnych szczegółach chyba bym nie pomyślał. Teraz już będę działał ze spokojem, bez zgadywania.

Pozdrawiam.
Janusz
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: Waldzither9 » 2021-11-29, 08:28

Co do prostowania kluczy to na zdrowy rozum jak coś się potrafi wygiąć w jedną stronę to najczęściej da się i w drugą czyli do stanu poprzedniego. Kombinerki powinny wystarczyć, tylko zabezpieczenie ząbków kombinerek uchroni przed rysami.
Ja w wielu kluczach "odginałem" do poprzedniego stanu i nie było problemu. Raz wygiąłem jeszcze przypadkowo dodatkowo blaszki, ale je też da się przywrócić do stanu poprzedniego. Taka stara szkoła powojenna zwana "gniotsa nie łamiotsa" ;-)
Wszelakie naprawy jednak to jakieś tam ryzyko, a gdzie nie ma ryzyka tam nie ma zabawy ;-)
Każdy jeden majster ma jakąś porażkę na koncie , cały rozwój cywilizacji ma ich wiele, nie należy się tego bać tyko iść do przodu...
Pozdrawiam Andrzej
poco
Moderator
Posty: 4626
Rejestracja: 2010-12-06, 14:36
Lokalizacja: Blok Dobryszyce

Re: Mandolina z lat 50...

Post autor: poco » 2021-12-01, 17:36

Ja tam widzę trzpienie kluczy z mosiądzu ? Jeżeli tak, to ostrożnie z prostowaniem ! To lubi pękać ! Niestety, sam to przechodziłem i nigdy więcej :-( . Może wystarczy tylko "prawie" wyprostować. Do tej operacji polecał bym zdemontować klucze z instrumentu i rozważyć co naciskać, a co zablokować przy prostowaniu, bo to nie jest mało ważne !
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
ODPOWIEDZ