Mojej mandoliny renowacja
: 2020-09-23, 08:56
W mojej rodzinie nie było muzyków za bardzo. Jedyny mój przodek, który miał muzykować, był wujkiem mojego dziadka i ponoć grał na mandolinie. Gdzieś w domowych archiwach spoczywa fotografia, na której pozuje on ze swoim instrumentem, gdzieś we Lwowie...
Tak czy siak, zawsze chciałem grać na włoskiej mandolinie i w czerwcu 2015 roku kupiłem taką za małe pieniądze. To stary instrument, którego wieku nie potrafię dokładnie oszacować. Wewnątrz nie ma etykiety. Z tego co jednak wyczytałem w sieci, tego typu instrumenty produkowano w Italii masowo w latach międzywojennych oraz z powojennych. Przypuszczam więc, że mandolina wyprodukowana została w latach 50-tych, 60-tych lub 70-tych.
Zacząłem na niej grać, lecz po jakimś czasie zorientowałem się że coś jest z nią nie tak. Różne było moje zaawansowanie i jej defekty odkrywałem etapowo, jednak dziś, posiadając już jakąś lutniczą intuicję i wiedzę, mogę stwierdzić że:
- Mandolina słabo brzmi. Top jest gruby i nie rezonuje zbyt dobrze.
- Prawdopodobnie była kiedyś zniszczona i w niechlujny sposób naprawiona. Jest mnóstwo miękkiego jasnego kleju napaćkane.
- Prawdopodobnie wykonana została już niedbale. Miejscami zamiast drewna jest szpachla, która jest pod lakierem.
- Oś płyty wierzchniej nie łączy się z osią gryfu, co prawdopodobnie wynika z niedbałego wykonania.
- Gryf niestety nie jest równo wklejony. Przy pomiarze w najszerszym rejonie pudła, odbiega o 3 mm od jego środka. Możliwe, że problem ten pojawił się po naprawie rozbitej mandoliny.
- Gryf wklejony jest pod takim kątem, że przy typowej grubości podstrunnicy niemożliwe jest ustawienie odpowiedniej akcji tak, by struny nie leżały niemalże na pudle. Nie wiem jednak czy to pudło się zapadło pod naciskiem podstrunnicy, czy może znowu jest to efekt tej nieszczęsnej naprawy.
- Gryf jest chyba lekko skręcony w śmigło, ale nie potrafię ocenić tego na sto procent, bo możliwe, że wynika to z krzywego wklejenia.
Mandolina wygląda jak na zdjęciu poniżej. Typowa masówka w stylu neapolitańskim. Wierzch jest świerkowy z ozdobnym motylkiem, pudło klonowate, gryf to chyba buk. Podstrunnicy brak. Oryginalnie była palisandrowa, ale dawno temu wykonałem jej inną podstrunnicę, która okazała się klapą, więc nie była potrzebna przy tej renowacji. Klucze chodzą topornie i nierówno. Otwory są nierówne i o wiele większe niż potrzeba. Nie wiem czy to fabrycznie, czy instrument miał przygody. Łączenie gryfu z pudłem jest nierówne oraz pełne szpachli i wikolu. Dalsze oględziny pudła pokazują całe żyły kleju i wiele pęknięć. Nie wszystkie żebra niestety sklejone zostały równo i mandolina migdałek jest bardzo nierówny. Teraz najważniejsze. Założenia przy pracy:
- Usunięcie kleju, wyrównanie powierzchni kopuły oraz wiele ozdobnych żyłek, które zakamuflują wszelkie niedoskonałości, wypełniając je lub chowając
- Nowa płyta wierzchnia
- Zamiana mechanizmu na tradycyjne kołki
- Spróbuję poprawić geometrię. Sposobów na to wymyśliłem kilka, ale dopiero po otworzeniu pudła i oględzinach wewnętrznych będę miał pełen obraz sytuacji. Raczej nie podejmę się ponownego osadzenia gryfu. Prędzej zestrugam krawędzie pudła, by dopasować geometrię do gryfu oraz wykonam grubszą podstrunnicę, by można było jej kształtem zniwelować skutki krzywego gryfu.
- Renowacja w stylu barokowym.
Na koniec dodam, że mandolina była w takim stanie, że nadawała się tylko do powieszenia na ścianie lub do kapitalnego remontu. Prędzej zbudowałbym sam nową mandolinę, ale mam tyle instrumentów zaplanowanych, że postanowiłem wykorzystać ten antyk. Nauka budowy nowego instrumentu, przygotowanie form do klejenia żeber, to wszystko zajęłoby mi mnóstwo czasu, który wolę spożytkować na budowie moich głównych instrumentów.
Kolejne odcinki już niebawem.
Tak czy siak, zawsze chciałem grać na włoskiej mandolinie i w czerwcu 2015 roku kupiłem taką za małe pieniądze. To stary instrument, którego wieku nie potrafię dokładnie oszacować. Wewnątrz nie ma etykiety. Z tego co jednak wyczytałem w sieci, tego typu instrumenty produkowano w Italii masowo w latach międzywojennych oraz z powojennych. Przypuszczam więc, że mandolina wyprodukowana została w latach 50-tych, 60-tych lub 70-tych.
Zacząłem na niej grać, lecz po jakimś czasie zorientowałem się że coś jest z nią nie tak. Różne było moje zaawansowanie i jej defekty odkrywałem etapowo, jednak dziś, posiadając już jakąś lutniczą intuicję i wiedzę, mogę stwierdzić że:
- Mandolina słabo brzmi. Top jest gruby i nie rezonuje zbyt dobrze.
- Prawdopodobnie była kiedyś zniszczona i w niechlujny sposób naprawiona. Jest mnóstwo miękkiego jasnego kleju napaćkane.
- Prawdopodobnie wykonana została już niedbale. Miejscami zamiast drewna jest szpachla, która jest pod lakierem.
- Oś płyty wierzchniej nie łączy się z osią gryfu, co prawdopodobnie wynika z niedbałego wykonania.
- Gryf niestety nie jest równo wklejony. Przy pomiarze w najszerszym rejonie pudła, odbiega o 3 mm od jego środka. Możliwe, że problem ten pojawił się po naprawie rozbitej mandoliny.
- Gryf wklejony jest pod takim kątem, że przy typowej grubości podstrunnicy niemożliwe jest ustawienie odpowiedniej akcji tak, by struny nie leżały niemalże na pudle. Nie wiem jednak czy to pudło się zapadło pod naciskiem podstrunnicy, czy może znowu jest to efekt tej nieszczęsnej naprawy.
- Gryf jest chyba lekko skręcony w śmigło, ale nie potrafię ocenić tego na sto procent, bo możliwe, że wynika to z krzywego wklejenia.
Mandolina wygląda jak na zdjęciu poniżej. Typowa masówka w stylu neapolitańskim. Wierzch jest świerkowy z ozdobnym motylkiem, pudło klonowate, gryf to chyba buk. Podstrunnicy brak. Oryginalnie była palisandrowa, ale dawno temu wykonałem jej inną podstrunnicę, która okazała się klapą, więc nie była potrzebna przy tej renowacji. Klucze chodzą topornie i nierówno. Otwory są nierówne i o wiele większe niż potrzeba. Nie wiem czy to fabrycznie, czy instrument miał przygody. Łączenie gryfu z pudłem jest nierówne oraz pełne szpachli i wikolu. Dalsze oględziny pudła pokazują całe żyły kleju i wiele pęknięć. Nie wszystkie żebra niestety sklejone zostały równo i mandolina migdałek jest bardzo nierówny. Teraz najważniejsze. Założenia przy pracy:
- Usunięcie kleju, wyrównanie powierzchni kopuły oraz wiele ozdobnych żyłek, które zakamuflują wszelkie niedoskonałości, wypełniając je lub chowając
- Nowa płyta wierzchnia
- Zamiana mechanizmu na tradycyjne kołki
- Spróbuję poprawić geometrię. Sposobów na to wymyśliłem kilka, ale dopiero po otworzeniu pudła i oględzinach wewnętrznych będę miał pełen obraz sytuacji. Raczej nie podejmę się ponownego osadzenia gryfu. Prędzej zestrugam krawędzie pudła, by dopasować geometrię do gryfu oraz wykonam grubszą podstrunnicę, by można było jej kształtem zniwelować skutki krzywego gryfu.
- Renowacja w stylu barokowym.
Na koniec dodam, że mandolina była w takim stanie, że nadawała się tylko do powieszenia na ścianie lub do kapitalnego remontu. Prędzej zbudowałbym sam nową mandolinę, ale mam tyle instrumentów zaplanowanych, że postanowiłem wykorzystać ten antyk. Nauka budowy nowego instrumentu, przygotowanie form do klejenia żeber, to wszystko zajęłoby mi mnóstwo czasu, który wolę spożytkować na budowie moich głównych instrumentów.
Kolejne odcinki już niebawem.