Mandolina Luigi Fenga

Historia lutnictwa , postacie , zdarzenia , informacje

Moderator: Jan

sie3ka
Posty: 3
Rejestracja: 2020-07-01, 09:03
Lokalizacja: Kraków

Mandolina Luigi Fenga

Post autor: sie3ka » 2020-07-01, 09:47

Dostałem instrument w opłakanym stanie. Jest to włoska mandolina, prawdopodobnie z lat 20 XX w.
Prawdę powiedziawszy domyślam się, że ze względu na stopień uszkodzeń nie ma sensu doprowadzać jej do używalności, o ile jest to w ogóle możliwe. Mimo to, szkoda mi po prostu instrumentu i nie dałoby mi to spokoju, gdybym się jednak w tym temacie nie poradził osób odpowiednio zorientowanych.

FENGA Luigi (1866 Catania - 1939 Catania)
https://reverb.com/item/27841232-luigi- ... in-ca-1920

Spodziewam się raczej miażdżących opinii, ale prosiłbym o uszanowanie mojego pytania. Pytam po prostu z szacunku do obiektu, który dla mnie jako kompletnego dyletanta jest wyjątkowy. Rozumiem, że dla wielu osób, które na codzień mają do czynienia z wspaniałymi wiekowymi instrumentami może to być śmieszny rupieć, ale prosiłbym o ograniczenie się do konkretnych opinii.

Pytam zatem, czy Państwa zdaniem ten instrument mógłby potencjalnie kogoś jeszcze zainteresować, mimo tragicznego stanu zachowania, czy najlepszą rzeczą jaka go czeka jest zawisnąć gdzieś w formie dekoracji na ścianie i to w stanie obecnym.

Obrazek
Obrazek

Więcej zdjęć:
https://drive.google.com/drive/folders/ ... iTiWNbzbsr
Awatar użytkownika
PiotrCh
Posty: 4398
Rejestracja: 2013-02-12, 00:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Mandolina Luigi Fenga

Post autor: PiotrCh » 2020-07-01, 09:59

Cześć,
oczywiście, że jest do uratowania. Pracy na pewno dużo bo płyta wierzchnia do wymiany, podstrunnica do renowacji, osprzęt do dokupienia i cały setup, żeby była wygodna. Poświęcone godziny pracy i odpowiedni materiał na top wygenerują koszt, który ciężko jest oszacować. Samemu planowałeś zrobić ten remont czy zlecić to lutnikowi?
pozdrowienia
Piotr
poco
Moderator
Posty: 4626
Rejestracja: 2010-12-06, 14:36
Lokalizacja: Blok Dobryszyce

Re: Mandolina Luigi Fenga

Post autor: poco » 2020-07-01, 10:15

Tak, jak PiotrCh radzi było by najlepiej, ale może tą płytę wierzchnia da się uratować? Trzeba ja po prostu najpierw zdjąć, a potem podumamy wspólnie. Roboty w ciul, ale jaka radocha , gdy sukces wieńczy dzieło!
Zrób, jak przystoi zorganizowanemu człowiekowi plan i postępuj zgodnie z nim , nie zostawiając nic przypadkowi lub stosując półśrodki. Nie spiesz się, bo to prosta droga do destrukcji, czyli bez powrotu.
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Awatar użytkownika
Jan
Posty: 1987
Rejestracja: 2017-05-11, 19:22
Lokalizacja: Racibórz

Re: Mandolina Luigi Fenga

Post autor: Jan » 2020-07-01, 10:19

Płyta jest do uratowania a brakujące części do dorobienia. Poszukaj jak najwięcej zdjęć brakujących elementów by w miarę możliwości je wiernie odtworzyć. Top można uratować i posklejać lub wymienić na nowy - to twoja decyzja.
Pozdrawiam Janek
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mandolina Luigi Fenga

Post autor: Waldzither9 » 2020-07-01, 10:25

Większość instrumentów można naprawiać odsłaniając plecy, ale tu tak nie ma. Naprawa jej to wyzwanie, warto sprawdzić czy tył, boki i gryf mają dobre drewno. Top też warto przeanalizować, choć szanse małe na ratunek, ale może? Ja bym próbował jeśli drewno topu nie zepsute i nie nasączane.
Na pewno jej wartość jest mniejsza niż nakład pracy i finansowy konieczny aby ją uzdrowić.Sprawdź też jaki jest dystans od siodełka do 12 progu i czy mostek wypada przed zagięciem czy za zagięciem, bo były różne rozwiązania.
Największa zabawa będzie z wklejeniem topu do pudła bo potrzebny statyw lub coś podobnego.
Jeszcze jedno , ta twoja jest prostsza niż ta z rewerba, motyle były takimi popularnymi seriami, a elementy rozety z reverba świadczą o górnej półce wyrobu/materiału, ta Twoja jest prostsza te dyngsy perłowe rozety są mniej wyszukane. Kształt główki tej z reverba świadczy że to bardziej wyrafinowany wyrób.
Pozdrawiam Andrzej
sie3ka
Posty: 3
Rejestracja: 2020-07-01, 09:03
Lokalizacja: Kraków

Re: Mandolina Luigi Fenga

Post autor: sie3ka » 2020-07-01, 10:44

Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Nie spodziewałem się tak szybkiego i tak pozytywnego odzewu. Jeśli chodzi o moje plany, w pierwszej kolejności chciałem się zorientować, czy jest w ogóle nadzieja na to by instrument uratować. Ja osobiście nie mam żadnego doświadczenia i chociaż zazdroszczę każdemu niewątpliwej satysfakcji z tak wspaniałej pracy to sam raczej bym się jej nie podjął. Wydaje się to zadaniem skomplikowanym, wymagającym fachowej ręki.

Myślę, że teraz podbudowany Panów odpowiedziami udam się stacjonarnie do lutnika. Stanu drewna nie da się w końcu ocenić ocenić z samych zdjęć.

Jeszcze raz bardzo dziękuję. Dam znać, gdy czegoś się dowiem.

Pozdrawiam,
Bartosz
poco
Moderator
Posty: 4626
Rejestracja: 2010-12-06, 14:36
Lokalizacja: Blok Dobryszyce

Re: Mandolina Luigi Fenga

Post autor: poco » 2020-07-01, 10:52

Jeżeli już, to nie Panów, ale kolegów. Po drugie primo zrób inspekcję sprzętu od wewnątrz z dokumentacją foto, większe zdjęcia - bardziej szczegółowe detali, a wtedy odpowiemy Ci, na co możesz liczyć. Waldzither9 słusznie prawi.
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Awatar użytkownika
SebastianL
Posty: 749
Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
Lokalizacja: Gliwice

Re: Mandolina Luigi Fenga

Post autor: SebastianL » 2020-07-01, 11:06

Włosi produkowali takie instrumenty przemysłowo. Jeśli chcesz samodzielnie ją naprawić, to warto. Jeśli natomiast pragniesz zlecić naprawę lutnikowi, to raczej nie. Te instrumenty są tanie. Sprawną mandolinę lub wymagającą tylko regulacji, da się kupić za kwotę o wiele niższą od naprawy. Osobiście wydaje mi się, że twój model pochodzi z masowej produkcji i nazwisko lutnika nie sprawi że będzie warta tyle, co ta z linka. Ale nie jestem fachowcem od włoskich mandolin, więc to są tylko moje przypuszczenia.

W celu weryfikacji, spróbowałbym skontaktować się z lutnikem Lukaszem Sobierańskim. Kontakt na stornie (swoją drogą, polecam wszystkim):
https://www.lucassobieranski.com/

Płytę wierzchnią trzeba dobić (wycinając) i wykonać nową, zresztą, pisali to już koledzy. Podoba mi się temat, ponieważ również mam mandolinę, którą z 4 lata temu próbowałem remontować. Obecnie mandolina wisi bez podstrunnicy na ścianie i czeka na jesień, gdy będę ją remontował, co na pewno opiszę w odpowiednim wątku. Co ciekawe, instrument jest podobny do twojego oraz do rzeszy innych włoskich mandolin, tak jakby produkowali je w jednej fabryce. Załączam fotografie do porównania.

Tych instrumentów wiele się wala po Europie i z racji na ich wiek, często są zniszczone lub uszkodzone. Moja musiała być kiedyś strasznie popękana i ktoś ja naprawił, hektolitrami kleju. Remont planuję na październik. Nie wiem czy tyle możesz czekać, ale z wątku o naprawie mógłbyś pewnie wynieść jakąś wiedzę.
1.JPG
2.JPG
3.JPG
4.JPG
5.JPG
Awatar użytkownika
Waldzither9
Posty: 1168
Rejestracja: 2018-04-18, 23:05

Re: Mandolina Luigi Fenga

Post autor: Waldzither9 » 2020-07-01, 16:45

Gdyby gra na instrumencie po naprawie sprawiała problem, to warte rozważenia jest pozostawienie 4 strun i przestrojenie na strój ukulele. Same struny metalowe albo nylonowe, co kto lubi. Ja kocham Mandoliny, ale nie wszyscy palcami lubią walczyć z rzeczywistością. Takie pudło tak czy inaczej ma potencjalnie śliczny dźwięk.
Bardzo często kąt nachylenia gryfu takich mandolin jest niekorzystny i powoduje duży odstęp strun od podstrunnicy, korekta tego to takie małe harakiri,
ja w swojej Bowlback dopiero się za to zabrałem, zdjąłem podstrunnicę, co było trudne ale się udało, zdjąłem binding z malusieńkich skraweczków drewna, rozleciał się w drobiazgi i stracony bezpowrotnie, potem nożem oddzieliłem obelkowany top od skorupy, następnie sprawdzałem płaszczyznę topu i w efekcie dłutem centymetr po centymetrze usuwałem wzdłuż słoi krzywe beleczki, top pod minimalnym obciążeniem próbuję aby się sam naprostował, ze skorupy wyskrobałem 100 letni zmurszały papier- wyściółkę i wstępnie wyczyściłem papierem ściernym drewno wnętrza. Ile top potrzebuje czasu aby się naprostować tego nie wiem, poczekam.
Belki będą nowe ale nie wiem czy drabina czy coś innego, myślałem o V -bracing, ale tu i tak musi być na zgięciu poprzeczka.Może V z poprzeczką?Zobaczę muszę się zastanowić.
W przypadku mojej mandoliny nie było żadnych pęknięć, za to czas odmiennie działał na top niż na resztę pudła, lub też startowy poziom wilgotności drewna na topie i drewna obwódki wokół topu był inny, przez co obwód się zmniejszył lub top zwiększył lub jedno i drugie, a w efekcie zrobiło się wyraźne wybrzuszenie topu, które uniosło mostek (cieniutki), i akcja strun stała się niekomfortowa.Mały brzuszek poprawia dźwięk, ale tutaj jest przesadny.
Takie wybrzuszenie widziałem u niejednej mandoliny bowlback.
Pozdrawiam Andrzej
ODPOWIEDZ