Podaję z racji załączonej, znakomitej dokumentacji wykonanej przez Jose Romanillos’a, może to być pomocne w budowie gitar klasycznych inspirowanych konstrukcjami Torresa.
https://www.bromptons.co/auction/2nd-no ... -1856.html
Jak zawsze
Jacek A. R.
Orginalna gitara Torresa z 185(6) na aukcji
Moderator: Jan
- Jacek A. R.
- Posty: 330
- Rejestracja: 2015-10-17, 08:34
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Orginalna gitara Torresa z 185(6) na aukcji
- im więcej wolno -
- tym mniej wypada.
- tym mniej wypada.
Re: Orginalna gitara Torresa z 185(6) na aukcji
Bardzo suche informacje, ale chyba tylko dla wtajemniczonych. Kształt ciekawy, wydłużony. taki "biszkoptowaty", ale zapewne ma to swoje odbicie w emisji , wybrzmiewaniu, technice gry i wszelkich pochodnych.
Sądzę, że nie da się w swobodny sposób przesiąść na tego "konia"z innego, bez długich ćwiczeń.
Co do dźwięku, to się nie wypowiadam, bo to jest osobniczy odsłuch, ale mnie nie powalił. Jest to zapewne skutek obcowania z dźwiękami bardziej "mięsistymi", bo takie lubię.
Pozdrawiam, Ryszard
Sądzę, że nie da się w swobodny sposób przesiąść na tego "konia"z innego, bez długich ćwiczeń.
Co do dźwięku, to się nie wypowiadam, bo to jest osobniczy odsłuch, ale mnie nie powalił. Jest to zapewne skutek obcowania z dźwiękami bardziej "mięsistymi", bo takie lubię.
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
- Jacek A. R.
- Posty: 330
- Rejestracja: 2015-10-17, 08:34
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: Orginalna gitara Torresa z 185(6) na aukcji
- ależ oczywiście, to jest króciutki opis na stronie domu aukcyjnego wystawiającego ten instrument z założeniem iż zainteresowani mają dogłębną wiedzę na temat gitar Antonio de Torres Jurado. Podałem ten link tylko z racji znakomitej dokumentacji stworzonej przez jednego z Wielkich Lutników naszych czasów - Jose Romanillos'a, m.inn. autora książek które podałem w swoim wpisie na temat bibliografii.
Na takich gitarach grali muzycy tacy jak np. Julian Arcas; brzmienie donośne, mocne to kolejna generacja - skrótowo - Andres Segovia i jego gitara czy raczej gitary Ramirez, nota bene Segovia ma swój wpływ na rozpoczęcie stosowania cedru miast świerku jako materiału na płytę główną, co niektórzy "ortodoksi" do dziś mają za złe
No i w tamtych czasach struny były z katgutu, czasem jedwabne, co oczywiście określa typ dźwięku.
Ponieważ nazwisko Torresa kilka razy przewijało się w czytanych przeze mnie wpisach na tym Forum, założyłem, iż dysponujemy głębszą wiedzą na jego temat. Jeśli to będzie przydatne, spróbuję zebrac podstawowe informacje na temat Torresa i jego gitar z obu okresów jego działalności, podrzucać wartościowe moim zdaniem materiały, etc. Niestety wszystko po angielsku...
Ostatnio ciekawa rozmowa: What defines a 'Torres-style' guitar?
odbyła się tu; biorą w niej udział znakomici lutnicy współcześni jak James Lister i inni mu równi:
http://www.classicalguitardelcamp.com/v ... 11&t=99819
Na takich gitarach grali muzycy tacy jak np. Julian Arcas; brzmienie donośne, mocne to kolejna generacja - skrótowo - Andres Segovia i jego gitara czy raczej gitary Ramirez, nota bene Segovia ma swój wpływ na rozpoczęcie stosowania cedru miast świerku jako materiału na płytę główną, co niektórzy "ortodoksi" do dziś mają za złe
No i w tamtych czasach struny były z katgutu, czasem jedwabne, co oczywiście określa typ dźwięku.
Ponieważ nazwisko Torresa kilka razy przewijało się w czytanych przeze mnie wpisach na tym Forum, założyłem, iż dysponujemy głębszą wiedzą na jego temat. Jeśli to będzie przydatne, spróbuję zebrac podstawowe informacje na temat Torresa i jego gitar z obu okresów jego działalności, podrzucać wartościowe moim zdaniem materiały, etc. Niestety wszystko po angielsku...
Ostatnio ciekawa rozmowa: What defines a 'Torres-style' guitar?
odbyła się tu; biorą w niej udział znakomici lutnicy współcześni jak James Lister i inni mu równi:
http://www.classicalguitardelcamp.com/v ... 11&t=99819
- im więcej wolno -
- tym mniej wypada.
- tym mniej wypada.
Re: Orginalna gitara Torresa z 185(6) na aukcji
I to jest właśnie hamulec w rozwoju lutnictwa gitarowego - przynajmniej o tym rozmawiamy, albowiem zainteresowanie rośnie w miarę zdobywania kolejnych porcji wiedzy. Kiedy jednak ta wiedza jest bądź niedostępna fizycznie, bądź niedostępna z racji braku przekładów na język polski, wiedza jest dostępna jedynie na studiach i to tylko w Poznaniu ( nie wiem jaka kadra przekazuje tą wiedzę), brak lub szczątkowa tradycja budowy gitar, a po ostatnie - dostępność materiałów do budowy jest z racji ceny zaporowa dla wielu nawet bardzo zdolnych ludzi.
Posiłkując się tym dostępnym tworzą instrumenty, ale zwykle na końcu okazuje się , że to nie to i temat idzie w kąt. Frustracja dopełnia dzieła zniszczenia. Na domiar złego , nie ma komu podstawić rękawa, aby się można było w niego wypłakać i uzyskać wsparcie.
Dołożyć należy także brak mistrzów chcących kształcić młodzież - przyczyn jest wiele i nie ma co psioczyć, bo jest, jak jest.
Dlatego , wprawdzie pierwsza jaskółka , jaka był palisanderuczyniła trochę wiosny w temacie, a teraz Ty dołożyłeś to, czego myślę brakowało i szkoda, że tak późno.
Mam nadzieje , że za Twoim przykładem zechcą pójść inni siedzący w temacie i zacznie się to , czego zawsze oczekiwałem, a mianowicie tworzenie klimatu teoretyczno-technicznego wokół lutnictwa, w którym nie będzie zawiści, strzelania fochów, kłótni etc. Tak jak to się dzieje np. w USA, Kanadzie, gdzie lutnicy znają się szanują i dzielą wiedzą bez zadęcia i udowadniania wyższości... bo nie ma takiej siły , żeby ktokolwiek był lepszy w gadce od drugiego! Ich gitary świadczą o nich, a efekt końcowy często jest przypadkowy, więc kto komu może dokopać!
Znając jednak nasze rodzime piekiełko, można spodziewać się wszystkiego. Ale ja jetem optymistą, może niepoprawnym, ale jednak .
Pozdrawiam, Ryszard
Posiłkując się tym dostępnym tworzą instrumenty, ale zwykle na końcu okazuje się , że to nie to i temat idzie w kąt. Frustracja dopełnia dzieła zniszczenia. Na domiar złego , nie ma komu podstawić rękawa, aby się można było w niego wypłakać i uzyskać wsparcie.
Dołożyć należy także brak mistrzów chcących kształcić młodzież - przyczyn jest wiele i nie ma co psioczyć, bo jest, jak jest.
Dlatego , wprawdzie pierwsza jaskółka , jaka był palisanderuczyniła trochę wiosny w temacie, a teraz Ty dołożyłeś to, czego myślę brakowało i szkoda, że tak późno.
Mam nadzieje , że za Twoim przykładem zechcą pójść inni siedzący w temacie i zacznie się to , czego zawsze oczekiwałem, a mianowicie tworzenie klimatu teoretyczno-technicznego wokół lutnictwa, w którym nie będzie zawiści, strzelania fochów, kłótni etc. Tak jak to się dzieje np. w USA, Kanadzie, gdzie lutnicy znają się szanują i dzielą wiedzą bez zadęcia i udowadniania wyższości... bo nie ma takiej siły , żeby ktokolwiek był lepszy w gadce od drugiego! Ich gitary świadczą o nich, a efekt końcowy często jest przypadkowy, więc kto komu może dokopać!
Znając jednak nasze rodzime piekiełko, można spodziewać się wszystkiego. Ale ja jetem optymistą, może niepoprawnym, ale jednak .
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
- Jacek A. R.
- Posty: 330
- Rejestracja: 2015-10-17, 08:34
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: Orginalna gitara Torresa z 185(6) na aukcji
Drogi Kolego Ryszardzie,
Czuję że mamy zbieżne poglądy w ważnych sprawach. Jeśli można, odniosę się szerzej do treści Twego wpisu.
Oczywiście wiedza jest podstawą. W mojej obserwacji spraw gitarowych ważna literatura jest po angielsku. Myślę, że choćby dostateczna znajomość tego języka jest dziś kluczem do bardzo wielu ważnych spraw np. w zakresie istnienia zawodowego a nie tylko w zakresie gitarystyki.
Wracając do spraw gitarowych: choćby wspominany portal prof. Delcampa wraz z jego edukacją muzyczną, działem i wypowiedziali na tematy lutnictwa aż do najdrobniejszych detali jest znakomitą szkoła. Tyle - że znów wychodzi kwestia językowa. Pragnę powtórzyć iż panuje tam znakomita, ciepła, pełna kultury, zrozumienia i przyjaźni atmosfera. Tam są wszak czynni ludzie w każdym wieku, na każdym stopniu zaaawansowania od wiecznych początkujących do super profesjonalistow i pochodzący ze wszystkich kultur świata.
Mialem sporadyczne co prawda kontakty z niektórymi polskimi lutnikami. I znów było mi przykro widząc braki w edukacji spowodowane jak sądzę brakiem znajomości języka oraz brakiem praktyki POZA krajem; owszem, maestro Stanisław Partyka doskonalił swe lutnictwo w Australii i stąd jego gitary mają konstrukcję kratownicową a’la Smallman ze wszystkimi plusami i minusami tej konstrukcji (patrz analiza w pidanym artykule Marcusa Dominelli); ostatnio mi Pan Stanisław wspominał że przeemyśliwuje nad konstrukcjami o belkowaniu wachlarzowym (w stylu Torresa z grubsza biorąc).
Jasne można być fachowcem bez solidnego profesjonalnego wykształcenia, ale nie jest to moim zdaniem dobra droga w czasach dzisiejszych sposobów edukacji, podręczników, metod, metodologii etc.
Aby się zbytnio nie rozwodzić: ci, którzy widzą swą przyszłość w budowaniu gitar tak przeorganizowywują swoje życie aby czas jakiś spędzić jako pomocnik/pracownik w którejś z poważnych pracowni, dobrze aby w którymś z centrów budowy gitar. Niemcy - Markenkirchen, Anglia - cały szereg znakomitych lutników/pracowni, Hiszpania ale może raczej prowincja. Znów koniecznością jest język angielski - lingua franka dzisiejszego świata.
Cały szereg dziś dobrych lutników po latach uczenia się przeniosło się na stałe do miejsca gdzie się uczyło; i tak John Ray
http://www.granadaexpert.com/johnray/
http://www.classicalguitarstore.com/john-ray/
czy Rene Barslag
http://guitar-renebaarslag-anaespinosa. ... x_eng.html
zamieszkali w końcu w Granadzie; Jim Frieson który się doskonalił chyba w Meksyku a na pewno w Hiszpanii w końcu jednak osiadł w Japonii; nota bene temat gitar japońskich a dziś chińskich wbrew instniejącym jeszcze stereotypom jest bardzo ciekawą sprawą…
Jak to ruszyć u nas ?
Po pierwsze - język.
Po drugie - stanąć na przysłowiowej głowie, zakupić choćby podane przeze mnie pozycje
http://www.forumlutnicze.pl/viewtopic.p ... 097#p30097
pierwsze dwie sa za darmo do ściągnięcia z internetu, na pozostałe może się składac po kilka osób jeśli są to książki zbyt kosztowne i uczyć się. Tą metodą w latach ’70 doskonaliłem się z gronem Kolegów w swoich zakresch zawodowych.
Ale w międzyczasie może by przy okazji którejś z imprez ogólnokrajowych (działania prof. Krzysztofa Pełecha z Wrocławia w Krzyżowej)
http://www.gitara.krzyzowa.pl/pl/
czy poznańska - wielkopolska impreza Akademia Gitary z dyrektorem - wirtuozem Łukaszem Kuropaczewskim
http://www.akademiagitary.pl
- zorganizować jakieś wprowadzające warsztaty z zakresu propedeutyki lutnictwa gitarowego z udzialem na początek kogoś od nas ? p. Jacek Łozak lutnik z Warszawy (nie znam Go osobiście) dysponuje wykształceniem akademickim muzycznym a jest na pewno w kraju wbrew moim ograniczonym wszak doświadczeniom pewna liczba znakomitych lutników gitarowych. A w zależności od ewentualnego rozwoju takich warsztatów - może z czasem na takie warsztaty uda się zaprosić kogoś zza granicy tak, jak na wspomniane imprezy zapraszani są muzycy zza granicy, prowadzą klasy mistrzowskie etc.
Oczywiście taką salę trzeba uzbroić, ale tu trudno mi widzieć dla motywowanych kłopot - sam byłem także “wędrownym” nauczycielem np. konserwacji starych sreber wożąc w aucie dobrze ponad 100 kg. narzedzi, literatury etc. dla uzbrojenia czy specjalistycznego dozbrojenia sali w której odbywały się zajęcia.
To garść uwag tak “z marszu”.
Pozdrawiam serdecznie
Jacek A. R.
Czuję że mamy zbieżne poglądy w ważnych sprawach. Jeśli można, odniosę się szerzej do treści Twego wpisu.
Oczywiście wiedza jest podstawą. W mojej obserwacji spraw gitarowych ważna literatura jest po angielsku. Myślę, że choćby dostateczna znajomość tego języka jest dziś kluczem do bardzo wielu ważnych spraw np. w zakresie istnienia zawodowego a nie tylko w zakresie gitarystyki.
Wracając do spraw gitarowych: choćby wspominany portal prof. Delcampa wraz z jego edukacją muzyczną, działem i wypowiedziali na tematy lutnictwa aż do najdrobniejszych detali jest znakomitą szkoła. Tyle - że znów wychodzi kwestia językowa. Pragnę powtórzyć iż panuje tam znakomita, ciepła, pełna kultury, zrozumienia i przyjaźni atmosfera. Tam są wszak czynni ludzie w każdym wieku, na każdym stopniu zaaawansowania od wiecznych początkujących do super profesjonalistow i pochodzący ze wszystkich kultur świata.
Mialem sporadyczne co prawda kontakty z niektórymi polskimi lutnikami. I znów było mi przykro widząc braki w edukacji spowodowane jak sądzę brakiem znajomości języka oraz brakiem praktyki POZA krajem; owszem, maestro Stanisław Partyka doskonalił swe lutnictwo w Australii i stąd jego gitary mają konstrukcję kratownicową a’la Smallman ze wszystkimi plusami i minusami tej konstrukcji (patrz analiza w pidanym artykule Marcusa Dominelli); ostatnio mi Pan Stanisław wspominał że przeemyśliwuje nad konstrukcjami o belkowaniu wachlarzowym (w stylu Torresa z grubsza biorąc).
Jasne można być fachowcem bez solidnego profesjonalnego wykształcenia, ale nie jest to moim zdaniem dobra droga w czasach dzisiejszych sposobów edukacji, podręczników, metod, metodologii etc.
Aby się zbytnio nie rozwodzić: ci, którzy widzą swą przyszłość w budowaniu gitar tak przeorganizowywują swoje życie aby czas jakiś spędzić jako pomocnik/pracownik w którejś z poważnych pracowni, dobrze aby w którymś z centrów budowy gitar. Niemcy - Markenkirchen, Anglia - cały szereg znakomitych lutników/pracowni, Hiszpania ale może raczej prowincja. Znów koniecznością jest język angielski - lingua franka dzisiejszego świata.
Cały szereg dziś dobrych lutników po latach uczenia się przeniosło się na stałe do miejsca gdzie się uczyło; i tak John Ray
http://www.granadaexpert.com/johnray/
http://www.classicalguitarstore.com/john-ray/
czy Rene Barslag
http://guitar-renebaarslag-anaespinosa. ... x_eng.html
zamieszkali w końcu w Granadzie; Jim Frieson który się doskonalił chyba w Meksyku a na pewno w Hiszpanii w końcu jednak osiadł w Japonii; nota bene temat gitar japońskich a dziś chińskich wbrew instniejącym jeszcze stereotypom jest bardzo ciekawą sprawą…
Jak to ruszyć u nas ?
Po pierwsze - język.
Po drugie - stanąć na przysłowiowej głowie, zakupić choćby podane przeze mnie pozycje
http://www.forumlutnicze.pl/viewtopic.p ... 097#p30097
pierwsze dwie sa za darmo do ściągnięcia z internetu, na pozostałe może się składac po kilka osób jeśli są to książki zbyt kosztowne i uczyć się. Tą metodą w latach ’70 doskonaliłem się z gronem Kolegów w swoich zakresch zawodowych.
Ale w międzyczasie może by przy okazji którejś z imprez ogólnokrajowych (działania prof. Krzysztofa Pełecha z Wrocławia w Krzyżowej)
http://www.gitara.krzyzowa.pl/pl/
czy poznańska - wielkopolska impreza Akademia Gitary z dyrektorem - wirtuozem Łukaszem Kuropaczewskim
http://www.akademiagitary.pl
- zorganizować jakieś wprowadzające warsztaty z zakresu propedeutyki lutnictwa gitarowego z udzialem na początek kogoś od nas ? p. Jacek Łozak lutnik z Warszawy (nie znam Go osobiście) dysponuje wykształceniem akademickim muzycznym a jest na pewno w kraju wbrew moim ograniczonym wszak doświadczeniom pewna liczba znakomitych lutników gitarowych. A w zależności od ewentualnego rozwoju takich warsztatów - może z czasem na takie warsztaty uda się zaprosić kogoś zza granicy tak, jak na wspomniane imprezy zapraszani są muzycy zza granicy, prowadzą klasy mistrzowskie etc.
Oczywiście taką salę trzeba uzbroić, ale tu trudno mi widzieć dla motywowanych kłopot - sam byłem także “wędrownym” nauczycielem np. konserwacji starych sreber wożąc w aucie dobrze ponad 100 kg. narzedzi, literatury etc. dla uzbrojenia czy specjalistycznego dozbrojenia sali w której odbywały się zajęcia.
To garść uwag tak “z marszu”.
Pozdrawiam serdecznie
Jacek A. R.
- im więcej wolno -
- tym mniej wypada.
- tym mniej wypada.