Wpadła mi w ręce sztuka: banjo mandolinowe firmy Defil, czy to lata 80te czy 50te tego nie wiem. Oczywiście porozkręcałem i mam już o nim pojęcie.
kolejność rozbierania jest taka, najpierw trzeba zdjąć struny, potem strunociąg, następnie odkręca się blaszki przykręcone do drewnianej krawędzi, po tym można wyjąć metalowe obręcze z "bębenkiem". W środku ukaże się wtedy pręt rozporowy z 2 nakrętkami i 2 podkładkami, ale aby go zdemontować i oddzielić od gryfu trzeba w międzyczasie wykręcić śrubkę której łepek znajduje się w części tylniej gryfu w pobliżu styku z "okrągłym pudłem".
Po wykręceniu tej śrubki można poluzować pręt luzując śruby i próbować go wyjąć, wcześniej jednak trzeba sprawdzić czy pudło nie jest przymocowane do gryfu jeszcze dwoma gwoździami (tak było u mnie) lub niewykluczone że mogą się trafić zamiast gwoździ wkręty.To tak w skrócie. Jeszcze jedno , u mnie był naciąg w którym skóra (nie jestem pewien naturalna czy sztuczna) wywinięta była pod spód a nie na zewnątrz, nie tego oczekiwałem, ale tak ktoś to zrobił.
Drewnopodobny okrąg zrobiony jest z 5 warstw drewna/okleiny, co widać w otworze po wyjęciu pręta.Składanie oczywiście w odwrotnej kolejności.
pzdr Andrzej
P.S. Po przeczytaniu wielu stron w necie okazuje się , że Defilowskie banja mandolinowe tradycyjnie powinny mieć skorygowany kąt nachylenia gryfu, co też planuję uczynić. Rozwinąłem to w osobnym wątku
viewtopic.php?f=47&t=4096
a poniżej to co zawsze mi się podobało i jak kiedyś wpadnie w ręce to chętnie się zaopiekuję i będę pieścił
https://jakewildwood.blogspot.com/2012/ ... dolin.html
oraz inny też ciekawy instrument ale nie tak jak poprzedni
https://jakewildwood.blogspot.com/2016/ ... nator.html
^^^^
Po upływie jakiegoś czasu i wielu próbach grania na różnych instrumentach i w różnych sytuacjach, śmiem twierdzić, że naciąg taki jaki był stosowany w banjo defila wygląda może topornie ale jest bardzo trwały i wandaloodporny, niestety jest to jedyny element banjo defila który chwalę, bo resztę instrumentu najlepiej wymienić/zrobić nowe. Morał taki ,że zakup zdezelowanego banjo defila, ale z aluminiowymi okręgami-elementami z krawędziami na których naciągana jest skóra, ma sens jeśli dorobi się całą resztę.
Takie banjo przedwojenne jakie mi się zawsze podobały brzmią dobrze, ale dłubanie przy nich nastręcza dużo trudności z powodu wielości rozwiązań i patentów.
Gram regularnie na banjo mandolinowym z "okręgiem aluminiowym" z instrumentu defila, nic nie trzeba przy tym robić poprawiać, korygować, a dźwięk jest czysty. Opuszki oczywiście tak jak przy mandolinie trzeba mieć jak murarz mocno zgrubiałe.