Malowanie główki

Dyskusje na temat budowy gitar akustycznych.

Moderator: poco

Awatar użytkownika
tomasszz
Posty: 321
Rejestracja: 2013-12-01, 01:39
Lokalizacja: Ciechanów
Kontakt:

Malowanie główki

Post autor: tomasszz » 2014-01-27, 15:14

Koledzy mam mały problem. Ogarniałem koledze Akustyka Yamahy, ale ktoś wcześniej wkleił siodełko na epoksyd -_-' i to solidnie zalał. Pomimo, że nacinałem krawędź przy drewnie, przy odbijaniu siodełka został wyszczypany spory kawałek. Wkleił się dość przyzwoicie, ubytek jest minimalny. Ale po przeszlifowaniu powstałej "ostrej" krawędzi na łączeniu zrobiło się takie coś jak na zdjęciu. Widać też resztki siodełka:/ Z moich obserwacji wynika, że gitara została pomalowana najpierw bezbarwnym lakierem, a potem poszedł barwiący. Co radzicie z tym zrobić, żeby przywrócić jednolity kolor całości?
Chciałbym oczywiście uniknąć malowania całej główki ;)
Mam bejcę mahoniową, ale nie zastosuję jej przecież na lakierowaną powierzchnię ;)
Załączniki
20140127_151029.jpg
poco
Moderator
Posty: 4626
Rejestracja: 2010-12-06, 14:36
Lokalizacja: Blok Dobryszyce

Post autor: poco » 2014-01-27, 22:18

Popełniłeś mały, ale istotny błąd przy demontażu.
W przypadku większości klejów w tym epoxy czynnikiem zmiękczającym jest temperatura, a zatem nagrzanie tego miejsca mogło by zapobiec uszkodzeniom mechanicznym.
Zaraz będzie pytanie, a czym zagrzać? A chociażby lutownicą z nawiniętym na grot drutem będącym grzejnikiem; woreczek -mały z umieszczonym w nim nagrzanym do wysokiej temperatury piaskiem. Wszelkie dmuchawy nie za bardzo zdadzą egzamin, ponieważ grzeją mało wybiórczo, czyli zbyt dużą powierzchnię i mogło by dojść do większych uszkodzeń.
Nie jest to antidotum na tego rodzaju problemy, bo temperatura może uszkodzić powierzchnie lakierowane w otoczeniu i dlatego najlepszy, najmniejszy powierzchniowo skutek działania temperatury będzie przy tym drucie z lutownicy.
To co napisałem nie odnosi się tylko do tematu ( nie miałem styczności z takim problemem), a jest raczej wynika z doświadczenia przy okazji innych prac wykonywanych kiedyś.
Jest to efekt korzystania z informacji ludzi, którzy udzielali rad praktycznych tak przy okazji.
Zatem uwaga ogólna. Zawsze przed działaniem należy określić możliwe skutki i wybrać metodę ograniczającą ilość zniszczeń.
Pewnie. Dobrze się radzi po, bez odpowiedzialności, ale po to są rady. Ich wybór pozwala na dopasowanie do konkretnej sytuacji.
Tak na marginesie tego zdarzenia, to czasami warto rozważyć zniszczenie siodełka i wklejenie nowego niż usuwanie go dla późniejszego wykorzystania. Koszty są widoczne. ;-)
Nie zawsze sprawdza się metoda "nic na siłę, wszystko z młota" :mrgreen:
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Awatar użytkownika
Makowy
Posty: 406
Rejestracja: 2012-01-21, 22:07
Lokalizacja: Dublin

Post autor: Makowy » 2014-01-27, 22:39

Malowania nie unikniesz, jeśli chcesz, żeby to dobrze wyglądało. Najlepiej byłoby przeszlifować całe czoło główki, zabarwić transparentnym kolorem jak reszta gryfu i liznąć bezbarwnym. Chyba, że logo jest tylko namalowane a nie wstawione, wtedy algbo pożegnać się z nim, albo tylko lekko zmatowić całość, żeby nie ruszyć koloru, a na ubytku zrobić przejście w ciemniejszy kolor (nawet czarny).
Narobiłeś sobie :)
Awatar użytkownika
tomasszz
Posty: 321
Rejestracja: 2013-12-01, 01:39
Lokalizacja: Ciechanów
Kontakt:

Post autor: tomasszz » 2014-01-27, 23:08

poco, że to na epoksyd było wklejone zorientowałem się jak już szkoda się stała ;) o działaniu temperatury wiem, bo na epoksydach bardzo dużo z tatą pracowałem i wiem jak to ustrojstwo podejść ;) Niespodzianka polega na tym, że duża ilość kleju związała od spodu siodełka i stamtąd zaczęło się rozwarstwianie drewna.

Makowy, logo jest namalowane na samym wierzchu :P Mam ploter to mogę szablon loga sobie zrobić, tylko miałem nadzieję, że jakoś uda mi się mniej roboty w to wsadzić. No nic jutro jadę do znajomego pokaże co i jak i niech decyduje, czy pozwoli mi to naprawić, czy mam nie dotykać ;)

Pewnie się skończy na szlifowaniu i ponownym malowaniu ;) Dzięki za rady :)
ODPOWIEDZ