Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Moderator: Jan
-
- Posty: 1
- Rejestracja: 2021-05-28, 07:25
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Czy nazwanie miszczem pana jana jest obraźliwe? Nie rozumiem. Sam przecież zapisał że można jak się chce nazywać rzeczy. Przy okazji pan Piotr usunął główną treść postu czyli pytanie czy miszcz jan jest lutnikiem? Też w żaden sposób go nie obraża. W końcu stwierdzenie że skoro nie jest lutnikiem to czy celowe wprowadzenie w błąd jest kłamstwem? No jest to fakt. Czy ktoś może się o to obrazić? Jedni tak inni pomyślą , może faktycznie coś zrobiłem nie tak i poprawią błąd.
No ale jak to z tą robota lutnika i amatora. Mamy chyba wspólny wniosek że lutnik i amator mogą wykonać instrument na wysokim lutniczym poziomie zgodnie ze sztuką. Ale mimo to to lutnik wykona lutniczy instrument a amator amatorski. Dalej zgodny ze sztuką ale amatorski. Tu jest pies pogrzebany.
Stąd cały ten ambaras. Bo miszcz jan nie potrafi przyznać się do błędu. Czy tym wpisem też obrażam kogoś? Nie mam takiego zamiaru. Jest błąd który trzeba poprawić moim zdaniem i zwracam na to uwagę.
No ale jak to z tą robota lutnika i amatora. Mamy chyba wspólny wniosek że lutnik i amator mogą wykonać instrument na wysokim lutniczym poziomie zgodnie ze sztuką. Ale mimo to to lutnik wykona lutniczy instrument a amator amatorski. Dalej zgodny ze sztuką ale amatorski. Tu jest pies pogrzebany.
Stąd cały ten ambaras. Bo miszcz jan nie potrafi przyznać się do błędu. Czy tym wpisem też obrażam kogoś? Nie mam takiego zamiaru. Jest błąd który trzeba poprawić moim zdaniem i zwracam na to uwagę.
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Nie nie można tak nikogo nazywać w znaczeniu obraźliwym i przede wszystkim człowiek nie jest rzeczą więc twoje określenie jest obraźliwe i ma taki cel. A twoja opinia jest tylko twoim rozumieniem i w żadnym wypadku nie upoważnia do pisania że ktoś kłamie. Jeżeli będziesz nadal zwracał się w obraźliwy sposób i zarzucał kłamstwo to twoje posty zostaną usunięte.
Pozdrawiam Janek
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Tromboidalny2:
Rozumiem Twoją argumentację i Twój punkt widzenia. Nie jest on pozbawiony sensu i podskórnie każdy czuje różnicę tak jak pomiędzy piłkarzem z 5 ligi, a piłkarzem FC Barcelony- tak i pomiędzy początkującym lutnikiem-amatorem a zawodowym doświadczonym lutnikiem. Wszyscy to (mam nadzieję) czujemy. Osobiście mam przyjemność przebywać w pracowni lutniczej w Gdańsku, gdzie moi przyjaciele wykonują przepiękne instrumenty akustyczne na bardzo wysokim poziomie. Oni robią to dzień w dzień po kilka-kilkanaście godzin i nie ma możliwości (i skali), żeby taki hobbysta jak ja mógł porównać swoje umiejętności do tego co oni mają w rękach i głowach. To są fakty. Wiesz co chcę powiedzieć?
Tak samo w sklepie - jest szynka i jest szynka, a wszyscy wiedzą, że jakby finanse pozwoliły - to wybrałoby się tę droższą.
Więc pytanie drugie - to pytanie o referencje. Lutnik doświadczony daje swoje doświadczenie i referencje, swoją markę, swoją klasę i dużo innych wartości dodanych, które sprawiają, że instrument ma swoją wagę. Lutnik hobbysta może dać udany instrument, ale reszty na stół nie kładzie.
Doszliśmy już do wniosku - że hobbysta ma możliwość wykonać porządny instrument, na którego nabywca może się znaleźć - wśród przyjaciół, kolegów, rodziny, a nawet i obcych ludzi. Mistrzowski instrument - tu się z Tobą zgadzam - na 99% nie, jeden procent na przypadek, ale w dłuższej perspektywie..to już nie.
Ile instrumentów ma na koncie adept szkoły o profilu lutniczym? W Zakopanem jest szkoła wypuszczająca młodych adeptów, w Poznaniu jest uczelnia wyższa. Oni na starcie mają doświadczenie jakie mają, to nie są dziesiątki instrumentów, ale od czegoś trzeba wystartować i potem budować swoją pozycję, jak w każdym fachu.
My nie mówimy, że jesteśmy lutnikami, a tym bardziej mistrzami. Natomiast stwierdzenie "instrument lutniczy" nie musi implikować uprawnień jego twórcy. Ale może to być instrument lutniczy o przyzwoitej jakości i taki mam nadzieję jest instrument Janka.
Faktycznie - na ogół instrument lutniczy wykonywany jest przez lutnika (zawodowca). Generalnie lutników na rynku jest mało, a hobbystów też niewielu. Lutnictwo to wymierający zawód i bardzo silnie nawiązuje do różnych tradycji. My to szanujemy i chcemy w jakiś sposób kultywować jako hobbyści poprzez uczenie się różnych technik raczej tradycyjnych niż nowatorskich itp.
Jan robiąc swoją gitarę do takich właśnie tradycji nawiązał. Większość wykonał swoimi rękami w sposób tradycyjny. Nazwał swoją gitarę na filmie - gitarą lutniczą i o to poszedł spór? Nigdzie nie podał fałszywych referencji, nie posunął się do plagiatu bo wskazywał (na publicznym forum) na wzorce przy konstrukcji instrumentu i niczego sobie nie przypisał - czego nie wolno. My robimy to samo, wzorujemy się na sprawdzonych modelach podając nazwiska twórców, firm itp. Zauważ, że to już jest norma dzisiaj. Ilu lutników zawodowych (w skali świata) ma skończoną szkołę kierunkową? Ale dobrze, o formalnych uprawnieniach już rozmawialiśmy. Nie ma wymogów formalnych - nie ma konieczności.
Każdy ma prawo zadać pytanie o referencje i zdecydować się na opinię, na ewentualny zakup czy współpracę. Atak jaki przeprowadziłeś niesie znamiona "hejtu", dlatego warto chyba przemyśleć sposób prowadzenia publicznej dyskusji. Powiem wprost, nie obrażajmy się wzajemnie na tym forum, które jest publiczne. Wszystkie wątpliwości personalne można załatwiać w prywatnych korespondencjach.
Forum ma zachęcać, tłumaczyć, edukować - żeby właśnie instrumenty lutnicze nie były spychane do lamusa przez fabryki...inaczej nie będzie już niedługo tematu - i dla zawodowców i dla hobbystów.
Rozumiem Twoją argumentację i Twój punkt widzenia. Nie jest on pozbawiony sensu i podskórnie każdy czuje różnicę tak jak pomiędzy piłkarzem z 5 ligi, a piłkarzem FC Barcelony- tak i pomiędzy początkującym lutnikiem-amatorem a zawodowym doświadczonym lutnikiem. Wszyscy to (mam nadzieję) czujemy. Osobiście mam przyjemność przebywać w pracowni lutniczej w Gdańsku, gdzie moi przyjaciele wykonują przepiękne instrumenty akustyczne na bardzo wysokim poziomie. Oni robią to dzień w dzień po kilka-kilkanaście godzin i nie ma możliwości (i skali), żeby taki hobbysta jak ja mógł porównać swoje umiejętności do tego co oni mają w rękach i głowach. To są fakty. Wiesz co chcę powiedzieć?
Tak samo w sklepie - jest szynka i jest szynka, a wszyscy wiedzą, że jakby finanse pozwoliły - to wybrałoby się tę droższą.
Więc pytanie drugie - to pytanie o referencje. Lutnik doświadczony daje swoje doświadczenie i referencje, swoją markę, swoją klasę i dużo innych wartości dodanych, które sprawiają, że instrument ma swoją wagę. Lutnik hobbysta może dać udany instrument, ale reszty na stół nie kładzie.
Doszliśmy już do wniosku - że hobbysta ma możliwość wykonać porządny instrument, na którego nabywca może się znaleźć - wśród przyjaciół, kolegów, rodziny, a nawet i obcych ludzi. Mistrzowski instrument - tu się z Tobą zgadzam - na 99% nie, jeden procent na przypadek, ale w dłuższej perspektywie..to już nie.
Ile instrumentów ma na koncie adept szkoły o profilu lutniczym? W Zakopanem jest szkoła wypuszczająca młodych adeptów, w Poznaniu jest uczelnia wyższa. Oni na starcie mają doświadczenie jakie mają, to nie są dziesiątki instrumentów, ale od czegoś trzeba wystartować i potem budować swoją pozycję, jak w każdym fachu.
My nie mówimy, że jesteśmy lutnikami, a tym bardziej mistrzami. Natomiast stwierdzenie "instrument lutniczy" nie musi implikować uprawnień jego twórcy. Ale może to być instrument lutniczy o przyzwoitej jakości i taki mam nadzieję jest instrument Janka.
Faktycznie - na ogół instrument lutniczy wykonywany jest przez lutnika (zawodowca). Generalnie lutników na rynku jest mało, a hobbystów też niewielu. Lutnictwo to wymierający zawód i bardzo silnie nawiązuje do różnych tradycji. My to szanujemy i chcemy w jakiś sposób kultywować jako hobbyści poprzez uczenie się różnych technik raczej tradycyjnych niż nowatorskich itp.
Jan robiąc swoją gitarę do takich właśnie tradycji nawiązał. Większość wykonał swoimi rękami w sposób tradycyjny. Nazwał swoją gitarę na filmie - gitarą lutniczą i o to poszedł spór? Nigdzie nie podał fałszywych referencji, nie posunął się do plagiatu bo wskazywał (na publicznym forum) na wzorce przy konstrukcji instrumentu i niczego sobie nie przypisał - czego nie wolno. My robimy to samo, wzorujemy się na sprawdzonych modelach podając nazwiska twórców, firm itp. Zauważ, że to już jest norma dzisiaj. Ilu lutników zawodowych (w skali świata) ma skończoną szkołę kierunkową? Ale dobrze, o formalnych uprawnieniach już rozmawialiśmy. Nie ma wymogów formalnych - nie ma konieczności.
Każdy ma prawo zadać pytanie o referencje i zdecydować się na opinię, na ewentualny zakup czy współpracę. Atak jaki przeprowadziłeś niesie znamiona "hejtu", dlatego warto chyba przemyśleć sposób prowadzenia publicznej dyskusji. Powiem wprost, nie obrażajmy się wzajemnie na tym forum, które jest publiczne. Wszystkie wątpliwości personalne można załatwiać w prywatnych korespondencjach.
Forum ma zachęcać, tłumaczyć, edukować - żeby właśnie instrumenty lutnicze nie były spychane do lamusa przez fabryki...inaczej nie będzie już niedługo tematu - i dla zawodowców i dla hobbystów.
pozdrowienia
Piotr
Piotr
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Relacja uczeń mistrz - to ponadczasowa relacja. Szkoda, że niektórym mistrza zastąpiło YT (nie mam na myśli konkretnych osób, ale taki ogólny wyczuwalny trend).
By nie odpłynąć od kości niezgody - wracam do terminu "gitara lutnicza". Nie mamy formalnej definicji tego zjawiska - to chyba wszyscy możemy przyznać. Pozostaje nam więc jakaś forma wnioskowania, wykładni itp. W tej sytuacji węzeł zostaje nierozcięty, a granica pomiędzy prawdą i fałszem pozostaje nadal nieostra, rozmyta. Mamy więc pole na spór i na dyskusję, a w dyskusji każdy ma prawo bronić swojej linii, ale ma też prawo do zmiany swojego punktu widzenia - według zasady, że tylko krowa...itd.
Terminy nieprecyzyjne zawsze można uściślić. Wracając do meritum - termin ten (w kontekście tej gitary) wyjaśnia bogaty wątek na ogólnodostępnym forum internetowym, który pokazuje wszystkie kulisy powstania tego dzieła. Żeby dobrze zrozumieć ten (może i ) niefortunny skrót myślowy - można podlinkować obszerną relację - która na forum miała miejsce. Formalnie nie jest to obowiązek, ale dobra wola może taką referencję wprowadzić. Nikogo nie namawiam, nikogo nie wzbraniam.
Tomek, nie napisałem że hejtujesz tylko, że Twoje wypowiedzi mają znamiona hejtu, bo:
- oskarżają publicznie o kłamstwo, a podstawy są nieobiektywne,
- obrażają ogólnie przyjętymi za obraźliwe terminami. To też jest nieobiektywne, ale staje się w obronie poszkodowanego raczej. Nerwowe posty Janka też usunąłem wg. tej samej zasady.
Treści postów nie można zmieniać nikomu z nas. Można usuwać jako niestosowne z adnotacją - kto, kiedy i dlaczego. Najlepiej z uprzedzeniem:) Wasza dyskusja miała charakter osobisty (taką się stałą) więc to co chcieliście sobie powiedzieć to już padło i koniec. Dalej do publicznej informacji są (te posty) już niepotrzebne. Do publicznej dyskusji namawiam, może jakiś konsensus wypracujemy?
By nie odpłynąć od kości niezgody - wracam do terminu "gitara lutnicza". Nie mamy formalnej definicji tego zjawiska - to chyba wszyscy możemy przyznać. Pozostaje nam więc jakaś forma wnioskowania, wykładni itp. W tej sytuacji węzeł zostaje nierozcięty, a granica pomiędzy prawdą i fałszem pozostaje nadal nieostra, rozmyta. Mamy więc pole na spór i na dyskusję, a w dyskusji każdy ma prawo bronić swojej linii, ale ma też prawo do zmiany swojego punktu widzenia - według zasady, że tylko krowa...itd.
Terminy nieprecyzyjne zawsze można uściślić. Wracając do meritum - termin ten (w kontekście tej gitary) wyjaśnia bogaty wątek na ogólnodostępnym forum internetowym, który pokazuje wszystkie kulisy powstania tego dzieła. Żeby dobrze zrozumieć ten (może i ) niefortunny skrót myślowy - można podlinkować obszerną relację - która na forum miała miejsce. Formalnie nie jest to obowiązek, ale dobra wola może taką referencję wprowadzić. Nikogo nie namawiam, nikogo nie wzbraniam.
Tomek, nie napisałem że hejtujesz tylko, że Twoje wypowiedzi mają znamiona hejtu, bo:
- oskarżają publicznie o kłamstwo, a podstawy są nieobiektywne,
- obrażają ogólnie przyjętymi za obraźliwe terminami. To też jest nieobiektywne, ale staje się w obronie poszkodowanego raczej. Nerwowe posty Janka też usunąłem wg. tej samej zasady.
Treści postów nie można zmieniać nikomu z nas. Można usuwać jako niestosowne z adnotacją - kto, kiedy i dlaczego. Najlepiej z uprzedzeniem:) Wasza dyskusja miała charakter osobisty (taką się stałą) więc to co chcieliście sobie powiedzieć to już padło i koniec. Dalej do publicznej informacji są (te posty) już niepotrzebne. Do publicznej dyskusji namawiam, może jakiś konsensus wypracujemy?
pozdrowienia
Piotr
Piotr
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Tromboidalny brniesz w dziwna stronę ciągle stosując obraźliwe określenia. BAN 1 dzień na ochłonięcie i zrozumienie, że nie możesz do nikogo na tym forum odnosić się jak chcesz a obraźliwe treści stawiać w formie pytającej co nie zmienia ich sensu i wydźwieku. Jeżeli nie potrafisz przepisać nicku Jan i piszesz miszcz jan z małej litery i z błędami to masz na celu obrazę mojej osoby. A jak już wiesz nikt na tym forum nie ma prawa nikogo obrażać. Nie chce mi sie zwracać tobie po raz kolejny uwagi. Jeżeli będziesz bawić sie w trolla i hejtera to usunę twoje wpisy i konto.
Widzę też po zmianie stylu pisowni, ze poprosiłeś o wsparcie
Widzę też po zmianie stylu pisowni, ze poprosiłeś o wsparcie
Pozdrawiam Janek
-
- Posty: 458
- Rejestracja: 2010-03-14, 10:48
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Widzę, że małymi krokami dyskusja nabiera sensu. A nabierze jeszcze większego z chwilą odwołania się do merytorycznych argumentów. Dobrze jest także, aby atmosfera dyskusji zachęcała do ich przedstawiania - a więc emocje stron nieco opadły. Temat jest drażliwy, ale w pewnym sensie cieszę się, że się pojawił. Jest jak najbardziej związany z przedmiotem forum. Ciekaw jestem jakie wnioski zostaną w efekcie tej dyskusji postawione.
Z mojej skromnej strony mogę tylko przywołać kilka aktów prawnych regulujących tak zwane rzemiosło (na temat wykazu nazw zawodów już podałem wyżej). Kwestią zasadniczą w mojej ocenie jest rozstrzygnięcie tego do jakiej dziedziny zaliczyć należy lutnictwo. Czy jest to rzemiosło czy też dziedzina sztuki - sfera artystyczna.
Ale do brzegu.
Ustawa z dnia 22 marca 1989 o rzemiośle tekst jednolity z 2020 r. Definiuje pojęcie rzemiosła. Do rzemiosła nie zalicza się działalności między innymi wytwórczej i usługowej artystów plastyków i fotografików. Wydaje mi się - lecz pewności nie mam, że lutnictwo jednak zalicza się do rzemiosła. Ustawa przewiduje także nadanie tytułu honorowego „Mistrz Rzemiosł Artystycznych”. Jednym z aktów wykonawczych do ustawy jest Rozporządzenie Ministra Ministra Edykacji Narodowej z dnia 10 stycznia 2017 r. W sprawie egzaminu czeladniczego, egzaminu mistrzowskiego oraz egzaminu sprawdzającego, przeprowadzanych przez komisję egzaminacyjną izb rzemieślniczych. Zainteresowanych odsyłam do lektury oraz analizy. Wspomnę jedynie, że do egzaminu czeladniczego wystarczy ukończenie szkoły podstawowej.
Kolejną i odrębną kwestią, którą pozwolę sobie przytoczyć jest subtelna różnica sposobu w jaki przepisy prawa oddziałują na obywatela a jak na organy administracji państwowej. Organy działają w granicach prawa a obywatel ma szersze pole manewru i może działać w taki sposób aby przepisów nie naruszać.
Dlatego też przypomnę, że posługiwanie się nazwą „gitara lutnicza” w moim rozumieniu jako dzieło ręcznie wykonane nie jest przez prawo zabronione - bynajmniej ja nie znam takiego przepisu. Jeśli się mylę proszę o wyprowadzenie mnie z błędu. A skoro o błędzie mowa to jeśli hipotetycznie dotyczyłby opisu instrumentów oferowanych do sprzedaży mógłby ewentualnie być podstawą do stwierdzenia nieważności umowy cywilnej. O ile pojęcie Lutnika, gitara lutnicza miało by swoją precyzyjną najlepiej ustawową definicję ale takowej nie znalazłem. Bo może się okazać że lutnictwo w kwestii prawnej jest zajęciem, pracą twórczą, rękodzielniczą. Co do naruszenia takim zapisem dóbr osobistych - to już się wypowiedziałem. Problemem jest także fakt, że zawód lutnika nie występuje w klasyfikacji urzędowej. A pamiętać należy, że nie dające rozstrzygnąć się wątpliwości orzeka się na korzyść oskarżonego. Dlatego też pogląd Jana może uzyskać przewagę w sensie argumentów prawnych.
Pozostają wydaje mi się kwestie etyczne - będące indywidualną sprawą każdego człowieka.
Naprawdę jestem ciekaw jakie wnioski zostaną wypracowane w tym temacie.
Ja nadal czekam na argumenty - przeciwne. Być może są inne przepisy, które regulują kwestie lutnictwa oraz stosowania nazw instrument lutniczy. Jeśli tak jest zapoznam się z nimi i zmienię pogląd jeśli jest inaczej niż myślę.
Przepraszam za błędy - klepię z telefonu.
Z mojej skromnej strony mogę tylko przywołać kilka aktów prawnych regulujących tak zwane rzemiosło (na temat wykazu nazw zawodów już podałem wyżej). Kwestią zasadniczą w mojej ocenie jest rozstrzygnięcie tego do jakiej dziedziny zaliczyć należy lutnictwo. Czy jest to rzemiosło czy też dziedzina sztuki - sfera artystyczna.
Ale do brzegu.
Ustawa z dnia 22 marca 1989 o rzemiośle tekst jednolity z 2020 r. Definiuje pojęcie rzemiosła. Do rzemiosła nie zalicza się działalności między innymi wytwórczej i usługowej artystów plastyków i fotografików. Wydaje mi się - lecz pewności nie mam, że lutnictwo jednak zalicza się do rzemiosła. Ustawa przewiduje także nadanie tytułu honorowego „Mistrz Rzemiosł Artystycznych”. Jednym z aktów wykonawczych do ustawy jest Rozporządzenie Ministra Ministra Edykacji Narodowej z dnia 10 stycznia 2017 r. W sprawie egzaminu czeladniczego, egzaminu mistrzowskiego oraz egzaminu sprawdzającego, przeprowadzanych przez komisję egzaminacyjną izb rzemieślniczych. Zainteresowanych odsyłam do lektury oraz analizy. Wspomnę jedynie, że do egzaminu czeladniczego wystarczy ukończenie szkoły podstawowej.
Kolejną i odrębną kwestią, którą pozwolę sobie przytoczyć jest subtelna różnica sposobu w jaki przepisy prawa oddziałują na obywatela a jak na organy administracji państwowej. Organy działają w granicach prawa a obywatel ma szersze pole manewru i może działać w taki sposób aby przepisów nie naruszać.
Dlatego też przypomnę, że posługiwanie się nazwą „gitara lutnicza” w moim rozumieniu jako dzieło ręcznie wykonane nie jest przez prawo zabronione - bynajmniej ja nie znam takiego przepisu. Jeśli się mylę proszę o wyprowadzenie mnie z błędu. A skoro o błędzie mowa to jeśli hipotetycznie dotyczyłby opisu instrumentów oferowanych do sprzedaży mógłby ewentualnie być podstawą do stwierdzenia nieważności umowy cywilnej. O ile pojęcie Lutnika, gitara lutnicza miało by swoją precyzyjną najlepiej ustawową definicję ale takowej nie znalazłem. Bo może się okazać że lutnictwo w kwestii prawnej jest zajęciem, pracą twórczą, rękodzielniczą. Co do naruszenia takim zapisem dóbr osobistych - to już się wypowiedziałem. Problemem jest także fakt, że zawód lutnika nie występuje w klasyfikacji urzędowej. A pamiętać należy, że nie dające rozstrzygnąć się wątpliwości orzeka się na korzyść oskarżonego. Dlatego też pogląd Jana może uzyskać przewagę w sensie argumentów prawnych.
Pozostają wydaje mi się kwestie etyczne - będące indywidualną sprawą każdego człowieka.
Naprawdę jestem ciekaw jakie wnioski zostaną wypracowane w tym temacie.
Ja nadal czekam na argumenty - przeciwne. Być może są inne przepisy, które regulują kwestie lutnictwa oraz stosowania nazw instrument lutniczy. Jeśli tak jest zapoznam się z nimi i zmienię pogląd jeśli jest inaczej niż myślę.
Przepraszam za błędy - klepię z telefonu.
Życzę miłego dnia
Rafał
Rafał
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Widzę, że kolega Tromboidalny2 prowadzi wywody w stylu takiego polityka JK Mikke, który na wszystko ma gotowe odpowiedzi. Z wierzchu logiczne, a środku czysta kombinacja słowna. Ale cel uświęca środki i w jego przypadku, jako polityka , to metoda zaistnienia, ale tutaj zupełnie nie pasuje, bo nic nie wnosi. Tam zresztą też. To, czy coś jest nazwane lutnicze, czy nie, w gruncie rzeczy opiera się na prostej zasadzie. MA BYĆ WYKONANE ZGODNIE ZE SZTUKĄ. W tym przypadku , ze sztuką lutniczą. I nie ma znaczenia, czy robił to garbaty Josek, czy hrabia de Wal go Dechą. Co znaczy zgodnie ze sztuką , nie ma potrzeby wyjaśniać, ale dla przypomnienia, to sztuki tworzenia uczą się wszyscy adepci zdobywający zawód, m.in lutnictwa, budowlańcy i praktycznie wszyscy rzemieślnicy. Zgodność ze sztuką , to postępowanie i stosowanie technik , które są zaprogramowane dla danego działania jako kanon. Czy, przyjmując sposób rozumowania kolegi Tromboidalny2 każdego, kto produkuje meble można nazwać stolarzem ? Dzisiaj , taki zawód i tytuł zagwarantowany jest tylko nielicznym, a mebli mamy w ciul ! Dzisiaj mamy przypadkowych ludzi , którzy jedynie składają meble. Czy zatem tylko mistrz ma prawo produkować meble i tylko jego wyroby meblem się nazywają?
Przewrotne kombinacje słowne nie zmienią sensu tego, że gitara wykonana przez każdego z nas, jest w y r o b e m l u t n i c z y m. Nie można jedynie stosować i używać nazw zawarowanych osobom i firmom, aby nie godziły w interes tych firm. Oni też robią gitary o takim samym kształcie, technice wykonania, materiałach, ale używają nazw często w nazwie "wykonano według." Idąc dalej, czy mają prawo nazywać swoje gitary wyrobami lutniczymi, skoro w produkcji zajmują się nimi ludzie przypadkowi, przyuczeni do wykonywania jednej czynności?
Nie próbujmy być sędziami we własnej sprawie, bo zawsze można powiedzieć, że dany instrument jest doskonałym wyrobem lutniczym wykonanym przez pana X , który lutnikiem nie jest zawodowo i tytularnie. Bo czy wykonany instrument będziemy nazywać np. ukulelepodobny, gitaropodobny, skrzypcopodobny, skoro jest ukulele, jest gitara, są skrzypce? No, bez jaj !!!
To jest moje osobiste zdanie, z którym się całkowicie zgadzam.
Pozdrawiam, Ryszard
Przewrotne kombinacje słowne nie zmienią sensu tego, że gitara wykonana przez każdego z nas, jest w y r o b e m l u t n i c z y m. Nie można jedynie stosować i używać nazw zawarowanych osobom i firmom, aby nie godziły w interes tych firm. Oni też robią gitary o takim samym kształcie, technice wykonania, materiałach, ale używają nazw często w nazwie "wykonano według." Idąc dalej, czy mają prawo nazywać swoje gitary wyrobami lutniczymi, skoro w produkcji zajmują się nimi ludzie przypadkowi, przyuczeni do wykonywania jednej czynności?
Nie próbujmy być sędziami we własnej sprawie, bo zawsze można powiedzieć, że dany instrument jest doskonałym wyrobem lutniczym wykonanym przez pana X , który lutnikiem nie jest zawodowo i tytularnie. Bo czy wykonany instrument będziemy nazywać np. ukulelepodobny, gitaropodobny, skrzypcopodobny, skoro jest ukulele, jest gitara, są skrzypce? No, bez jaj !!!
To jest moje osobiste zdanie, z którym się całkowicie zgadzam.
Pozdrawiam, Ryszard
via vita curva est
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Nie znalazłem nigdzie żadnym aktów prawnych regulujących nazewnictwo wytwarzanych instrumentów więc opinie co do kwestii nazewnictwa są tylko kwestią umowną i zwyczajowo przyjętą. Lutnictwo to sztuka budowy instrumentów szyjkowych. Nigdzie nie ma zapisów, że lutnik to osoba która ukończyła szkołę lutniczą więc tym mianem mogą się posługiwać osoby zajmujące się budową skrzypiec, gitar, lutni i innych instrumentów szyjkowych nie posiadające żadnych świadectw ukończenia szkół lutniczych. Wielu znanych lutników nigdy nie chodziło do żadnej szkoły lutniczej a ich pasje rodziły się z zamiłowania do pracy z drewnem i gry na gitarze gdzie połączeniem obydwy było budowanie instrumentów tacy choćby lutnicy jak Rafał Turkowiak czy Jacek Śliwa budujący mistrzowskie gitary lutnicze. Czy ktoś ma odwagę napisać, że nie mają do tego prawa bo z zawodu są ludźmi innych profesji? No chyba bym ze śmiechu umarł gdyby ktoś się pokusił o takie stwierdzenie. Wielu znanych lutników ma wykształcenie zawodowe zupełnie inne nie związane z lutnictwem co nie przeszkadza im w żaden sposób być świetnymi lutnikami. Lutnik to tylko i aż nazwa określająca kogoś kto wykonuje instrumenty szyjkowe a to czy będzie to Pan Henio ze wsi na Podbeskidziu czy Henryk z poznańskiej Akademii Muzycznej nie ma to znaczenia obydwaj będą tworzyli instrumenty lutnicze i wcale nie jest powiedziane który będzie to robił lepiej.
Pozdrawiam Janek
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
To ja wrzucę jeszcze jedną myśl.
Z historii wiemy, że instrumenty szyjkowe/strunowe budowali lutnicy. Czy wówczas była potrzeba nazywania skrzypiec skrzypcami lutniczymi? Chyba nie, bo po co, skoro wiadomo, że wykonał je lutnik. Czemu dziś się mówi gitara lutnicza, skrzypce lutnicze, a może lutnia lutnicza? To ostatnie brzmi już groteskowo. Dalej może będą meble stolarskie, kiełbasa masarska, samochód mechaniczny, komputer IT, piosenka muzyczna, obraz malarski. Widzicie ten absurd?
A jednak w potocznej mowie mamy skrzypce lutnicze, gitarę lutniczą. Ten przymiotnik ma wskazać na fakt, że nie jest to produkt masowy, a wytwór pracy jednego człowieka, którego nazywamy lutnikiem, albo że jest to instrument niemasowy, wykonany przez jednego człowieka zgodnie z prawidłami lutniczymi. Na to nam wyszło, są dwie definiecje, która jest lepsza i dla kogo?
Pytanie Tromboidalnego2 było takie - czy jesteśmy lutnikami. Odpowiedź jest prosta. W sensie wykonywanego zawodu nie jesteśmy. To czy nasze gitary są gitarami lutniczymi? W sensie zawodu ich twórców - nie. Są gitarami wykonanymi przez nas - nielutników. No to najbardziej prawidłową nazwą będzie gitara nielutnicza. Propozycja była taka - gitara amatorska. Ale ta nazwa też nie jest precyzyjna bo jeśli lutnikiem się jest albo się nie jest - to może być gitara lutnicza lub nielutnicza - i to jest precyzyjne określenie w sensie zawodu jej twórcy.
Z tym terminem zawsze będzie zamieszanie bo zawsze się będą przeplatały kwestie wykształcenia, zawodu i jakości. I kogel mogel gotowy:) Dlaczego nie zostać przy gitarze po prostu... Twórca sygnuje ją imieniem i nazwiskiem, nie tytułem, zawodem, szkołą. Gitara klasyczna wykonana przez, made by itd:) Jak będzie po angielsku gitara lutnicza?
W przypadku Janka, przymiotnik lutnicza oznaczał nie to - jakiej profesji był jej twórca tylko to, że w odróżnieniu od produktów seryjnych - była wykonana przez jedną osobę zgodnie ze sztuką lutniczą na jakimś konkretnym poziomie. I to wszystko. Ale jak odczytać znaczenie terminu bez dodatkowych pytań?
Tromboidalny2 odczytał to po swojemu, intencje Janka były inne... i zamiast się dogadać - to zaczął się młyn. Za każdym pojęciem stoi interpretacja i dopóki nie będzie jednej definicji - to będzie możliwość innej interpretacji i obrazy majestatu.
Ja powiem tak, zrobiłem kilka gitar, kilka ukuleli, jakieś mandoliny, jedną nawet od podstaw. Zawodu lutnika nie uprawiam i jeśli nie będę musiał - to nie będę, bo po co mi to. To moje hobby. Mogę nazwać swoje gitary gitarami nielutniczymi, a co:) Może tak: gitary nielutnicze wykonane przeze mnie. Nazwa precyzyjna, a w skrócie - gitary, bez dodatkowych określników. I wciąż jestem zadowolony (że mogę postrugać w wolnych chwilach)
Z historii wiemy, że instrumenty szyjkowe/strunowe budowali lutnicy. Czy wówczas była potrzeba nazywania skrzypiec skrzypcami lutniczymi? Chyba nie, bo po co, skoro wiadomo, że wykonał je lutnik. Czemu dziś się mówi gitara lutnicza, skrzypce lutnicze, a może lutnia lutnicza? To ostatnie brzmi już groteskowo. Dalej może będą meble stolarskie, kiełbasa masarska, samochód mechaniczny, komputer IT, piosenka muzyczna, obraz malarski. Widzicie ten absurd?
A jednak w potocznej mowie mamy skrzypce lutnicze, gitarę lutniczą. Ten przymiotnik ma wskazać na fakt, że nie jest to produkt masowy, a wytwór pracy jednego człowieka, którego nazywamy lutnikiem, albo że jest to instrument niemasowy, wykonany przez jednego człowieka zgodnie z prawidłami lutniczymi. Na to nam wyszło, są dwie definiecje, która jest lepsza i dla kogo?
Pytanie Tromboidalnego2 było takie - czy jesteśmy lutnikami. Odpowiedź jest prosta. W sensie wykonywanego zawodu nie jesteśmy. To czy nasze gitary są gitarami lutniczymi? W sensie zawodu ich twórców - nie. Są gitarami wykonanymi przez nas - nielutników. No to najbardziej prawidłową nazwą będzie gitara nielutnicza. Propozycja była taka - gitara amatorska. Ale ta nazwa też nie jest precyzyjna bo jeśli lutnikiem się jest albo się nie jest - to może być gitara lutnicza lub nielutnicza - i to jest precyzyjne określenie w sensie zawodu jej twórcy.
Z tym terminem zawsze będzie zamieszanie bo zawsze się będą przeplatały kwestie wykształcenia, zawodu i jakości. I kogel mogel gotowy:) Dlaczego nie zostać przy gitarze po prostu... Twórca sygnuje ją imieniem i nazwiskiem, nie tytułem, zawodem, szkołą. Gitara klasyczna wykonana przez, made by itd:) Jak będzie po angielsku gitara lutnicza?
W przypadku Janka, przymiotnik lutnicza oznaczał nie to - jakiej profesji był jej twórca tylko to, że w odróżnieniu od produktów seryjnych - była wykonana przez jedną osobę zgodnie ze sztuką lutniczą na jakimś konkretnym poziomie. I to wszystko. Ale jak odczytać znaczenie terminu bez dodatkowych pytań?
Tromboidalny2 odczytał to po swojemu, intencje Janka były inne... i zamiast się dogadać - to zaczął się młyn. Za każdym pojęciem stoi interpretacja i dopóki nie będzie jednej definicji - to będzie możliwość innej interpretacji i obrazy majestatu.
Ja powiem tak, zrobiłem kilka gitar, kilka ukuleli, jakieś mandoliny, jedną nawet od podstaw. Zawodu lutnika nie uprawiam i jeśli nie będę musiał - to nie będę, bo po co mi to. To moje hobby. Mogę nazwać swoje gitary gitarami nielutniczymi, a co:) Może tak: gitary nielutnicze wykonane przeze mnie. Nazwa precyzyjna, a w skrócie - gitary, bez dodatkowych określników. I wciąż jestem zadowolony (że mogę postrugać w wolnych chwilach)
pozdrowienia
Piotr
Piotr
-
- Posty: 458
- Rejestracja: 2010-03-14, 10:48
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Małymi kroczkami zbliża się kompromis . A można go osiągnąć najłatwiej w zgodzie.
Życzę miłego dnia
Rafał
Rafał
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Zgodzę się z tym, że dzisiaj pojęcie instrument lub gitara lutnicza jest stosowane głównie do instrumentów budowanych ręcznie w manufakturach niż tych wykonywanych w masowych produkcjach. To czy budował je kowal, stolarz czy poeta wierszokleta nie ma znaczenia jeżeli posiadał wiedzę i umiejętności by temu sprostać i taki instrument jest instrumentem lutniczym. Przymiotnik "lutnicza" dopowiada tylko w jaki sposób została wykonana. Semantyka tego wyrażenia odnosi się do lutnika lub lutnictwa, które kojarzy się jednoznacznie z ręczną artystyczną nawet można powiedzieć - robotą a nie z CNC i linią produkcyjną.
Pozdrawiam Janek
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Janek, i tak i nie:)
Każdy będzie miał tutaj swoje racje i musimy to zaakceptować. Stwierdzenie gitara lutnicza to: gitara wykonana przez lutnika, jest prawdziwe, ponieważ lutnictwem zajmują się przede wszystkim lutnicy. Nie jestem ekspertem, ale pojęcie "hobby" w stosunku do pojęcia "zawodu" jest jakby tu powiedzieć i nie skłamać - nowinką Kiedyś człowiek robił to co umiał, bo ktoś go nauczył - i to był jego zawód. Pracował żeby żyć. Dlatego lutnictwo to przede wszystkim zawód (chociaż wymierający :( ).
My jesteśmy hobbystami - czyli nie wykonujemy zawodu lutnika choć umiejętności mieć możemy - nikt nie broni, za to sztuką lutniczą się pasjonujemy. Dlatego bardziej skłonny byłbym do tego, żeby powiedzieć - iż gitara lutnicza to gitara wykonana przez lutnika (w sensie zawodu). Jednakże nie umiem racjonalnie odrzucić stwierdzenia, że gitara lutnicza może być dziełem rąk hobbysty lutnika - i tu też zdanie takie może być prawdziwe. Dlatego moim zdaniem samo określenie "gitara lutnicza" jest na tyle nieprecyzyjne - że zawsze rodzić będzie zapytanie - co to konkretnie oznacza, a czego nie oznacza.
Każdy będzie miał tutaj swoje racje i musimy to zaakceptować. Stwierdzenie gitara lutnicza to: gitara wykonana przez lutnika, jest prawdziwe, ponieważ lutnictwem zajmują się przede wszystkim lutnicy. Nie jestem ekspertem, ale pojęcie "hobby" w stosunku do pojęcia "zawodu" jest jakby tu powiedzieć i nie skłamać - nowinką Kiedyś człowiek robił to co umiał, bo ktoś go nauczył - i to był jego zawód. Pracował żeby żyć. Dlatego lutnictwo to przede wszystkim zawód (chociaż wymierający :( ).
My jesteśmy hobbystami - czyli nie wykonujemy zawodu lutnika choć umiejętności mieć możemy - nikt nie broni, za to sztuką lutniczą się pasjonujemy. Dlatego bardziej skłonny byłbym do tego, żeby powiedzieć - iż gitara lutnicza to gitara wykonana przez lutnika (w sensie zawodu). Jednakże nie umiem racjonalnie odrzucić stwierdzenia, że gitara lutnicza może być dziełem rąk hobbysty lutnika - i tu też zdanie takie może być prawdziwe. Dlatego moim zdaniem samo określenie "gitara lutnicza" jest na tyle nieprecyzyjne - że zawsze rodzić będzie zapytanie - co to konkretnie oznacza, a czego nie oznacza.
pozdrowienia
Piotr
Piotr
-
- Posty: 458
- Rejestracja: 2010-03-14, 10:48
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Sport amatorski i sport zawodowy. Straż Pożarna Ochotnicza i PSP. Może to jest droga do osiągnięcia kompromisu.
Życzę miłego dnia
Rafał
Rafał
- Waldzither9
- Posty: 1173
- Rejestracja: 2018-04-18, 23:05
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Ciekawa jest lektura Wikipedii i podanej przez nią definicji lutnika i lutnictwa, samo słowo pochodzi z francuskiego i dotyczyło budowniczych lutni, w takim niemieckim rozpada się na Geigenbauer lub Gitarrenbauer czyli ten od smyczkowych lub ten od szarpanych.
Co ciekawe gdzieś trafiłem na definicję ,że lutnik to osoba wykonująca cały proces wytwarzania instrumentu, a manufaktury ze specjalizacją, np że jeden robi pudła a drugi gryfy to już żadne lutnictwo.
Jest też wersja ortodoksyjna, że lutnik to osoba która samodzielnie dogląda drzew z których wyrabia instrumenty, samodzielnie je ścina, suszy, tnie, szlifuje etc, a potem robi z nich od początku do końca instrument samodzielnie i serwisuje go do ostatniego tchnienia.(Takie coś możliwe tylko dla kogoś mieszkającego w Alpach, Karpatach, etc)
W dobie kupowania drewna przez internet i stosowania licznej chemii(o różnym składzie często dynamicznie modyfikowanej przez producentów) oraz licznych narzędzi i pomocy, sprawy na tyle oddaliły się od źródeł ,że można stwierdzić, że prawdziwych lutników nie ma dziś wcale, lub że wszyscy chętni nimi są.
Jest też wykładnia funkcjonalna według której wszyscy zdolni zbudować instrument o dobrej (wybitnej) charakterystyce dżwiękowej są lutnikami, ale tego ze zdjęcia nikt nie oceni, bo trzeba na żywo, lub z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu akustycznego.
Taki dobrze brzmiący instrument każdy chętnie kupi nawet jak zrobił go samouk lub ktoś z trudnym charakterem i aspołeczny.Większość ludzi jednak gromadzi się w społeczności bo sprzyja to wymianie myśli i rozwojowi umiejętności.W tym momencie pojawia się pytanie czy Forum Lutnicze to "Pretorianie" czy "Rebelia"?
Póki co jest trochę z tego i trochę z tego.Jeśli forum ma być popularne to większą uczęszczalność będzie miało jako Rebelia, zaś jako ostoja Pretorian stanie się elitarna, będzie tylko dla zalogowanych, opłacających roczne składki członkowskie i posiadających glejt o dobrym prowadzeniu się i sprzedaniu odpowiedniej ilości instrumentów po dobrej cenie, pojawi się wtedy pytanie komu i po co takie forum Carringtona?
Na mój gust formuła powszechności jest najlepsza , w dobie demokracji nie czas na Gildie tylko na konkurencję i odkrywanie talentów.
Forum wprowadza ludzi w fajne hobby, a najzdolniejsi mogą pójść dalej i z czasem przeniknąć do profesjonalizmu po zrobieniu któregoś instrumentu, ale nie w pośpiechu byle więcej, ale jako samodoskonalenie.
Za czasów Mickiewicza studia nie polegały na zdobywaniu dyplomów ale na słuchaniu wykładów i czynnym dyskutowaniu całości problematyki tematycznej, to chyba taka Platońska forma nauki, gdzie każdy mógł przedstawić co myśli i jak problem by rozwiązał, dzisiaj to chyba się nazywa burza mózgów i daje dobre efekty.
To że rynek na instrumenty lutnicze (robione ręcznie jednoosobowo) jest niewielki to inna sprawa i wynika z ekonomii, bo koszty jednostkowe spadają w miarę wzrostu ilości sztuk, a po drugie ilość grających raczej nie rośnie, a nawet gdyby to tańszy import jest też faktem...
Relacja jakości i wartości użytkowej w porównaniu do ceny (kosztu wytworzenia) zdaje się być kluczowa nawet w lutnictwie. To ta część której my nie ocenimy tylko Rynek.
Co ciekawe gdzieś trafiłem na definicję ,że lutnik to osoba wykonująca cały proces wytwarzania instrumentu, a manufaktury ze specjalizacją, np że jeden robi pudła a drugi gryfy to już żadne lutnictwo.
Jest też wersja ortodoksyjna, że lutnik to osoba która samodzielnie dogląda drzew z których wyrabia instrumenty, samodzielnie je ścina, suszy, tnie, szlifuje etc, a potem robi z nich od początku do końca instrument samodzielnie i serwisuje go do ostatniego tchnienia.(Takie coś możliwe tylko dla kogoś mieszkającego w Alpach, Karpatach, etc)
W dobie kupowania drewna przez internet i stosowania licznej chemii(o różnym składzie często dynamicznie modyfikowanej przez producentów) oraz licznych narzędzi i pomocy, sprawy na tyle oddaliły się od źródeł ,że można stwierdzić, że prawdziwych lutników nie ma dziś wcale, lub że wszyscy chętni nimi są.
Jest też wykładnia funkcjonalna według której wszyscy zdolni zbudować instrument o dobrej (wybitnej) charakterystyce dżwiękowej są lutnikami, ale tego ze zdjęcia nikt nie oceni, bo trzeba na żywo, lub z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu akustycznego.
Taki dobrze brzmiący instrument każdy chętnie kupi nawet jak zrobił go samouk lub ktoś z trudnym charakterem i aspołeczny.Większość ludzi jednak gromadzi się w społeczności bo sprzyja to wymianie myśli i rozwojowi umiejętności.W tym momencie pojawia się pytanie czy Forum Lutnicze to "Pretorianie" czy "Rebelia"?
Póki co jest trochę z tego i trochę z tego.Jeśli forum ma być popularne to większą uczęszczalność będzie miało jako Rebelia, zaś jako ostoja Pretorian stanie się elitarna, będzie tylko dla zalogowanych, opłacających roczne składki członkowskie i posiadających glejt o dobrym prowadzeniu się i sprzedaniu odpowiedniej ilości instrumentów po dobrej cenie, pojawi się wtedy pytanie komu i po co takie forum Carringtona?
Na mój gust formuła powszechności jest najlepsza , w dobie demokracji nie czas na Gildie tylko na konkurencję i odkrywanie talentów.
Forum wprowadza ludzi w fajne hobby, a najzdolniejsi mogą pójść dalej i z czasem przeniknąć do profesjonalizmu po zrobieniu któregoś instrumentu, ale nie w pośpiechu byle więcej, ale jako samodoskonalenie.
Za czasów Mickiewicza studia nie polegały na zdobywaniu dyplomów ale na słuchaniu wykładów i czynnym dyskutowaniu całości problematyki tematycznej, to chyba taka Platońska forma nauki, gdzie każdy mógł przedstawić co myśli i jak problem by rozwiązał, dzisiaj to chyba się nazywa burza mózgów i daje dobre efekty.
To że rynek na instrumenty lutnicze (robione ręcznie jednoosobowo) jest niewielki to inna sprawa i wynika z ekonomii, bo koszty jednostkowe spadają w miarę wzrostu ilości sztuk, a po drugie ilość grających raczej nie rośnie, a nawet gdyby to tańszy import jest też faktem...
Relacja jakości i wartości użytkowej w porównaniu do ceny (kosztu wytworzenia) zdaje się być kluczowa nawet w lutnictwie. To ta część której my nie ocenimy tylko Rynek.
Pozdrawiam Andrzej
-
- Posty: 458
- Rejestracja: 2010-03-14, 10:48
Re: Komu wolno robić gitary "lutnicze"
Akademia Muzyczna im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu jako jedyna uczelnia w Polsce kształci artystów lutników. Przydomek - tytuł artysta wynika z faktu ukończenia uczelni wyższej o profilu sztuk pięknych - w tym przypadku muzyki. Pamiętam z własnego doświadczenia, kilka lat temu reprezentując oddział ogólnopolskiego stowarzyszenia fotografów przyrody chcieliśmy wystawić zdjęcia w galerii Biura Wystaw Artystycznych, w miejscu obleganym przez artystów malarzy, rzeźbiarzy, grafików, fotografów ... Nasze fotografie bez problemu przeszły ocenę merytoryczną, ale formalnie tylko kilku autorów mogło wylegitymować się tytułem ukończenia Akademii Sztuk Pięknych, a był to regulaminowy warunek uprawniający do wystawienia prac w tym miejscu. Dyrektor galerii wspomniał, że to nie problem bo wystawia stowarzyszenie i działalność artystyczną wraz z promocją kultury mamy w zapisaną w statucie - mimo wszystko zrezygnowaliśmy, ale nikt nie powiedział nam, że nie jesteśmy fotografami choć w praktyce większość osób zawodowo prowadziła zupełnie inną działalność. Ciekaw jestem, co mieli by do powiedzenia Naukowcy z Poznania.
Życzę miłego dnia
Rafał
Rafał