I znowu nasi górą! Piszę tu o uczestnikach forum.
Jak dla mnie , to co piszecie, to posługując się językiem "klasyka" - oczywista, oczywistość.
Ale wracając do naszych baranów. Jeżeli przyjmiemy treść pojęcia "rzemiosło" i "sztuka" podaną przez PWN
http://sjp.pwn.pl/slowniki/rzemios%C5%82o.html
http://sjp.pwn.pl/slowniki/sztuka.html , to widać, że nie ma rozróżnienia, kto może być rzemieślnikiem i kto może tworzyć sztukę. KAŻDY MOŻE BYĆ I TWORZYĆ.
A Fender, to był lutnikiem?
Powstanie związków, gildii i innych form organizacyjnych związanych z zawodem miało i ma dalej swoje uzasadnienie, a jak dla mnie jest to nie tyle tworzenie barier personalnych, a raczej o czystość w propagowaniu tego, co jest z tym rzemiosłem związane. Z jednej strony, to dobrze, bo rzemieślnik tytularny - czeladnik, mistrz przechodził kolejne etapy pozyskiwania wiedzy, co było dokumentowane stosownym egzaminem komisyjnym. To dawało gwarancję, że osoba z tytułem mistrza jest godną zaufania i mistrzem w zawodzie, a nazwisko mistrza, u którego się terminowało było gwarantem ciągłości mistrzostwa. Z drugiej strony , to mistrzostwo można było osiągnąć samodzielnym działaniem, ale to wiązało się z trudnościami otrzymania zlecenia na pracę, a tym samym zarobkowaniem, o nakładzie finansowym na start nie wspomnę.
Ta myśl zatem i dzisiaj przyświeca panom , którzy organizują te konkursy i wprowadzają obostrzenia regulaminowe. Ja ich rozumiem, to są ich wybory i jak koledzy podkreślali sami amatorzy mogą sobie zorganizować własny konkurs-przegląd osiągnięć w dziedzinie lutnictwa.
Kto wie, czy zderzenie tych dwóch grup nie przyniosło by pozytywne efekty dla rozwoju tej dziedziny w Polsce. To znaczy, ja wiem, że tak by mogło być, ale znając mentalność Polaka, prezentowaną w poście Pełty jest to mało prawdopodobne. Ciągle pies ogrodnika.
Przecież wystarczy pooglądać to, co na naszym forum prezentują koledzy i od razu widać, że tu mamy pasję, a tam staje się to bardziej biznesem, bo daje utrzymanie.
Nie znaczy to, że tam nie ma mistrzów-pasjonatów!, żebym nie był posądzony o bluźnierstwo!
Co do tego mistrzostwa poza mistrzami, to wystarczy przypomnieć naszego kolegą
palisandra, który tworzy świetne gitary.
Innych nie wymieniam, bo są tu także, a przykładem tylko się posłużyłem.
Zaraz pewnie odezwą się głosy za i przeciw, o ile potraktuje się temat wąsko - ograniczenie co do specjalizacji, ale nie da się ukryć, że podstawową barierą jest dostępność do mistrzów, ceny materiałów i narzędzi. Niestety , to byt określa świadomość.
Teraz jeszcze, czy każdy wyrób mistrzowski jest dziełem sztuki?, to dla mnie temat dyskusyjny, bo w większości wypadków mistrzowie opierają się i powielają sprawdzone wzory starych mistrzów, a to już jest bardziej odwzorowywanie, a nie tworzenie nowego, co nie oznacza, że i w tych wzorach znajdą się perełki ma miarę dzieła sztuki.
Tak samo kicz był traktowany i tam też trafiały się dzieła sztuki rzemieślniczej.
Ponieważ o gustach się nie dyskutuje, to spuśćmy zasłonę milczenia na te wszystkie próby promocji jakie pokazywali tu koledzy w postaci np. gitary ze szpadla, że o innych nie wspomnę.
Jak mamy to traktować , w jakich kategoriach, czy to jest rzemiosło, sztuka, kicz, zgrywa, itp.?
Dla mnie, to co tutaj prezentujemy w większości przypadków nosi miano mistrzowskiego hobby.
Pozdrawiam, Ryszard