Telecaster, przynajmniej z kształtu.
: 2020-05-04, 19:17
Witam wszystkich,
Zacznę trochę z grubej rury, jak na pierwsze podejście. Po kolei jednak, najpierw przedstawię rys historyczny i intencje, a potem co-nieco pokażę. Może to kogoś zainteresuje. W każdym razie, tym razem wymyśliłem sobie, że zbuduję sobie gitarę.
Mam lutniczego Jacksona RR-1 od lat już kilkunastu, a że było to wiosło robione w czasie fascynacji raczej ciężką nutą, a byłem jeno biednym studentem, to stanęło na jednym EMG81. Bardzo nieuniwersalna gitara, ale darzę ją dużym sentymentem. Lata mijały, a ja grałem częściej, rzadziej, ale też coraz mniej stricte-metalowo. Przeszło mi przez myśl, żeby po prostu wyfrezować drugą kieszeń na humbucker przy gryfie, zmienić pickupy i jechać na nim dalej, ale że ostatnio ćwiczę raczej więcej niż mniej a i zimą do zimnego garażu raczej nie było mi po drodze, etece, itepe, a poza tym, jak robić to porządnie i jeszcze bym może progi zmienił, a jak już i tak frezuję gniazdo pod pick-upy, to przecież wypadałoby by całą znów prysnąć... Pewnie to zrobię, jak będę mógł grać na tej swojej "wydumce". No i zawsze gdzieś mi się ten Telecaster marzył - tylko taki inny, własny...
Jako, że trudnię się projektowaniem i budowaniem różnych rzeczy i dostęp do pewnego rodzaju sprzętu mam, to przysiadłem do projektowania... Zeszło mi nadspodziewanie długo, bo im dalej w las szedłem, tym gęściej i ciemniej było. Dość jednak czczego gadania, w końcu zaczęliśmy prace. Drewno leżało w biurze od kilku tygodni, zamówione z woodforguitar i eBay'a.
Na pierwszy ogień poszła podstrunnica - Pau Ferro. I tu następuje pierwszy zgrzyt dla klasykolubów, nacięte 24 progi.
Pardon za zdjęcie, ale robiłem je raczej pod kątem "jaj na fejsbuku" niż opisywania na jakimś forum. Postaram się o lepszą dokumentację, ale od razu mówię, że ze mnie dupa, nie fotograf. I pewnie dupa, nie lutnik.
Drugi zgrzyt dla klasykolubów - pojechałem maszynowo, z CAMa - bez heblowania, dłutowania i ręcznego frezowania. Na koniec musiałem ręcznie tylko wyciąć pozostawioną cienką ścianę i wyrównać krawędzie. Szlifowania papierem będzie i tak dużo, a chciałbym do lipca się z gitarą wyrobić. Taki prezent "od się, dla się".
Na drugi ogień - gryf. Klon płomienisty. Metoda wykonania podobna. Wymyśliłem sobie asymetryczny kształt szyjki. Wygląda to tak, że przy pierwszych progach gryf jest grubszy w części pod grubszymi strunami. Kształt zaczyna być symetryczny w okolicach 12 progu.
Nie obeszło się bez małego fakapu - przestawialiśmy bazy maszyny w projekcie przed obróbką. I oczywiście o drugiej stronie w ferworze walki po prostu zapomniałem. Zorientowałem się jednak w momencie, który chyba pozwoli na wykorzystanie tego gryfu. Oby.
Dzisiaj dostałem w swoje ręce pręt regulacyjny. Chciałem taki, jaki montują w Musicmanach, ale nie mogłem znaleźć nic co by mi do koncepcji pasowało. Znów stanęło na metodzie - zrób se sam.
W weekend puściłem korpus... Jesion bagienny.
Wyszło znów niemal idealnie. "Niemal" to w ogóle chyba powinno być moje motto. Krótkie i dosadne. Ale cóż, całe życie zajmuję się prototypami, taki widać mój los.
Zostały trzy kwestie, które pewnie od razu rzucają się w oczy.
1. Gryf wkleję, pozycjonowanie gryfu do korpusu i podstrunnicy do gryfu zaplanowałem zrobić na kołkach.
2. Pick-upy. Zamarzyło mi się coś a'la Y2D. Tylko, że w zestawie DiMarzio Dreamcatcher/Rainmaker + Virtual Solo.
3. Most. Lubię swojego Floyd'a w Jacksonie. Wkurza mnie jednak brak blokady. Szukałem innych rozwiązań, obejrzałem Kahlery, te wszystkie nowe wynalazki, Vegi, Sophie, Rail-Taile... Każdy jednak jakoś mi nie leżał, a i umówmy się, nierzadko 2000pln za kilka elementów z nierdzewki czy mosiądzu? Zaprojektowałem własny, kupiłem płaskownik mosiężny i jedziemy z tematem. Coś tam zwaliłem z Kahlerów, coś tam z Floyda, coś podpatrzyłem w Sophii... Część elementów już leży na półeczce gotowa do niklowania, nie mam jednak jeszcze bazy całego mostu i mechanizmu blokującego, stąd ten etap akurat pewnie potrwa, aż skończę się bawić w finiszowanie korpusu. Mam pewne obawy co do tego swojego "błyskotliwego" projektu, stąd... Pewnie pokażę go później.
To tyle, jeżeli chodzi o ten pierwszy post. Obecnie czekam na paczki z klejami, bejcami, nitrocelulozą, ściskami stolarskimi... No i szukam przetworników w ludzkich cenach. Na ebay.co.uk jak zawsze - są, jeno w dobie kryzysu ciężko wydawać kolejne tysiączki na projekty-zabawki, jak projekty z których się finansuje projekty-zabawki się kształtują tak średnio-ponuro.
Naturalnie, proszę się nie wstydzić krytyki, póki konstruktywna - witam takową z otwartymi ręcami
Zacznę trochę z grubej rury, jak na pierwsze podejście. Po kolei jednak, najpierw przedstawię rys historyczny i intencje, a potem co-nieco pokażę. Może to kogoś zainteresuje. W każdym razie, tym razem wymyśliłem sobie, że zbuduję sobie gitarę.
Mam lutniczego Jacksona RR-1 od lat już kilkunastu, a że było to wiosło robione w czasie fascynacji raczej ciężką nutą, a byłem jeno biednym studentem, to stanęło na jednym EMG81. Bardzo nieuniwersalna gitara, ale darzę ją dużym sentymentem. Lata mijały, a ja grałem częściej, rzadziej, ale też coraz mniej stricte-metalowo. Przeszło mi przez myśl, żeby po prostu wyfrezować drugą kieszeń na humbucker przy gryfie, zmienić pickupy i jechać na nim dalej, ale że ostatnio ćwiczę raczej więcej niż mniej a i zimą do zimnego garażu raczej nie było mi po drodze, etece, itepe, a poza tym, jak robić to porządnie i jeszcze bym może progi zmienił, a jak już i tak frezuję gniazdo pod pick-upy, to przecież wypadałoby by całą znów prysnąć... Pewnie to zrobię, jak będę mógł grać na tej swojej "wydumce". No i zawsze gdzieś mi się ten Telecaster marzył - tylko taki inny, własny...
Jako, że trudnię się projektowaniem i budowaniem różnych rzeczy i dostęp do pewnego rodzaju sprzętu mam, to przysiadłem do projektowania... Zeszło mi nadspodziewanie długo, bo im dalej w las szedłem, tym gęściej i ciemniej było. Dość jednak czczego gadania, w końcu zaczęliśmy prace. Drewno leżało w biurze od kilku tygodni, zamówione z woodforguitar i eBay'a.
Na pierwszy ogień poszła podstrunnica - Pau Ferro. I tu następuje pierwszy zgrzyt dla klasykolubów, nacięte 24 progi.
Pardon za zdjęcie, ale robiłem je raczej pod kątem "jaj na fejsbuku" niż opisywania na jakimś forum. Postaram się o lepszą dokumentację, ale od razu mówię, że ze mnie dupa, nie fotograf. I pewnie dupa, nie lutnik.
Drugi zgrzyt dla klasykolubów - pojechałem maszynowo, z CAMa - bez heblowania, dłutowania i ręcznego frezowania. Na koniec musiałem ręcznie tylko wyciąć pozostawioną cienką ścianę i wyrównać krawędzie. Szlifowania papierem będzie i tak dużo, a chciałbym do lipca się z gitarą wyrobić. Taki prezent "od się, dla się".
Na drugi ogień - gryf. Klon płomienisty. Metoda wykonania podobna. Wymyśliłem sobie asymetryczny kształt szyjki. Wygląda to tak, że przy pierwszych progach gryf jest grubszy w części pod grubszymi strunami. Kształt zaczyna być symetryczny w okolicach 12 progu.
Nie obeszło się bez małego fakapu - przestawialiśmy bazy maszyny w projekcie przed obróbką. I oczywiście o drugiej stronie w ferworze walki po prostu zapomniałem. Zorientowałem się jednak w momencie, który chyba pozwoli na wykorzystanie tego gryfu. Oby.
Dzisiaj dostałem w swoje ręce pręt regulacyjny. Chciałem taki, jaki montują w Musicmanach, ale nie mogłem znaleźć nic co by mi do koncepcji pasowało. Znów stanęło na metodzie - zrób se sam.
W weekend puściłem korpus... Jesion bagienny.
Wyszło znów niemal idealnie. "Niemal" to w ogóle chyba powinno być moje motto. Krótkie i dosadne. Ale cóż, całe życie zajmuję się prototypami, taki widać mój los.
Zostały trzy kwestie, które pewnie od razu rzucają się w oczy.
1. Gryf wkleję, pozycjonowanie gryfu do korpusu i podstrunnicy do gryfu zaplanowałem zrobić na kołkach.
2. Pick-upy. Zamarzyło mi się coś a'la Y2D. Tylko, że w zestawie DiMarzio Dreamcatcher/Rainmaker + Virtual Solo.
3. Most. Lubię swojego Floyd'a w Jacksonie. Wkurza mnie jednak brak blokady. Szukałem innych rozwiązań, obejrzałem Kahlery, te wszystkie nowe wynalazki, Vegi, Sophie, Rail-Taile... Każdy jednak jakoś mi nie leżał, a i umówmy się, nierzadko 2000pln za kilka elementów z nierdzewki czy mosiądzu? Zaprojektowałem własny, kupiłem płaskownik mosiężny i jedziemy z tematem. Coś tam zwaliłem z Kahlerów, coś tam z Floyda, coś podpatrzyłem w Sophii... Część elementów już leży na półeczce gotowa do niklowania, nie mam jednak jeszcze bazy całego mostu i mechanizmu blokującego, stąd ten etap akurat pewnie potrwa, aż skończę się bawić w finiszowanie korpusu. Mam pewne obawy co do tego swojego "błyskotliwego" projektu, stąd... Pewnie pokażę go później.
To tyle, jeżeli chodzi o ten pierwszy post. Obecnie czekam na paczki z klejami, bejcami, nitrocelulozą, ściskami stolarskimi... No i szukam przetworników w ludzkich cenach. Na ebay.co.uk jak zawsze - są, jeno w dobie kryzysu ciężko wydawać kolejne tysiączki na projekty-zabawki, jak projekty z których się finansuje projekty-zabawki się kształtują tak średnio-ponuro.
Naturalnie, proszę się nie wstydzić krytyki, póki konstruktywna - witam takową z otwartymi ręcami