Barwienie forniru - praktyczny poradnik

Tu rozmawiamy na tematy drewniane

Moderator: poco

Awatar użytkownika
SebastianL
Posty: 749
Rejestracja: 2020-06-16, 08:55
Lokalizacja: Gliwice

Barwienie forniru - praktyczny poradnik

Post autor: SebastianL » 2021-04-19, 10:58

Wstęp

Budując przez kilka lat gitary, dość duże pieniądze wydawałem na zakup fornirów w różnych barwach naturalnych oraz barwionych chemicznie. By wykonać żyłki gitary potrzeba długich arkuszy, około 80-centymetrowych, przez co wybór fornirów na krajowym rynku detalicznym nie pokrywa zapotrzebowania.

Kupując forniry w zagranicznych sklepach dla lutników, arkusze 800x150x0,5 jaworowych fornirów dostępne są w kolorze naturalnym, czarnym oraz kilku żywych barwach: zieleni, czerwieni, błękicie, żółci i pomarańczy. Dawniej dostępne były również forniry palisandrowe, ale od kilku lat nie ma ich już w sprzedaży.

Metr kwadratowy forniru barwionego w 2018 roku kosztował 9 euro netto, a naturalnego 4,35. W dniu pisania tego posta, czyli 19 kwietnia 2021, w tym samym sklepie, forniry te kosztują odpowiednio 13 oraz 5,75 euro netto. Po dodaniu podatku vat oraz opłaty za przewalutowanie wychodzi odpowiednio 71,50 oraz 31,7 złote brutto, nie licząc kosztów dostawy. Ceny są więc bardzo wysokie i z jakiegoś powodu poszybowały w górę drastycznie. Nie wiem jak na cenę wpłynął koronawirus. Na pocieszenie wspomnę, że zwykle wysyłali mi więcej niż metr kwadratowy w tej cenie.

W Polsce metr kwadratowy dobrej jakości naturalnego forniru jaworowego kosztuje kilka złotych. Trochę droższy jest fornir orzechowy, jednak ten nie daje intensywnej ciemnej barwy, lecz kolor szaro-kawowy. Forniry palisandrowe są u nas bardzo drogie i rzadko dostępne w postaci odpowiednio długich arkuszy.

Biorąc pod uwagę jakie lubię robić rozety, taka oferta nie do końca mi pasuje. Robiąc rozety większość elementów wykonuję z forniru niebarwionego oraz ciemnego dla kontrastu. Preferuję brąz palisandru, ale czarny od biedy również mi pasuje. Kolory wolę delikatne, pastelowe, więc dostępne za granicą barwione forniry nie do końca mi pasują.

Z powodu braku dostępu do forniru w barwie brązowej oraz barwach stonowanych i wysokiej ich ceny, postanowiłem samodzielnie wykonywać forniry o pożądanych przeze mnie kolorach. A najwyższą potrzebą było stworzenie forniru będącego kolorystycznym ekwiwalentem palisandrowego - brązowego.

Materiał - fornir i barwnik

Do wykonania rozet używam forniru jaworowego o grubości 0,5 lub 0,6 mm. Do wykonania typowej gitary klasycznej (rozety oraz żyłek) potrzebne są arkusze o długości przynajmniej 80 cm. Jeśli budujecie większą gitarę, to zmierzcie długość krawędzi pudła, czyli połowę jego obwodu. Do pomiaru dodajcie margines, na przykład 10 cm i tak długi fornir kupcie.

Fornir kupuję u sprzedawcy na Allegro (nic nie dostaję za reklamę) o nazwie magariallegro. Przykładowo 3,28 metra kwadratowego forniru kosztuje 25 złotych brutto (więc 7,60 zł za metr) i składa się na 24 liście o wymiarach 105x13 cm. Z tego można wykonać rozety na kilka gitar bez problemu.

Dostępne są tam również forniry orzechowe, w nieco wyższej cenie. Polecam jednak stosować je tylko w naturalnej formie, ponieważ nie nadają się do barwienia. Jawor świetnie chłonie barwnik, ale orzech już nie. W końcu, znajdziecie tam również forniry z drewna egzotycznego, jednak ich cena podana jest za jeden listek, co czyni go bardzo drogim.

Do barwienia używam bejcy wodnej w proszku Argus, dostępnej w sklepach dla plastyków. W ofercie jest wiele kolorów i odcieni.

Pierwsze próby i pomysł

Pierwszą moją próbą barwienia którą spróbowałem było wymoczenie przez noc forniru w bejcy spirytusowej. Niestety kolor nie wnikał wgłąb drewna, nawet półmilimetrowego forniru. Poszukałem wiedzy w internecie i dowiedziałem się że takie barwienie jest możliwe, ale fornir musiałby się moczyć przez wiele miesięcy. Ta metoda więc odpada.

Później znalazłem informację jak to się robiło w XIX wieku. Barwione forniry produkował wówczas tylko jeden zakład w Europie, znajdujący się w Paryżu. Metoda polegała na gotowaniu surowego forniru w roztworze sody kaustycznej, a następnie zanurzanie w barwniku. Gotowanie sody kaustycznej nie jest czymś co chciałbym robić w domu. Roztwór ten jest żrący w zimnej wodzie, a co dopiero w gotującej się... Bez wiedzy i umiejętności chemicznych lepiej się w to nie bawić.

Metoda - gotowanie w szybkowarze

W końcu spotkałem się z wykonalną dla mnie techniką. Na forum Delcampa znalazłem wątek, w którym pewien lutnik tworzył replikę rozety Torresa i do tego celu barwił forniry na odpowiednie kolory, gdyż nie udało mu się takich kupić. Oto więc moje praktyczne zastosowanie jego opisu metody.

Potrzebne są:
- fornir bezbarwny o grubości ok. 0,5 mm
- szybkowar
- słoiki mieszczące się w szybkowarze
- barwniki anilinowe - bejce wodne

Fornir polecam jaworowy, gdyż świetnie chłonie on barwnik. Dostępne komercyjnie barwione forniry również są jaworowe. Grubość mojego to 0,5 mm. Moczę go w wodzie przynajmniej przez godzinę, a następnie zawijam w rulon, który mieści się w słoiku. Moje słoiki pozwalają na umieszczenie pasków o szerokości do 60 mm. Zwykle barwię paski 30 mm pojedynczo lub podwójnie.
barwienie forniru (1).JPG
barwienie forniru (2).JPG
barwienie forniru (3).JPG
Słoiki mają nakręcone wieczka, żeby barwnik nie uciekał podczas gotowania. Wieczka jednak są podziurawione, żeby możliwa była zmiana ciśnienia.
Do słoików nalewam bejcę tak, by zakryła ona barwiony fornir.
barwienie forniru (4).JPG
barwienie forniru (5).JPG
Oto stary ruski szybkowar, który kupiłem na wyprzedaży garażowej za 20 zł. Polecam użyć jak największego, żeby zmieściły się w środku jak największe słoiki lub jak największa ich ilość. Ten jest dość mały i z ledwością się w nim zmieściłem. Głównym problemem jest średnica dostępnych słoików, a nie ich wysokość. Po prostu nie znalazłem słoików, które byłyby niskie i szerokie jednocześnie.

W szybkowarze nalane jest tyle wody, by sięgała ona do 1/4 lub 1/3 wysokości słoików. Więcej nie potrzeba. Gdy wody będzie za dużo, to będzie za dużo pary, a za mało ciśnienia. Szybkowar zamykamy i podpalamy pod nim ogień. Na dużym ogniu gotuję aż woda zacznie wrzeć. Wtedy zmniejszam płomień do połowy i zamykam zawór. Po jakimś czasie zmniejszam go do minimum. Gotuję forniry przez godzinę od momentu, gdy szybkowar zacznie pracować, to jest gdy jego zawór pocznie wypuszczać nadmiar pary, co oznacza wzrost ciśnienia wewnątrz.
barwienie forniru (6).JPG
barwienie forniru (7).JPG
barwienie forniru (8).JPG
Po godzinie zakręcam gaz, ale nie otwieram zaworu. Ciśnienie jeszcze będzie się utrzymywać przez czas jakiś. Gdy szybkowar dobrze ostygnie, co w przypadku mojego trwa pół dnia, wtedy wyjmuję już zimne słoiki. Zlewam barwnik do butelek (o możliwości ponownego użycia napiszę w dalszej części tekstu). Wyjmuję forniry ze słoików i rozciągam na biurku, wcześniej zabezpieczonym gazetami (cóż, najwięcej papieru za najniższą cenę ma gazeta widoczna na zdjęciach). Końce forniru trzeba przygnieść. Po kilku godzinach wieszam go i obciążam od dołu, by jak najbardziej się wyprostował.
barwienie forniru (9).JPG
barwienie forniru (10).JPG
Voila. Gdy forniry dobrze wyschną, będą gotowe do użycia.

Możliwości uzyskania różnych kolorów

Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę, że bejce anilinowe są bardzo wydajne w takim zastosowaniu, oraz że uzyskany kolor będzie bardziej intensywny, niż przy typowym nakładaniu powierzchniowym takiego samego stężenia.

Kolory ciemne (brąz, palisander, czerń itp.)

Trzeba uważać na zbyt duże natężenie koloru, bo nawet z brązu może wyjść niemal czarny kolor. Z saszetki robię zwykle 1000 ml bejcy i później rozcieńczam ją do stężenia roboczego. Jeśli chcecie otrzymać kolor palisandrowy, to nie polecam bejcy w kolorze palisandru :) Ma ona taki żółto-czerwony zabarw, jak śliwka. Kolor najbliższy palisandru otrzymacie za pomocą bejcy brązowej.

Poniżej są efekty moich pierwszych prób uzyskania ekwiwalentu forniru palisandrowego. Nabełtałem brąz, heban i coś jeszcze. Jakie są efekty? Spójrzcie na poniższe fotografie.
barwienie forniru (11).JPG
barwienie forniru (12).JPG
barwienie forniru (13).JPG
barwienie forniru (14).JPG
Co się najpierw rzuca w oczy? Odbarwienia na powierzchni forniru. Kilka ważnych uwag na ich temat:
- Powstały prawdopodobnie w miejscach, w których fornir stykał się ze sobą zwinięty w rulon.
- Mimo iż widać je na powierzchni, to w przekroju poprzecznym drewno jest zabarwione w 90%
- Odbarwienia takie mam tylko w przypadku barwienia fornirem ciemnym. Jasne barwy nie sprawiły takiego problemu.
- Myślę, że gdyby fornir taki po wyschnięciu zabarwić jeszcze raz, to przebarwienia mogłyby zniknąć.

Jak jest z wydajnością barwnika? Spada z każdym barwieniem. Roztwór roboczy polecam użyć dwa razy. Za trzecim razem kolor wychodzi wyraźnie słabszy. Przy kolejnych barwieniach można spróbować dolać do niego trochę świeżego roztworu.

Ostatnio pokazałem zdjęcie płyty tylnej z żyłkami z tak barwionym fornirem. Przytoczę tą fotografię również tutaj. Jak widać, nie ma problemu podczas klejenia tych fornirów zarówno klejem syntetycznym, jak i skórnym. Żadnego rozmywania barw.
V i VI (32).JPG
Kolory delikatne

Tutaj barwienie jest bardziej równomierne. Nie ma odbarwień. Roztwór roboczy sporządzamy jednorazowo, poprzez nalewanie stężonego barwnika i uzupełnianie go wodą.

Możliwe, że przy barwieniu na intensywne kolory odbarwienia by wystąpiły, ale na pewno w mniejszym stopniu. Mimo to, nie
barwienie forniru (15).JPG
barwienie forniru (16).JPG
Kolory soczyste

Znów zwracam uwagę na wydajność barwników. Polecam metodę jak w przypadku kolorów delikatnych, ale z większą ilością barwnika. Efekt będzie powtarzalny.

Wychodzą bardzo ładnie. Bez przebarwień. Nie polecam zbyt mocnego barwnika.
Awatar użytkownika
Jan
Posty: 1987
Rejestracja: 2017-05-11, 19:22
Lokalizacja: Racibórz

Re: Barwienie forniru - praktyczny poradnik

Post autor: Jan » 2021-04-19, 19:27

Widziałem na necie kiedyś jak jakiś lutnik podobnie przygotowywał forniry ale nie w garnku ciśnieniowym i separował forniry sznurkiem konopnym żeby się nie stykały.
Pozdrawiam Janek
ODPOWIEDZ